songs-lyrics-generator/Data/kult.csv
2023-04-04 18:01:11 +02:00

313 KiB
Raw Permalink Blame History

1TitleLyrics
201932 Gdziekolwiek ja ruszę się, widzę samo zło Ilekroć gdy spojrzę tam, tam ogarnia mnie mrok Proszę o pomoc tych, co pomocy pragną Sam siedząc pod murem z gwiazd ja czekam, na jałmużnę czekam I nie mam co jeść, nie mam co pić A mam w tej historii być, mam długo, długo żyć Bo Berlin trzydziestych lat taki jest jak cały świat Berlin trzydziestych lat taki jest jak cały świat
3145Towarzysze, obywatele, Ludu pracujący stolicy! Towarzysze, (towarzysze), (towarzysze), Obywatele, (obywatele), (obywatele). Ludu, (ludu), ludu pracujący stolicy! Pokażcie, co potraficie, Pokażcie, co potraficie, Pokażcie, co potraficie, Pokażcie, co potraficie, W wyszkoleniu wojskowym i sporcie. Pierwszy sekretarz KC, Odnosi się z szacunkiem i zaufaniem, Do opinii społecznej. Społeczeństwo odwzajemnia się, Tym samym. Wstyd mi, Wstyd mi, Wstyd mi, Wstyd mi, Za tych z Radomia.. Zrozumiałem, że to koniec.. Nie zgodzimy się nigdy na to, Ażeby to, Ażeby te podstawy naszego, Każdego z nas, z osobna, Dobrobytu. Razem z nami w nowy czas! Ludu - do roboty! Ludu - do roboty! Ludu - do roboty! Ludu pracujący stolicy, Raz, dwa - do roboty! Powstaje pytanie, Powstaje pytanie, Kto, kto, kto, kto, kto, Kto, kto, kto, kto, kto, Kto za tym wszystkim stoi? O czym, o czym, O czym, o czym, O czym, o czym, O czym, o czym, O czym tu mówić? Są granice, których przekroczyć nie wolno! Są granice, których przekroczyć nie wolno! Są granice, których przekroczyć nie wolno! Są granice, których przekroczyć nie wolno! Są granice, których przekroczyć nie wolno! Dziękujemy wam, Dziękujemy wam. I życzę dobrego wypoczynku, I życzę dobrego wypoczynku, I życzę dobrego wypoczynku. Dziękujemy wam serdecznie I życzę dobrego wypoczynku. Dziękujemy wam serdecznie, Dziękujemy wam, Dziękujemy wam. (12x) Dziękujemy wam. (c) 1990
426 lat później Słońce już zaszło, jest wieczór na niebie e,G Odprowadzam teraz do domu Ciebie G,D Lecz zanim zaczniesz myśleć o tym, co się stało Proszę Cię, spotkajmy się rano Już od tylu lat patrzę w Twoje oczy Ty wiesz, że mnie niczym nie zaskoczysz Nie ma powodu do zazdrości Czasem chciałbym nie mieć litości Dla Ciebie O tym ja mówić chcę Długo i głośno Dla Ciebie O tym ja mówić chcę Długo i głośno Ważny czuję się, gdy obejmę Cię ramieniem Nie jesteśmy w niebie, chodzimy po ziemi To wszystko, co stało się przez ten czas Jest w Tobie i we mnie, zostało w nas I czasem gdy się budzę i mogę być zły Ale to nie zmienia niczego, a Ty Możesz poczuć czasem brak mojej solidności Lecz zrozum, nie ma wolności bez miłości Dla Ciebie O tym ja mówić chcę Długo i głośno Dla Ciebie O tym ja mówić chcę Długo i głośno Nowy dzień się zaczyna i słońce wschodzi Uważajmy, by się nie rozłączyć I nowe rzeczy w sobie teraz odkrywamy To nieprawda, że do końca się znamy Czasem bardzo niewiele czasu jest potrzeba By zburzyć wszystko i wszystko pogrzebać Zrozumieć trzeba, jak groźne są pozory Przecież nie ma miłości bez pokory Dla Ciebie O tym ja mówić chcę Długo i głośno Dla Ciebie O tym ja mówić chcę Długo i głośno Księżyc zachodzi, nowy dzień się przebudzi Zimnica może w każdym coś ostudzić Pomyślmy, jak wiele trzeba mądrości By stopić się w jedności Już od tylu lat patrzę w Twoje oczy Czy myślisz jednak, że mnie czymś zaskoczysz I złe dni bywają w bezmyślnej złości Czasem jesteśmy bez litości (x5) Dla siebie O tym ja mówić chcę Długo i głośno
53A gdy będę umierał A gdy będę umierał To nie przyjdzie generał Ziewnie z cicha dyrektor Bo umiera byle kto Serce pluśnie w staw ciszy Doktór papier podpisze Szakal z hieną z kantorka Złożą rzeczy do worka Żona przyjdzie w welonie Masz przepustkę Charonie Złoty ząbek zostawić Piórko z głową poprawić A gdy będę chowany Syn zapłacze pijany Zdepcze szarfy dostojne Potem pójdzie na wojnę Na cmentarzu pod murem Słońce zajdzie za chmurę Drobny deszczyk pokropi Pamięć moją zatopi A na stypie z bigosem Strasznym krzyknie ktoś głosem Wyjdziesz patrzeć kto woła Znajdziesz ciszę dookoła.
64A kiedy nic was nie ochroni A kiedy godność im oddadzą To wtedy staną jako stal A kiedy rozum odzyskają Zobaczą kto kogo się bał A kiedy wolność nam oddadzą Nie zapomnijcie o tym, że Tak wielu ludzi skrzywdziliście Zapłaty w końcu przyjdzie dzień A kiedy ranne wstaną zorze To wtedym wstanę jakom stał Na żywo takoż i w kolorze Będę na oku Was tu miał A kiedy tego domyślicie się I bać przestaniecie się już To sami w końcu zobaczycie Że Waszych wrogów pokrył kurz A kiedy nic Was nie ochroni Ani ojczyzna, ani Bóg Tak wielu ludzi tu skrzywdzono Kto im uczynić to zło mógł? Daliście sobie zabrać tyle Ile nie zabrał jeszcze nikt Ze strachu albo i z wygody Pozwoliliście aby znikł, ha! Ha!
75Ambitni piloci Ty chcesz wyżej, wyżej, wyżej, wyżej Masz wielkie ambicje Nie strach, nie błąd, nie krzyk Pracujesz bez usterek O, taki bezbłędny Czysty i elokwentny I, myślę, się nie obrazisz Że nie ma nic trudniejszego Niż znaleźć kogoś takiego Jak wyżej, wyżej, wyżej, wyżej Masz wielkie ambicje Nie strach, nie błąd, nie krzyk Pracujesz bez usterek Ty chcesz wyżej, wyżej, wyżej, wyżej Masz wielkie ambicje Ty chcesz wyżej, wyżej, wyżej, wyżej Masz wielkie ambicje Ty chcesz wyżej, wyżej, wyżej, wyżej Masz wielkie ambicje Ty chcesz wyżej, wyżej, wyżej, wyżej Masz wielkie ambicje Ty chcesz wyżej, wyżej, wyżej, wyżej Masz wielkie ambicje Nie strach, nie błąd, nie krzyk Pracujesz bez usterek O, taki bezbłędny Czysty i elokwentny I, myślę, się nie obrazisz Że nie ma nic trudniejszego Niż znależć kogoś takiego Jak wyżej, wyżej, wyżej, wyżej Masz wielkie ambicje Nie strach, nie błąd, nie krzyk Pracujesz bez usterek.
86Amnezja Amnezja to łatwo tak zapomnieć co i gdzie i jak Amnezja to łatwo gdzieś tak swoją pałę na przód nieść Amnezja to łatwo jest zapomnieć skąd się jest i gdzie Amnezja to łatwo tak swojemu bratu wleźć na kark My na monopol mamy prawdę Ja nie zabijam ani ja nie kradnę A były przecież kiedyś piękne dni Gierek, Jaruzel oraz my To były sobie piękne czasy takie To nawet wtedy papież był polakiem Rozmontowaliśmy razem komunę Lecz po co ja do dzisiaj nie rozumiem Amnezja to łatwo gdzieś tak swoją pałę na przód nieść Amnezja to łatwo tak swojemu ojcu wleźć na kark Amnezja wygodnie jest zapomnieć skąd się jest i gdzie Amnezja powiadam wam a ja się dobrze na tym znam Podziemia się obecnie nie docenia Chyba, że z jednego punktu widzenia To były panie takie piękne dni Wałęsa, Kuroń ja i ty To były słuchaj czasy właśnie takie Że z dumą można było być polakiem Z dziedzictwem bojowego chrztu Lenino I z palmą zdobywców Berlina Amnezja to łatwo tak zapomnieć co i gdzie i jak Amnezja to łatwo gdzieś tak swoją pałę na przód nieść Amnezja to łatwo jest zapomnieć skąd się jest i gdzie Amnezja to łatwo tak swojemu bratu wleźć na kark Podziemia się obecnie nie docenia Kto pyta ten rolę swoją przecenia To były takie super, super chwile Nie złodzieje rządzili lecz debile Na olimpiadzie cały wór medali Po ulicach zomowcy nas ganiali Wyścig pokoju trzecie miejsce w świecie Ale wy o tym dzisiaj nic nie wiecie
97Amulet Mam tu amulet, który chroni mnie Świadczącym będąc w walce dobra ze złem I nie wiem jak, i nie wiem kto Jak piorunochron koncentruje to zło? Zebrane zwały świadomości są Niczem projektor, znowu "dobro - zło" Nie mogę z wiekiem patrzeć na to w spokoju Weźcie mnie proszę do drugiego pokoju Przeżyłem tyle na ile mnie stać Ile znów można dawać, a ile brać? Czasami padam, lecz potem idzie wstać, Ile z pustego w próżne można wody lać? Mam tu pistolet, który chroni mnie Po której stronie walki dobra ze złem I nie wiem kiedy, i nie wiem gdzie Cała przygoda może zakończyć się? Wyprute grona naiwności tej Na wadze ważę w głupiej nadziei swej Nie mogę słuchać takiej bredni bez skutku Dopiszcie moje koszty w poczet rachunku Przeżyłem tyle na ile mnie stać Ile znów można dawać, a ile brać? Czasami padam, lecz potem idzie wstać Ile z pustego w próżne można wody lać? Mam tu amulet, który chroni mnie Świadczącym będąc w walce dobra za złem I nie wiem jak, i nie wiem kto Jak piorunochron koncentruje to zło? Poprzegrywane bitwy życia co noc Ze zwycięstwami dzielą łóżko i koc Nie jestem zdolny tak opisać tego stanu Proszę wypisać mnie z waszego bałaganu Przeżyłem tyle na ile mnie stać Ile znów można dawać, a ile brać? Czasami padam, lecz potem idzie wstać Ile z pustego w próżne można wody lać? Lać, lać, lać...
108Anarchia Na wschodzie anarchia, Na zachodzie anarchia. System się pali i wali, System pali się, System pali się, System pali i wali się. Trupy w Salwadorze I trupy w kolorze System się pali i wali, System pali się, System pali się, System pali i wali się.
119Angelo Jacopucci It was in 1979 I was a feeling good and felt all right I've got my fist and believe in me And Alan Minter against me Oh no! Oh yeah! I was beaten in the face, fingers into eyes Nobody heard when my mother cries Walking for money, money for bread Angelo Jacopucci is dead! Oh no! Oh yeah! We like it To do it now We like it And I've got a gun and I've got a fun And I'll be the ruler of this land I've got a gun and I've got a fun So I'll be the ruler of this land Oh no! Oh yes! So, so, I stood in the dark, stood in the sea I'm looking at my Love, You're looking at me Which I have the desire to be like a fire Open and see your eyes, open and see your tears Oh no! Oh yes! Go! We like it To do it now We like it We like it To do it nooooooow!
1210Apokalipsa Ciało znaleźli jej pod żerdzią, nikt nie pamiętał przyszła skąd. Jedynie co poniektórzy chcą twierdzić, tutaj przybycie jej to był jej błąd Gdzieś tam jej bliscy myślą, że ma się dobrze, cztery lata z kawałkiem jak poszła sobie. Gdzieś tam jej bliscy myślą, że ma się całkiem, zupełnie dobrze, a przecież stało się źle. Wisząc, wisząc, wisząc, wisząc, wisząc żebrem na żerdzi, czuła życie uchodzi wisząc sztywno wysoko, ból czuła głęboko. Wisząc niczym manekin, nisko tak przywiązana, czekać długo musiała, czekać miała do rana. Prawie, wisząc, płacząc i wisząc. Gdzieś tam jej bliscy myślą, że ma się dobrze, cztery lata z kawałkiem jak poszła sobie. Gdzieś tam jej bliscy myślą, że ma się całkiem, zupełnie dobrze, a przecież stało się źle. Patrząc jak ludzie się tu zebrali, w tłumie gapiących się razem stałem. Patrząc jak ludzie ją wykopywali nad swoim i jej losem zapłakałem. Gdzieś tam jej bliscy myślą, że ma się dobrze, cztery lata z kawałkiem jak poszła sobie. Gdzieś tam jej bliscy myślą, że ma się całkiem, zupełnie dobrze, a przecież stało się źle.
1311Arahja Mój dom murem podzielony Podzielone murem schody Po lewej stronie łazienka Po prawej stronie kuchenka Mój dom murem podzielony Podzielone murem schody Po lewej stronie łazienka Po prawej ... Moje ciało murem podzielone Dziesięć palców na lewą stronę Drugie dziesięć na prawą stronę Głowy równa część na każdą stronę Moje ciało murem podzielone Dziesięć palców na lewą stronę Drugie dziesięć na prawą stronę Głowy równa część na każdą stronę Moja ulica murem podzielona Świeci neonami prawa strona Lewa strona cała wygaszona Zza zasłony obserwuję obie strony Moja ulica murem podzielona Świeci neonami prawa strona Lewa strona cała wygaszona Zza zasłony obserwuję obie strony Moja ulica murem podzielona Świeci neonami prawa strona Lewa strona cała wygaszona Zza zasłony obserwuję obie strony Lewa! strona nigdy się nie budzi Prawa! strona nigdy nie zasypia Lewa! strona nigdy się nie budzi Prawa! strona nigdy nie zasypia Lewa! strona nigdy się nie budzi Prawa! strona nigdy nie zasypia Lewa! strona nigdy się nie budzi Prawa! strona nigdy nie zasypia Lewa! strona nigdy się nie budzi Prawa! strona nigdy nie zasypia Lewa! strona nigdy się nie budzi Prawa! strona nigdy nie zasypia Lewa! strona nigdy się nie budzi Prawa! strona nigdy nie zasypia
1412Artysci niezależni My artyści tak zwani niezależni Mamy powód poważny na zmartwienia Dosyć mamy sterczenia pod oknami Czemu nie jesteśmy w końcu doceniani? My artyści tak z kręgu podziemnego Mamy powód na rozterki gorące Skoro robimy tak fantastyczne rzeczy Czemu się nie przekłada to na pieniądze? Znał ich Jarek, znał ich Kazimierz Teraz ich dużo mniej chcą znać Czasem zupełnie prosty egzamin A nie da rady jego zdać My artyści alternatywnej sfery Mamy powód poważny do myślenia Skoro jesteśmy tą kontrą radykalną Czemu się u nas zupełnie nic nie zmienia? Znał ich Jarek, znał ich Kazimierz Teraz ich dużo mniej chcą znać Czasem zupełnie prosty egzamin A nie da rady jego zdać My artyści indyfyryntnej formy Mamy całe noce do szukania Przecież jeśli czynimy w opozycji Gdzie są nasi wrogowie do zwalczania? My artyści pokłóconego klanu Córy i syny pokłóconej rodziny Dosyć mamy sterczenia pod oknami Wszyscy artyści są tacy sami.
1513Axe Za oknem, za oknem ucieka wieś Dach domu czyjegoś Za oknem, za oknem ucieka wieś Dach domu czyjegoś Dnia potężna moc wypiera noc Dnia potężna moc wypiera noc A śpiący czytają gazety obok mnie A to nie powtórzy się Śpiący czytają gazety obok mnie A to nie powtórzy się Ty wiesz, czasem czuję jakbym myślał przez ciebie Wiesz, czasem czuję jakbym myślał przez ciebie Wiesz, czasem czuję jakbym myślał przez ciebie A muzyka, muzyka, muzyka gra, a dzień ucieka A muzyka, muzyka, muzyka gra, a dzień ucieka Zrośnięty z fotelem ktoś marnuje się sam Zrośnięty z fotelem ktoś marnuje się sam Zrośnięty z fotelem ktoś marnuje się sam A ty wiesz, ty wiesz, ty wiesz, ty wiesz Ty wiesz, ty wiesz, ty wiesz, ty wiesz Ty wiesz, czasem czuję jakbym myślał przez ciebie Wiesz, czasem czuję jakbym myślał przez ciebie Wiesz, czasem czuję jakbym myślał przez ciebie Piasek, piasek, piasek na plaży jest na mojej twarzy To piasek, piasek, piasek na plaży jest na mojej twarzy A to szum wody słonej, ja siedzę tu pochylony Szum wody słonej, siedzę tu pochylony I czuję ciebie gdzieś tu obok mnie Czuję ciebie gdzieś tu obok mnie Czuję ciebie gdzieś tu obok mnie Czuję ciebie, a ty wiesz że Ty wiesz, czasem czuję jakbym myślał przez ciebie Wiesz, czasem czuję jakbym myślał przez ciebie Wiesz, czasem czuję jakbym myślał przez ciebie.
1614Babilon Hej, dzisiaj przeczytałem, ze złotego tronu Przyjechał tutaj król wielkiego Babilonu Z dala od niego, w pewnej odległości Stoi tłum niewolników własnej wolności Z dala policja czeka w pogotowiu Czeka na rozkaz, na rozkaz bojowy Ale patrz dalej, tam proboszcz błogosławi Armię jadacą na wojnę błogosławi Jego natura, to być nienaturalnym Klamać i pluć wokoło to jego natura Hej, zbiera pieniadze i odpuszcza grzechy Oni mu więc płacą i już są bez winy Chlapie wodą z kranu kościelne obrazy Morderca ich dotyka i już jest bez skazy Bo kultura Kościoła, to być niekulturalnym Spalić wszystko prawdziwe to jego kultura Hej, cesarz teraz wita się z dowódcą Kościoła A potem wydaje wyroki śmierci w imię Boga A oni dalej modlą się do barwnych napisów Nic nie rozumiejąc w swoim krótkim życiu A ja bardzo dobrze rozumiem ten stan Ja przecież kiedyś byłem taki sam Hej, wszystko dla Kościoła, pieniądze i złoto Benzyna, alkohol, pieniądze i czołgi Teraz z dala podbiega biskup, pokazuje Gdzie długa modlitwa każdego obowiązuje Kiedyś tu był stos, na którym palono A potem Kościół krzyczał, że ich odkupiono Prałat - Ajatollah chcą naszej ofiary Chcą wojny w imię Boga, chcą niewiernym kary A ja teraz wiem, naprawdę wiele wiem Wiem, że kościół babiloński czyni ziemię złem A ja teraz wiem, naprawdę wiele wiem Babilon wielki uczynił ziemię złem A ja teraz wiem, naprawdę wiele wiem Wiem, że kościół babiloński czyni ziemię złem A ja teraz wiem, naprawdę wiele wiem Babilon wielki uczynił ziemię złem.
1715Bal kreślarzy Patrz płynie kolorowych świateł nad Sekwaną sznur W dolinie grzmi Paryża nocny śpiew jak świerszczy chór Jak noże czarne ostrza dachów kroją nieba tło W nich okno lśni, tam jak i Ty, ktoś spać nie może Dziś w chambre de bonnie bal kreślarzy Każdy wytworny jest jak lord Nikt dnia tu wspomnieć się nie waży Ni pracy, praca - chamski sport Odbijaj flaszkę, żądz nie kiełznaj Na orbitę wszyscy wraz Bo gdy tak człek od rana pełza To wieczór spędzić chce wśród gwiazd I Ty tu jesteś, Ty o rękach Co tak gotycki mają rys I piękna jesteś jak jutrzenka W swoich sukienkach z Marché aux Puces Chciałbym się zbliżyć ukochana Do uszka nucić Ci mój śpiew Cóż kiedy leżysz na dwóch panach A między nami kran i zlew Któż umie tak jak Polak mówiąc milczeć, milcząc pić Tak szumieć, tak o słowo jedno zaraz w mordę bić Ech biada, te gotyckie ręce znów nie tam gdzie trza Darujcie mi wybite drzwi łbem żabojada Dziś w chambre de bonnie draka w sali Znowu z lokalem będzie źle Cóż gdy żabojad się napali To zawsze może nadziać się Co mi ich franki, ich ostrygi Wywiozłem z Polski com tam miał I zawsze mogę bez fatygi Przygrzmocić temu co bym chciał Cóż z tego, że wybiegła za nim Że mu w banioli skleją łeb Cóż, że dla niego zdejmie stanik Ja mam swój cios on tylko sklep Więc wolę zrzec się mych karesów I z wami moją whisky pić Na całe życie bez adresu Ale z imieniem własnym być Cóż z tego, że wybiegła za nim Każdy urządzić się jest rad I bierze on ten towar tani A mój jest przecież cały świat Więc jeszcze seta, znakomicie Padniemy, ale zgódźcie się Że z tylu różnych dróg przez życie Każdy ma prawo wybrać źle.
1816Ballada o dwóch siostrach Były dwie siostry: noc i śmierć Śmierć większa a noc mniejsza Noc była piękna jak sen a śmierć | Śmierć była jeszcze piękniejsza |2x Hej noony noony! Haj noony na! Śmierć była jeszcze piękniejsza Usługiwały siostry dwie W gospodzie koło rzeczki Przyszedł podróżny i woła: Hej! | Usłużcie mi szynkareczki |2x Hej noony noony! Haj noony na! Usłużcie mi szynkareczki Więc zaraz lekko podbiegła noc Ta mniejsza, wiecie ta modra Nalała, gość się popatrzył w szkło: | Zacny - powiada - kordiał |2x Hej noony noony! Haj noony na! Zacny - powiada - kordiał Lecz zaraz potem podbiegła śmierć Podbiegiem jeszcze lżejszym Podróżny cmok! A kielich brzęk! | Bo kordiał był zacniejszy |2x Hej noony noony! Haj noony na! Bo kordiał był zacniejszy Spełnił podróżny kielich do dna I już nie mówił z nikim Widząc, że druga siostra ma | Dużo piękniejsze kolczyki |2x Hej noony noony! Haj noony na! Dużo piękniejsze kolczyki Taką ballade w słotny czas W oberży "Trzy Korony" Śpiewał mi hej! w Dublinie raz | John Burton - John nad Johny |2x Hej noony noony! Haj noony na! John Burton - John nad Johny Dublin to z balladami kram Niejedną tam się złowi Więc to, com kiedyś słyszał tam | Powtarzam Krakowowi |2x Hej noony noony! Haj noony na! Powtarzam Krakowowi.
1917Baranek Ech ci ludzie, to brudne świnie Co napletli o mojej dziewczynie Jakieś bzdury o jej nałogach No to po prostu litość i trwoga Tak to bywa gdy ktoś zazdrości Kiedy brak mu własnej miłości Plotki płodzi, mnie nie zaszkodzi żadne obce zło Na mój sposób widzieć ją Na głowie kwietny ma wianek W ręku zielony badylek A przed nią bieży baranek A nad nią lata motylek A przed nią bieży baranek A nad nią lata motylek Krzywdę robią mojej panience Opluć chcą ją podli zboczeńcy Utopić chcą ją w morzu zawiści Paranoicy, podli sadyści Utaplani w brudnej rozpuście A na gębach fałszywy uśmiech Byle zagnać do swego bagna, ale wara wam Ja ją przecież lepiej znam Na głowie kwietny ma wianek W ręku zielony badylek A przed nią bieży baranek A nad nią lata motylek A przed nią bieży baranek A nad nią lata motylek Znów widzieli ją z jakimś chłopem Znów pojechała do St. Tropez Znów męczyła się, Boże drogi Znów na jachtach myła podłogi Tylko czemu ręce ma białe Chciałem zapytać, zapomniałem Ciało kłoniąc skinęła dłonią wsparła skroń o skroń I znów zapadłem w nią jak w toń Ach, dziewczyna pięknie się stara Kosi pieniądz, ma jaguara Trudno pracę z miłością zgodzić Rzadziej może do mnie przychodzić Tylko pyta kryjąc rumieniec Czemu patrzę jak potępieniec Czemu zgrzytam, kiedy się pyta czy ma ładny biust Czemu toczę pianę z ust Na głowie kwietny ma wianek W ręku zielony badylek A przed nią bieży baranek A nad nią lata motylek A przed nią bieży baranek A nad nią lata motylek
2018Barrum Nowe teorie wyruszają na podboje Popatrz tylko, co się może stać Gdy pięćdziesiąt lat porządku, ogólnej szczęśliwości Rozpada się w godzinę i minut czterdzieści pięć Gdzie są te idee, które obiecały wiele? Popatrz tylko, co się tutaj dzieje Po jednej stronie jest bałagan, przemoc i wojny Po drugiej stronie życie płynie spokojnie Prawdy się zmieniają, tak mówią po tej stronie Prawdy się zmieniają, rób co chcesz Nie, nie, to czasy się zmieniają - jestem pewien, co ja mówię Ale prawda tylko jedna jest Gdzie są te idee, które obiecały wiele? Popatrz tylko, co się tutaj dzieje Na tonącym statku jeszcze, jeszcze gra orkiestra Rodzina tu jest także bliska i daleka Prawdy się zmieniają, tak mówią po tej stronie Prawdy się zmieniają, rób co chcesz Nie, nie, to czasy się zmieniają - jestem pewien, co ja mówię Ale prawda tylko jedna jest To prawdy się zmieniają, tak mówią po tej stronie Prawdy się zmieniają, rób co chcesz A tylko czasy się zmieniają - jestem pewien, co ja mówię Prawda, prawda tylko jedna jest.
2119Bezbronni w furii Bezbronni w domu, bezbronni poza domem Kiedy się świat nasz wali, gdy serce nasze płonie Bezbronni w ogniu, bezbronni na papierze Przez to co mówią, ja w tego Boga już nie wierzę Bezbronni w furii, bezbronni w swym spokoju Nie podołamy temu, czego się każdy boi Na los swój przeznaczeni bezbronni się zebrali I tylko krzyk przedziwny dobiega gdzieś z oddali Jak bądź, tylko ze mną siebie sądź, jak bądź Jak bądź, tylko tutaj ze mną siądź, jak bądź Bezbronni w furii, bezbronni w swoim lęku, Którym się opasali, bezbronni w swoim kręgu Bezbronni teraz, nie wiedząc co się stanie Kto teraz stanie na nasze zawołanie Jak bądź, tylko ze mną siebie sądź, jak bądź Jak bądź, tylko tutaj ze mną siądź, jak bądź Bezbronni w błocie niczym posłowie w sejmie Zapamiętacie, gdy ja Cię z tego krzyża zdejmę Bezbronni w furii, którą się otoczyli Kochać i nienawidzić się już nauczyli Jak bądź, tylko ze mną siebie sądź, jak bądź Jak bądź, tylko tutaj ze mną siądź, jak bądź Jak bądź, tylko ze mną siebie sądź, jak bądź Jak bądź, tylko tutaj ze mną siądź, jak bądź
2220Bliskie spotkanie 3 stopnia Ja mam dwie ręce i nogi dwie Jedną głowę posiadam też Wychyliłem się na trzy ćwierci Aby zobaczyć, czy coś z daleka leci Leciał z góry świetlisty wóz Pomyślałem że to koniec mój już Chciałem uciekać, lecz w miejscu stałem A to ty wylądowałeś Masz trzy ręce i nogi cztery Jedną głowę, ale par oczu wiele Wychyliłeś się z tego wozu A to stałem ja, tu na rozdrożu Obejrzałem sobie dokładnie ciebie Tak jak ty obejrzałeś mnie Pokazałeś ręką na niebo Ale tego tłumaczyć mi nie było potrzeba Jeśli rozumiesz co do ciebie mówię Daj mi znać środkową ręką ku górze Jeśli rozumiesz co do ciebie mówię Daj mi znać środkową ręką ku górze Jeśli jeszcze nie wiesz o co tu chodzi Spróbuje ci pomóc poszukać odpowiedzi Ale sam nie bardzo rozumiem Czemu jeden z nożem za drugim biegnie Nie złość się, bo to nie powód do złości Obejrzymy dziś razem wieczorne wiadomości Pytasz czemu jeden do drugiego strzela To właśnie się bogaci producent miecza Rozglądasz się z trwogą dookoła Ja wiem, to o pomstę do nieba woła Ohydne sytuacje tak znormalnione Tutaj dobry interes jest prowadzić wojnę Jeśli rozumiesz co do ciebie mówię Daj mi znać środkową ręką ku górze Jeśli rozumiesz co do ciebie mówię Daj mi znać środkową ręką ku górze Tu interes przemocy napełnia złota worki Daje ludziom pracę i daje zyski Pytasz czy to można wszystko zatrzymać Nie, złotej kury nie powinno się zarzynać Tu jedni ludzie płaczą gdy inni sie bogacą I za taki stan rzeczy swoim sługom płacą Ja coś mówię, ale w swoje tłumaczenia nie wierzę Jestem tylko grajkiem, a nie Papieżem Jeśli rozumiesz co do ciebie mówię Daj mi znać środkową ręką ku górze Jeśli rozumiesz co do ciebie mówię Daj mi znać środkową ręką ku górze Raz , dwa , trzy... Widzę, widzę... Widzę po twej minie, wiesz już o co chodzi Kto i co na tym świecie rządzi I nie wiem czy traktujesz to trochę jak bajkę Wsiadasz i dalej w powrotną drogę Masz trzy ręce i nogi cztery Jedną głowę, ale par oczu wiele I ostatni raz patrzysz za siebie Zniesmaczony znikasz na niebie Jeśli rozumiesz co do ciebie mówię Daj mi znać środkową ręką ku górze Jeśli rozumiesz co do ciebie mówię Daj mi znać środkową ręką ku górze.
2321Bomba na parlament Musimy znów pokazać, że jesteśmy przydatni Bo w działalności naszej tak to jest Musimy udowodnić, że nie tacy my ostatni Polska zdaje właśnie ważny test Dokonać aby tego trzeba środków więcej To bezpieczeństwa jest warunek, każdy to wie Bo żaden funkcjonariusz nie będzie żył w nędzy Zlikwidujemy to w zarodku w minuty dwie Bomba na parlament Bomba na parlament, dookoła zamęt X3 Przy okazji prezydenta Niechaj dziad popamięta Ta zbieranina działa i chce być aby być W spokoju społeczeństwo pragnie żyć Gdy nie ma zagrożenia, jesteśmy niepotrzebni Kontrolę by sprawować jesteśmy za biedni Gdzie walka sie toczy, tam przecież są ofiary Chronimy system i nowy i stary A że dobrze pracujemy to sami dobrze wiemy A czy wy o tym wiecie wiedzieć nie potrzebujemy Bomba na parlament Bomba na parlament, dookoła zamęt X3 Przy okazji prezydenta Niechaj dziad popamięta hej hej hej Musimy pokazać, że jesteśmy wyjątkowi Musimy wam pokazać jak to jest Na chujową przynętę duża ryba się nie złowi Polska zdaje właśnie ważny test Jeśli znowu nawalimy to po nas przyjdą inni Pokażemy wam zatem, że nie jesteście niewinni Nie znaj dnia ani godziny, tak powinność swą czynimy Wolność nie jest dana na zawsze
2422Brasil Well... I wake up at quarter to seven Gonna buy some milk at seven eleven Gonna catching first Central Line train Day by day, again and again They say walking is the sense of life I see through the windows my new paradise Catching first today's train Day by day, again and again Well... (...) people don't look around They love to be (..) and to read "The Sun" Me in the middle, I've got on the top Get the ticket on criminal record I wake up at quarter to seven Gonna buy some milk at seven eleven Catch first today's train Same train, again and again Again and again Again and again Again and again Again and again Again Well... I wake up at quarter to seven Buy some milk at seven eleven Gonna catching first Central line train Day by day, again and again They say walking is the sense of life I see through the windows my new paradise Catch first today's train Same train, again and again Again and again And again and again And again and again And again and again Again and again And again and again And again and again And again and again Again and again And again and again And again and again And again and again Again and again And again and again Again and again Again and again
2523Brooklińska rada Żydów Na granicy między bożnicami zebrała się rada rozumnych "Co począć, by młodzi zaczęli jak kiedyś zachodzić do domów świątynnych?" By starsi nie stali pod deszczem co runął ze wszystkich zebranych wstydów Będzie to krótka opowieść o Brooklyńskiej Radzie Żydów... Łąka na niebie się kończy Ja tańczę, tańczę na słońcu Słowo, na które czekałem Padło z Twoich ust w końcu Tańczę, ja tańczę na łące Przecież łąka to słońce Mądrze świat został stworzony Dzięki za to Ci Ojcze "Młodzi chcą czegoś zupełnie innego od tego co chcieliby starsi." Stary rabin tak mówił, przyklasnęli mu wszyscy niemalże "Młodzi świat inny dostają niźli starsi dostali." Teraz oklaski rozległy się nawet z najdalszej części sali... Łąka na niebie się kończy Ja tańczę, tańczę na słońcu Słowo, na które czekałem Padło z Twoich ust w końcu Tańczę, ja tańczę na łące Przecież łąka to słońce Mądrze świat został stworzony Dzięki za to Ci Ojcze "Tu na Williamsburgu tak mało młodzieży zaszczyca wizytą swoją Pana. Dla nich ktoś wielki to Beastie Boys, czy nawet czasem muzyka czarna! Aj waj! Mogliście słuchać co wam mówili, dotrzymać też było z nimi umów Kiedy rozmawiać z wami chcieli jeszcze." Radziła Brooklyńska Rada Żydów... Łąka na niebie się kończy Ja tańczę, tańczę na słońcu Słowo, na które czekałem Padło z Twoich ust w końcu Tańczę, ja tańczę na łące Przecież łąka to słońce Mądrze świat został stworzony Dzięki za to Ci Ojcze.
2624Celina Tę burzę włosów każdy zna, Przy ustach dłoni chwiejny gest - Tak to Celina, Celina, Celina jest... Jak hejnał grzmi jej śmiech, gdy całe miasto śpi, Nie wytrzeźwiała od soboty - balet trwa już cztery dni... I w Twiście wozi się - W piorunach klipsów na potłuczonym szkle... La, la, la - zaśpiewał w barze ktoś: To Czarny Ziutek pije gin - Celiny koleś, twardy gość... Pije cztery dni, wychylił setną ćwierć, Powietrze zaraz wyszło z niego - w kliniczną popadł śmierć... Liczko pobladło mu jak wosk - Ziutek pozbył się swych o Celinę trosk... Zapamiętajcie sobie radę, Którą dziś wam wszystkim dam: Możecie liczyć na przyjaciół - pomogą wam... Ziutkowi minął kac - kolesie w kocioł wzięli go: Szukaj Celiny, lamusie! Gdzie adapter, chata, szkło. Ziutek nie płakał - twardy jest: Godzinę ze wściekłości wył jak pies... Tak, tak, tak - Celina już na złom: To czarny Ziutek z kilerami Pod Celiny idzie dom... Oświetlił błysk ich kos w rynku bramy brzeg, Sikory złote pod mankietem odmierzają sekund bieg... I stoi pikiet sak - Pod oknem, w sieni i u drzwi- dać tylko znak... Zasłony w oknach leją blask, Na mecie jasno jakby w dzień - Tak to Celiny, Celiny, Celiny cień... Dłonie kołyszą się - egzotyczne kwiaty dwa... Celina naga na balecie - pośród żądz i szkła... Wtem nagle jakiś ruch: W progu staje Rudy Mundek - Ziutka druh... Dzyń, dzyń, dzyń, dzyń, dzyń, dzyń - to prysło w oknie szkło: Celina naga w noc ucieka - Jakie dno, o, jakie dno... Już tylko chce się jej do piekła skryć... Och, Ziutek, Ziutek, gdzieś ty był, kiedy ja zaczynałam pić? Dlaczegoś nie bił w pysk?... Lecz milczy noc i tylko kosy świeci błysk... Dlaczego?! Ha! Dlaczego taki ostry był Ziutkowej kosy szpic? Przecież znacie te balety - Wszak w nich złego nie ma nic... Ale Celiny głos, Celiny włosów woń - Czerwoną mgłą zasnuwa oczy, w kamień zwiera dłoń... Ziutek tylko podniósł brew: Błysnęło - na białą pierś trysnęła krew... Słuchaj to jęknął świat Jak chory pies u pana stóp - Tak to Celinie, Celinie, Celinie kopią grób... W rynku syren jęk, na jezdni żółty kurz, Niebieska szklanka miga - blacharnia Ziutka zwija już... I odtąd spoza krat Ziutek i Mundek bez Celiny widzą świat... Lecz czasem, gdy jest noc, Ziutek wytęża słuch - Tak to Celiny, Celiny, Celiny duch... Wiecie więc, że ja was bawiłem śpiewem swym: Tylko dla zwykłej draki - w ogóle prawdy nie ma w tym... To zwykły kawał jest... Darujcie - to już ballady kres... *ócz - (po staropolsku) oczu
2725Cham Ja, cham, miałem złoty róg, ostał mi się ino sznur Róg złoty - nie ma go, sznur mocny, szyja, noc Ja, cham, miałem złoty róg! Ja, cham, miałem złoty róg! Ja, cham, miałem złoty róg! Ostał mi się jeno sznur! Miałem, ja cham, złoty róg, ostał mi się jeno sznur Szubieniczny, takoż mocny, żywot mój mało owocny Ja, cham, miałem złoty róg! Ja, cham, miałem złoty róg! Ja, cham, miałem złoty róg! Ostał mi się jeno sznur! Złoty róg, ja cham, miałem, nawet się tym przechwalałem Jestem chamem i takim chamem, pewnie chamem pozostanę Ja, cham, miałem złoty róg! Ostał mi się jeno sznur! Ja, cham, miałem złoty róg! Ostał mi się jeno sznur! Dwa sznury, ręce do góry!
2826Chcę Miłości Dlaczego w domu dzisiaj nie ma nic miłości? A ja w ramionach twoich chciałbym zagościć Poczuć jak tulisz mnie do serca jedynego Papieros jeden, jeden obok drugiego Chcę miłości, chcę miłości Chcę miłości, chcę miłości Jaki dzień piękny, na dworze słońce pali Tego nie widzę i przemykam gdzieś w oddali I chciałbym nie być, chciałbym, by mnie nie było Tak bardzo pragnę, by się piekło skończyło Chcę miłości, chcę miłości Chcę miłości, chcę miłości Dzisiaj samotny i to właśnie jest najgorsze Że nie ma rzeczy, na którą mógłbym spojrzeć Otulić ciepło które im nie przeniknie I wtedy, jak zaczarowane, piekło zniknie Chcę miłości, chcę miłości Chcę miłości, chcę miłości
2927Children know better They've never heard about the politics nature Social security and social pressure Total indoctrination, prisons and war Some of You say there will be knowing more in future Go, go, go, go - into the future go, go! Into the future go! But now they know the love is a love Crying is a crying and love is a love Who is the mother and who is the father And how is to play with each other So black is black and white is white Day is a day and a night is a night And all the things, it doesn't matter In fact children know better! And all the children love to play with the toys The boys with the cars, the girls with the dolls Nature is simple like in heaven stars In fact more wisdom one hundred times And all the children love to play with the toys The boys with the cars, the girls with the dolls Nature is simple like in heaven stars In fact more wisdom one hundred times So black is black and white is white Day is a day and a night is a night And all the things, it doesn't matter In fact children know better! Cause black is black and white is white Day is a day and a night is a night All the things, it doesn't matter In fact children know better! I tell you with the thrill of another children again There will be, be no things to the understand All the things, I tell you, doesn't matter In fact, I tell you, the children know better Cause they never heard about the politics nature Social security and social pressure Total indoctrination, prisons and war Some of you say there will be knowing more I say, I can't believe in that Look at that So I can't believe in that I can't believe in that Look at that So I can't believe in that Said, said, and all the children love to play with the toys The boys with their cars, the girls with the dolls Nature is simple like in heaven stars In fact more wisdom one hundred times So I can't believe in that Look at that So I can't believe in that Said, said, I can't believe in that Look at that So I can't believe in that Oh, black is black and white is white Day is a day and a night is a night And all the things, it doesn't matter In fact children know better! Cause black is black and white is white Day is a day and a night is a night And all the things, it doesn't matter In fact children know better! Yeah!
3028Chodź z nami Ja wiem, że nastąpi to niedługo Wytrzymałość tak wystawiona na próbę Ona pęknie w świetle starej latarni Stoją ludzie, ludzie - głodni, a koszmarni A z oddali w dole głosy już słychać Mój Boże, przed tym nie ma ukrycia I nie ma przeciw temu żadnej ludzkiej mądrości A ja ciągle czuję, że ktoś mnie okłamuje Choć z nami, nie zwracaj uwagi Na szalone wyścigi Choć z nami i nie zwracaj uwagi Na szalone wyścigi Ja też wiem, że nie każdy na to czeka Bo to królestwo nie z tego świata A tutaj posczepiani w ludzkiej zawiści Wszechobecną zasadą korzyści A ja gdzieś czytałem gdzieś kilka lat temu Że gniew ludu daje koniec jednemu czy drugiemu Ale potem przeczytałem wiele, wiele mniej lat temu Że gniew Boży daje kres gniewowi ludzkiemu Więc choć z nami, nie zwracaj uwagi Na szalone wyścigi Choć z nami, nie zwracaj uwagi Na szalone wyścigi.
3129Chodźcie chłopaki Mówią, że ludzie stali się mądrzejsi Wiedzą to przyjezdni i wiedzą tutejsi Ale ja, ale ja… Ale ja mam wątpliwości co do tego kolego Wątpliwości sporo wieczorową porą Mówią, że człowiek się rozwija poprzez wieki Umie lepiej pracować, ma zdobycze techniki Ale ja, ale ja… Ale ja mam wątpliwości mówię o tym wobec gości Wątpliwości nie mało, co się stało to się stało Zostaw mnie ! Chodźcie chłopaki, zaraz będzie taki cad Weźmy dziewczyny ze sobą, a Ty jakbyś zgadł Nie usiedzi na miejscu ten kto serce ma Chodźcie razem z nami chłopcy zaczyna się gra Zaczyna się gra! Mówią: „Politycy to najgorsze gówno w mieście Jakby ich pozabijać to się może zmieni wreszcie” Ale ja…. Je je je… ale ja… Ale ja mam wątpliwości lecz jedynie co do metod Lepsze gazy trujące od noży, pistoletów Mówią, że nasza rodzina ukochana Tata alkoholik, narkomanka mama Ale ja, ale ja… Ale ja mam wątpliwości co do sądów stanowczości Wątpliwości sporo, brunet wieczorową porą Rankiem też! Chodźcie chłopaki zaraz będzie niezły cad Wszyscy do boju, a Ty jakbyś zgadł Nie usiedzi na miejscu kto ten serce ma Chodźcie razem z nami chłopcy zaczyna się gra Zaczyna się gra! Mówią, że nastały czasy miłości Świętym Duchem przepełnione Serca pełne radości Ale ja… je je je… ale ja… Ale ja mam wątpliwości co do takiej miłości Ta miłość jest chora, „Pora na Telesfora” Pora spać! Chodźcie chłopaki, zaraz będzie taki cad Weźmy dziewczyny ze sobą, a Ty jakbyś zgadł Nie usiedzi na miejscu ten kto serce ma Chodźcie razem z nami chłopcy zaczyna się gra Zaczyna się gra! Zaczyna się gra! Zaczyna się gra!
3230Cisza nocna Ta cisza nocna niczego się nie boi I to wiadomo - pacjenci nie chcą wojny A ja bym mógł być tych słów kurierem Już nie będę Twoim oficerem Ta cisza nocna w zakładzie głuchoniemych To oczywiste i zarazem nie z tej ziemi W końcu lekarze określają politykę Nie chciałbym być niczyim najemnikiem Pociągnąć tłumy za sobą - to banalne Mówić pacjentom w kółko, że to normalne Dopełni się mój pobyt - oto jestem zerem Już nie będę twoim kawalerem Co za wesoły-soły świat Co za wesoły-soły świat Co za wesoły-soły świat Świat Gdy cisza nocna nie nastraja zbyt bojowo Ożywić można by tę ciszę wyjątkową Mówić pacjentom, że są atakowani A pacyfiści to ludzie opętani Ta cisza nocna w zakładzie głuchoniemych I to wiadomo, że my wojny nie chcemy Lecz nie chce być władzy słów tragarzem Bo to działa wszędzie i za każdym razem Co za wesoły-soły świat Co za wesoły-soły świat Co za wesoły-soły świat Świat Co za wesoły-soły świat Co za wesoły-soły świat Co za wesoły-soły świat Co za wesoły-soły świat Co za wesoły-soły świat Co za wesoły-soły świat Co za wesoły-soły świat Świat Świat
3331Czarne słońca Kończy się tydzień, nie ma nadziei Że następny coś jeszcze zmieni Złość jest niedobra gdy z tobą stoję Gdy ciebię widzę, gdy ciebie czuję Kończy się rok i słuchaj słowa By zacząć to wszystko od nowa Obejrzyj to sobie, sam sobie odpowiedz Sam sobie odpowiedz... I czy tego chcesz, czy o to chodzi Bym w złości tu przychodził Porównaj to z resztą, wybierz wartość największą Ja chciałbym zobaczyć to wszystko raz jeszcze Raz jeszcze to wszystko zobaczyć ja chciałbym Porównaj to z resztą, wybierz drogę najlepszą Jak to jest, gdy wchodzisz w moją głowę Co tutaj jest typowe, z tobą jest od nowa Porównaj to z nami, czarnych słońc milionami Czy warto jest, czy warte to wszystko By czynić upadek Porównaj to z resztą, wybierz drogę najlepszą A w mojej głowie słońc milionami Karuzela nocy lśni Na niej jesteśmy sami Ja i ty...
3432Czarne słońca (wersja z filmu) Zaczynasz na jawie Czy jest nadzieja, że ta twoja będzie właściwa? Obejrzyj to sobie, sam sobie odpowiedz Gdy skończysz tę część, posłuchasz słowa Kto zacznie to wszystko od nowa Pójdzie twoim śladem, nikt nie powie, że przypadkiem I czy tego chcą, czy o to chodzi By w złości tu przychodzić? Porównaj to z resztą, wybierz wartość największą I jak to jest, gdy wchodzisz w moją głowę? Co zwykle jest typowe, z tobą jest od nowa Powtarzam, obejrzyj to sobie, sam sobie odpowiesz Bo chciałbym zobaczyć to wszystko raz jeszcze Raz jeszcze to wszystko zobaczyć ja chciałbym Porównaj to z resztą, wybierz drogę najlepszą I czy warto jest, czy warte to wszystko, by czynić upadek? Porównaj to z nami, czarnych słońc tysiącami
3533Czekając na królestwo J.H.W.H. To po pierwsze.. To po drugie.. To po trzecie.. A to po czwarte.. Po pierwsze, najlepszy król to żaden król. Po drugie, najlepszy rząd to żaden rząd. Po trzecie, najlepszy pan to żaden pan. Najgorszy czas to ostatni czas. To po pierwsze.. To po drugie.. To po trzecie.. A to po czwarte.. I ja mówię ci, że ci, co władzę mają, Robią syf i w tym syfie się tarzają. I mówię ci, że ten, kto ma władzę, Niech zawsze, zawsze budzi w tobie odrazę. To po pierwsze.. I najważniejsze. To po drugie.. I ja tego nie lubię. I,i ja mówię ci, że ci, co władzę mają, Robią syf i w tym syfie się tarzają. I mówię ci, że ten, kto ma władzę, Niech zawsze, zawsze budzi w tobie odrazę. Niezależnie, kto to będzie. I niezależnie, skąd on będzie. I,i, i ja mówię ci, że ci, co władzę mają, Robią syf i w tym syfie się tarzają. I mówię ci, że ten, kto ma władzę, Niech zawsze, zawsze budzi w tobie odrazę. I ja mówię ci, że ci, co władzę mają, Robią syf i w tym syfie się tarzają. I mówię ci, że ten, kto ma władzę, Niech zawsze, zawsze budzi w tobie odrazę. Niezależnie, kto to będzie. I niezależnie, skąd on będzie. To po pierwsze.. I najważniejsze. A to po drugie.. I ja tego nie lubię.
3634Czterej głupcy Jeden chciał mieć wiele pieniędzy Wiele pieniędzy i już nic więcej Drugi czynił owe podboje By mieć złoto na nowe stroje Ci pierwsi pili na swoich dworach Obaj byli w dobrych humorach Trzeci i czwarty zagryźli zęby I rzekli nie przejdziecie tędy Posłuchaj, posłuchaj tej dawnej opowieści O czterech głupcach, których los nigdy nie pieścił Posłuchaj, posłuchaj o końca ich przyczynie Kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie W górze jeszcze na niebie słońce stało Gdy już ich ciała okradali Siła nienawiści jednego do drugiego Powaliła i starego, i młodego Między pobitymi to Rzymskiej chwały Przechodzą wojownicy nowej wiary Jak to się stało, kto pyta nie błądzi Zwycięzców nikt nie sądzi Posłuchaj, posłuchaj tej dawnej opowieści O czterech głupcach, których los nigdy nie pieścił Posłuchaj, posłuchaj o końca ich przyczynie Kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie Jeden chciał mieć wiele pieniędzy Wiele pieniędzy i już nic więcej Drugi czynił owe podboje By mieć złoto na nowe stroje Trzeci i czwarty zagryźli zęby I rzekli nie przejdziecie tędy Jak to się stało, kto pyta nie błądzi Zwycięzców nikt nie sądzi Posłuchaj, posłuchaj tej dawnej opowieści O czterech głupcach, których los nigdy nie pieścił Posłuchaj, posłuchaj o końca ich przyczynie Kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie.
3735Dla twojej miłości Dla Twojej miłości - to się naprawdę wydarzyło Dla Twojej miłości - nic nie tak złe by nie mogło być gorsze Dla Twojej miłości - nie śpiewaj o tych turystach z Warszawy, wiesz Dla Twojej miłości - nie mogę z wiekiem patrzeć na to w spokoju Bo Casablanca jest nie tylko dla Twojej miłości Ja wiem, że to - dla Twojej miłości Dla Twojej miłości. Słuchajcie, a w związku z powyższym Przemycała także narkotyki z Indii przez Iran, Przez Iran - bardzo niebezpieczna rzecz to była, Jest to osoba prawdziwa, natomiast historia już mniej Dla Twojej miłości - poruszy się listek co wisiał bez ruchu, Dzwoneczek cichutko zadzwoni Dla Twojej miłości - spotkamy się w przyszłym roku Dla Twojej miłości - łączmy się w pary, kochajmy się Dla Twojej miłości - znaleziono aparat słuchowy z inicjałami WP Bo, Casablanca jest nie tylko - dla Twojej miłości Aparat słuchowy z inicjałami - dla Twojej miłości Dla Twojej miłości mało kto się spieszy konkretnie odpowiadać Przemycała także narkotyki z Indii przez Iran, Przez Iran - bardzo niebezpieczna rzecz to była, Wobec tego ojciec jej, ojciec jej, wysłał ją do internatu Panie Wojtku czy można delay? Dla Twojej miłości - świat został stworzony, na kasie Dla Twojej miłości - zapisałbym się nawet do „Solidarności” Dla Twojej miłości - spokój więzienia czy strach na wolności Chyba na kwasie? Dla Twojej miłości - jakoś mam kłopoty z zapamiętaniem tekstów nie swoich Bo, Casablanca jest nie tylko dla Twojej miłości On się wstydzi sam, także jeszcze - dla Twojej miłości Dla Twojej miłości - mówią, że nic się nie zdarzyło Przemycała także narkotyki z Indii przez Iran, Przez Iran bardzo niebezpieczna rzecz to była, Prowadziła się nietęgo, A teraz jest podobno multimilionerką w Gujanie Holenderskiej Dla Twojej miłości... Dla Twojej miłości... Dla Twojej miłości... Dla Twojej miłości...
3836Dlaczego tak tu jest To my, ekipa stadionowa Niech Barcelona schowa się Bo u nas dach się nie otwiera Piłkarze nasi grają źle To my ekipa, hej, drogowa Najdroższa jaka może być Gdy czarna dziura wszystko wsysa Musimy z takim faktem żyć Dlaczego tak tu jest? Że wszystko w rękach nam się sypie? Chcieliśmy dobrze, wyszło źle A pani nie jest w moim typie To my, ekipa kolejowa Na tysiąc części dzieli się Powinno zacząć się od nowa Ale za dużo tu nas jest To my, ekipa lotniskowa Betonu co nie skruszeć miał Jedynie krótki czas przeminął A taki cud właśnie się stał Dlaczego tak tu jest? Że wszystko w rękach nam się sypie? Chcieliśmy dobrze, wyszło źle A pani nie jest w moim typie /x4
3937Do Ani Ja czekam trzeci dzień, patrzę na drzwi Czy przyjdzie ktoś od Ciebie, czy przyjdziesz Ty Czy wiesz, że Twoje oczy spalają mnie jak ogień Gdy patrzę w Twoje oczy zaczyna się dzień Tak bardzo, bardzo kocham Cię Tak bardzo potrzebuję Cię Tak bardzo, bardzo kocham Cię Tak bardzo potrzebuję Cię Tak bardzo, bardzo, bardzo kocham Cię Tak bardzo potrzebuję Cię Tak bardzo, bardzo kocham Cię Tak bardzo potrzebuję... Ja czekam czwarty dzień, patrzę na drzwi Czy przyjdzie ktoś od Ciebie, czy przyjdziesz Ty Czy wiesz, że gdy odjeżdżam, umieram dziewięć razy Umieram patrząc w okno na korytarzu Tak bardzo, bardzo kocham Cię Tak bardzo potrzebuję Cię Tak bardzo, bardzo kocham Cię Tak bardzo potrzebuję Ja czekam trzeci dzień, patrzę na drzwi Czy przyjdzie ktoś od Ciebie, czy przyjdziesz Ty Czy wiesz, że Twoje oczy spalają mnie jak ogień Gdy patrzę w Twoje oczy zaczyna się dzień Ja czekam czwarty dzień, patrzę na drzwi Czy przyjdzie ktoś od Ciebie, czy przyjdziesz Ty Czy wiesz, że gdy odjeżdżam, umieram dziewięć razy Umieram stojąc w oknie na korytarzu Tak bardzo, bardzo kocham Cię Tak bardzo potrzebuję Cię Tak bardzo, bardzo kocham Cię Tak bardzo potrzebuję... To przecież wiesz!
4038Dobrze być dziadkiem Dla Ciebie dzisiaj się zamieniam Zamieniam dziś szybciutko w tęczę się A jeśli sobie tego życzysz Zamienię w górę albo dwie Ty jesteś moim wschodem słońca Czas najpełniejszy dajesz codziennie mi A mógłbym z Tobą być bez końca I z siostrą gdy otworzy drzwi Dobrze być dziadkiem Dobrze być dziadkiem Dobrze być dziadkiem I mieć za żonę młodą babcię Bo obowiązki u rodziców A przyjemności dane dziadkowi są I wszyscy w całej okolicy Mogą potwierdzić jedyną prawdę tą Że dziadkiem bycie to radocha Niespodziewane odkrywanie co dnia. I dziadek wie, że wnuczka kocha A druga wnuczka takie zamiary ma. Dobrze być dziadkiem Dobrze być dziadkiem Dobrze być dziadkiem I nosić przy tem spodnie w kratkę Dobrze być dziadkiem Dobrze być dziadkiem Dobrze być dziadkiem Kochać, szanować swoją matkę Ponownie czekam na wizytę Którą zaszczycisz znowu wreszcie mnie A gdy się nie spodziewasz przy tem To ja odwiedzę wtedy jutro Cię Bo wiem Dobrze być dziadkiem Dobrze być dziadkiem Dobrze być dziadkiem I mieć za żonę młodą babcię Dobrze być dziadkiem Dobrze być dziadkiem Dobrze być dziadkiem I mieć za żonę młodą babcię
4139Dokąd uciekasz Dokąd uciekasz? Czemu nie czekasz? Dokąd uciekasz? Na krańca świat Gdzie się tak spieszysz? Co paszczę cieszysz? Dokąd tak spieszysz? Na swoją śmierć, czy śmierci ćwierć Czy to jest dużo? Czy to jest mało? Czy w sam raz tobie? Będzie bolało, bo ciągle mało Dokąd uciekasz? Czemu nie czekasz? Dokąd uciekasz? Na krańca świat Gdzie dom twój stoi? Gdzie twoje dzieci? Gdzie drzewo, które Sam zasadziłeś By rosło w górę? Kogo się boisz? Przed kim się kryjesz? Komu zazdrościsz? Gdzie norę ryjesz, zanim się skryjesz? Ile za mało? Dużo za mało, znikąd pomocy Będzie bolało, bo ciągle mało W co uwierzyłeś? Komu zdradziłeś? Ile lat jeszcze Biec będziesz jeszcze, aż staniesz wreszcie? Gdzie dom twój stoi? Gdzie twoje dzieci? Gdzie drzewo, które Sam zasadziłeś By rosło w górę? Gdzie dom twój stoi? Gdzie twoje dzieci? Gdzie drzewo, które Sam zasadziłeś By rosło w górę?
4240Dolina Kurił papirosy, haroszyj tabak Liublił ja diewczonki kak Donskij Kazak Hej, razkasza ty moja, hej razkasza! Hej, razkasza ty moja, hej razkasza! Dolina, dolina, dolina, eh dolina Dolina, dolina, tak, dolina maja Dolina, dolina, dolina, eh dolina Dolina, dolina, tak, dolina maja Gdież eta ulica, gdież etot dom Gdież eta Barysznia szto ja wliublion Hej, razkasza ty moja, hej, razkasza! Hej, razkasza ty moja, hej, razkasza! Dolina, dolina, dolina, eh dolina Dolina, dolina, tak, dolina maja Dolina, dolina, dolina, eh dolina Dolina, dolina, tak, dolina maja Wot eta ulica, wot etot dom Wot eta Barysznia szto ja wliublion Hej, razkasza ty moja, hej, razkasza! Hej, razkasza ty moja, hej, razkasza! Dolina, dolina, dolina, eh dolina Dolina, dolina, tak, dolina maja Dolina, dolina, dolina, eh dolina Dolina, dolina, tak, dolina maja.
4341Dom wschodzącego słońca W ciemnej tej celi na zgniłym posłaniu Młody gitfunfel kopyrta Pikawa mu stawa w tem wolnym konaniu To młody gitfunfel kopyrta Przy jego tem koju gitsiorka przycupła Młodemu gitowi nawija Ty wrócisz do funfli, ty wrócisz do zgredki Gdy tylko zakwitną nagietki Nad ranem znaleźli młodego gitowca Złożyli go w ciemnej mogile A gity, jak stali, się wszystkie chlastali To młody gitfunfel kopyrtnął
4442Dwururka Październik, listopad, ten kurz bitewny już opadł, listopad nadchodzi, wtedy nasz Pan się urodził, list doszedł od Ciebie, że wracasz po długiej przerwie, jest trochę inaczej, jeśli ty wiesz co to znaczy. Pójdę z tobą do kina na nowego Tarantino z chłopakiem się postaram na Almodovara. Pójdę z moją dziewczyną na nowego Tarantino z chłopakiem się postaram na Almodovara Ja z nią a, ty ze mną, już teraz mi wszystko jedno tu źle to, widziane, lecz kimś się innym nie stanę, ksiądz mówił, z ambony, że jestem już potępiony, a mama i tata, tolerują tylko brata. Pójdę z moją dziewczyną na nowego Tarantino, z chłopakiem się postaram na Almodovara. Pójdę z moją dziewczyną na nowego Tarantino, z chłopakiem się postaram na Almodovara Co teraz, się stanie, tu jest jak w jakimś Iranie, dwupłciowa, dwururka, wołają na mnie z podwórka, jest trudno, jest ciężko, i tylko czekam na przerwę, chcę z Wami, obojgiem, a przecież się nie rozerwę. Pójdę z moją dziewczyną na nowego Tarantino, z chłopakiem się postaram na Almodovara. Pójdę z moją dziewczyną na nowego Tarantino, z chłopakiem się postaram na Almodovara Pójdę z moją dziewczyną na nowego Tarantino, z chłopakiem się postaram na Almodovara. Pójdę z moją dziewczyną na nowego Tarantino, z chłopakiem się postaram na Almodovara
4543Dyplomata Хоп со слишком песня интересна, Всo всем успехом всё известна, Расскажу я вам ребята, свою дельность дипломата, Вoт какие были там дела. x2 И пришел немецкий генерал Долго смoтрил, а потом сказал: "Вы отдайте Украину, так угодно раседину, Так велёл вам Гитлер передать" x2 Я ему ответил в oбoрот: "Ах ты, курва, ёбаный твой рот! Мы ебли японцев в жопу, мы насрали на Европу, Гитлеру давим мы отказат!" x2 И пришeл итальянский посёл, Глупый хуй, моржовый как осёл, Говорит что Муссолини вместе с Гитлером в Берлине, Разговор о наших землях вёл. x2 "Передайте господину Дуче, Что он землю нашу хуй получит. Есть нас двесте милионов, рacпердём как шпионов, А потом на звалку отвезём". x2 И пришел японский самурай, Говорит он: "Землю нам отдай! А нет то святой Микадо землю всю от Ленинграда, С войском самураев заберём". x2 Самурай, ты блядский самурай, Ты иди Микаду передай - Он найжовой, он в халате, хуй моржовой, он в томате, И с него кондома не снимай! x2 Transkrypcja: Chop so sliszkоm piesnia intjerjеsnа, Wot so wsеm uspjеchоm wsjo izwjеstnа, Rаsskаżu ja wаm rjеbjatа, swоju djеlnоsć dipłоmаtа, Wot kаkijе byli tаm djеłа. x2 I priszjеł njеmjеckij gjеniеrаł Dоłgо smotrił, а pоtоm skаzаł: "Wy оtdаjtjе Ukrаinu, tаk ugоdnо rаsjеdinu, Таk wjeljoł wаm Gitlеr pjеrjеdаć" x2 Ja jemu оtwjеtił w oborоt: "Аch тy, kurwa, jobаnyj twоj rоt! Мy jеbli japоncjеw w żоpu, my nаsrаli nа Jewrоpu, Gitlеru dаwim my оtkаzаć!" x2 I priszjeł itаljanskij pоsjoł, Uta chuj, mооwyj kаk оsjoł, Gоwоrit cztо Mussоlini w mjеsciе s Gitlеrоm w Bjеrliniе, Rаzgоwоr о nаszich ziеmjach wjoł. x2 "Pjеrjеdаjciе gоspоdinu Duczе, Cztо оn zjemju nаszu chuj pоłuczit. Jest nаs dwjеsciе miliоnоw, raspjеrdjom kаk raszpiоnоw, А pоtоm nа zwаłku оtwjеzjom". x2 I priszjеł japоnskij sаmurаj, Gоwоrit оn: "Zjеmju nаm оtdаj! А niеt tо swjatоj Mikаdо zjеmju wsju оt Lеningrаdа, S wоjskоm sаmurаjеw zаbjеrjom". x2 Samurаj, ty bliaсkij sаmurаj, Ty idi Мikаdu pjеrjеdаj - Оn nаоwоj, оn w sobаciе, chuj mооwоj, оn w tоmаciе, I s niеgо kоndоmа niе snimaj! x2
4644Dzieci Wiedzą Lepiej They've never heard about the politics nature Social security and social pressure Total indoctrination, prisons and war Some of You say there will be knowing more in future Go, go, go, go - into the future go, go! Into the future go! But now they know the love is a love Crying is a crying and love is a love Who is the mother and who is the father And how is to play with each other So black is black and white is white Day is a day and a night is a night And all the things, it doesn't matter In fact children know better! And all the children love to play with the toys The boys with the cars, the girls with the dolls Nature is simple like in heaven stars In fact more wisdom one hundred times And all the children love to play with the toys The boys with the cars, the girls with the dolls Nature is simple like in heaven stars In fact more wisdom one hundred times So black is black and white is white Day is a day and a night is a night And all the things, it doesn't matter In fact children know better! Cause black is black and white is white Day is a day and a night is a night All the things, it doesn't matter In fact children know better! I tell you with the thrill of another children again There will be, be no things to the understand All the things, I tell you, doesn't matter In fact, I tell you, the children know better Cause they never heard about the politics nature Social security and social pressure Total indoctrination, prisons and war Some of you say there will be knowing more I say, I can't believe in that Look at that So I can't believe in that I can't believe in that Look at that So I can't believe in that Said, said, and all the children love to play with the toys The boys with their cars, the girls with the dolls Nature is simple like in heaven stars In fact more wisdom one hundred times So I can't believe in that Look at that So I can't believe in that Said, said, I can't believe in that Look at that So I can't believe in that Oh, black is black and white is white Day is a day and a night is a night And all the things, it doesn't matter In fact children know better! Cause black is black and white is white Day is a day and a night is a night And all the things, it doesn't matter In fact children know better! Yeah!
4745Dziewczyna bez zęba na przedzie Wybrałem Cię spośród milionów Wybrałem tak jak mogłem wtedy najlepiej Wpuściłem Cię do swego domu Nie myślałem o tym co gdzie i kiedy Ten dzień przywitał nas ulewą W tym wietrze z syfu z listopada Uciekłaś wtedy moją stroną lewą To jeszcze jest głupota, czy już zdrada Czy myślałaś o tym co się może stać między nami dwojgiem Tu stać się może coś nowego Czy myślałaś o tym co się stać może między nami dwojgiem Tu stać się może coś strasznego Ten uśmiech Twój każdego ranka Przypomnę sobie będąc w biedzie Byłaś mi matką i kochanką Dziewczyno bez zęba na przedzie Zrobiłaś to co zrobić chciałaś Kto dobrze wie nie musi pytać nic Przyszłaś, ujrzałaś i wygrałaś Zostałem tak jak stałem zupełnie sam Czy myślałaś o tym co się stać może między nami dwojgiem Tu stać się może coś nowego Czy myślałaś o tym co się stać może między nami dwojgiem Tu stać się może coś strasznego To już jest koniec tej groteski Autobus życia jednak dalej jedzie Będę pamiętał Cię do grobowej deski Dziewczyno bez zęba na przedzie Wybrałem Cię spośród milionów Wybrałem tak jak mogłem wtedy Wpuściłem Cię do swego domu Nie myślałem o tym co, gdzie i kiedy Czy myślałaś o tym co się stać może między nami dwojgiem Tu stać się może coś nowego Czy myślałaś o tym co się stać może między nami dwojgiem Tu stać się coś strasznego Czy myślałaś o tym co się stać może między nami dwojgiem Tu stać się może coś nowego Słuchaj, słuchaj, słuchaj mnie jeszcze Tu stało się przecież coś dobrego.
4846Dziewczyna o perłowych włosach Egyszer a Nap úgy elfáradt Elaludt már zöld tó ölén Az embereknek fájt a sötét O megsajnált, eljött közénk Igen, jött egy gyöngyhajú lány Álmodtam, vagy igaz talán Így lett a föld, az ég Zöld meg kék, mint rég A hajnal kelt, o hazament Kék hegy mögé, virág közé Kissé elfáradt, mesét mesélt Szép gyöngyhaján alszik a fény Igen, élt egy gyöngyhajú lány Álmodtam, vagy igaz talán Gyöngyhaj azóta mély Kék tengerben él Mikor nagyon egyedül vagy Lehull hozzád egy kis csillag Hófehér gyöngyök vezessenek Mint jó vándort fehér kövek Ébredj gyöngyhajú lány Álmodtam, vagy igaz talán Lámpák gyöngye vezet Ég és föld között
4947Dziewczyna się bała pogrzebów Tak długo szukać i tak dziwnie nagle znaleźć się, Choć tak co wiosnę jest - to jednak cud. Noc całą biały diabeł na kieliszka tańczy dnie, W dzień czekasz u starego parku wrót. Brzeg oceanu marzeń znaczy połamany płot, Jak kipiel morskich pian - uliczka bzów, Lecz nagle pęka cisza, a kto wie, ten pozna w lot - Pogrzebny dzwon, no cóż - nie przyjdzie znów... Bo ona się bała pogrzebów, Co noc pełzły w spokój jej snów: Wóz czarny ze srebrem I łzy niepotrzebne, Mdłe drżenie chryzantem i głów. Bo ona się bała pogrzebów, Jak pająk po twarzy pełzł strach, Gdy chude jak szczapy Szły złe, kare szkapy, Z czarnymi kitami na łbach. Gdy przyszła brali stary wóz, co długo służył już, Lecz ciągnął jeszcze stówę stary grat. Popękał lakier, brzęczą drzwi, rwie sprzęgło - no to cóż? Pod krzywym dachem lepiej widać świat. Zjeździli mapę już - na zachód, wschód, od dołu - wzwyż I każdy nowy szlak znajomy był. I tylko kiedy czerń chorągwi gdzieś poprzedzał krzyż - W przecznicę pierwszą z brzegu gnał co sił. Bo ona się bała pogrzebów, Co noc pełzły w spokój jej snów: Wóz czarny ze srebrem I łzy niepotrzebne, Mdłe drżenie chryzantem i głów. Bo ona się bała pogrzebów, Jak pająk po twarzy pełzł strach, Gdy chude jak szczapy Szły złe, kare szkapy, Z czarnymi kitami na łbach. To tu, spójrz bliżej, jeszcze w korze ostry został ślad I płacze las żywicy gorzką łzą. Brzmiał opon śpiew i gadał silnik, w oknach śmiał się wiatr, Gdy na dnie nocy on całował ją. Tu kres podróży znaczy w krwi rubinach brudny koc, Nie skrywam, przedtem jednak wypił ćwierć. Przez chwilę widział szczęście, w światłach uciekało w noc, No powiedz, może znasz piękniejszą śmierć? A kiedyś się bała pogrzebów, I drżało jej serce gdy szły. Aż wreszcie ten pogrzeb, We dwoje - jak dobrze, W tym srebrze i czerni się śni. Bo ona się bała pogrzebów, Jak pająk po twarzy pełzł strach, Gdy chude jak szczapy Szły złe, kare szkapy, Z czarnymi kitami na łbach.
5048Dzisiaj jest mojej córki wesele Dzisiaj jest mojej córki wesele Zabawa będzie pewnie na 102 Będzie gości tłum i będą przyjaciele Jadło na stole, wódka wyborowa Jak ten czas leci i będzie orkiestra 20 kilka lat temu przyszłaś na świat I przeleciało to wszystko tak szybko Jakby to dni były a nie tyle lat Dzisiaj jest mojej córki wesele Zabawa będzie na pewno na 102 Będzie tłum gości, będą przyjaciele Orkiestra zagra aż zadymi świat Dzisiaj wesele mojej córeczki Zatańczy mama, zatańczę i ja Szkło się potłucze, zapalą się świeczki Twój mąż na pewno radę temu da I tylko łzę uronię dwa razy lub raz Bo z wojny synu mój, jej bracie nie wróciłeś Gdzieś tam daleko nas samych zostawiłeś Nie będziesz bawić się dzisiaj pośród nas Dzisiaj jest mojej córki wesele Zabawa będzie na pewno na 102 Będzie tłum gości i będą przyjaciele Orkiestra zagra aż zadymi świat Dzisiaj jest mojej córki wesele Zabawa będzie na pewno na 102 Będzie tłum gości, będą przyjaciele Tylko nie będzie ciebie i dlatego żal
5149Elektryczne nożyce Elektryczne nożyce z gór W kosmosie nie ma większych A oni zjednoczeni razem lecą Oni powracają tą samą drogą Taka jest moja koncepcja Tak ja to widzę Oni - wadliwi myśliwi Ja jestem prawdziwy myśliwy Taka jest moja koncepcja Tak ja to widzę Oni - wadliwi myśliwi Ja jestem prawdziwy myśliwy Więc strzeżcie się wszyscy źli Strzeżcie się wy i wy, i wy A oni zjednoczeni razem lecą Oni powracają tą samą drogą Taka jest moja koncepcja Tak ja to widzę Oni - wadliwi myśliwi Ja jestem prawdziwy myśliwy Taka jest moja koncepcja Tak ja to widzę Oni - wadliwi myśliwi Ja jestem prawdziwy myśliwy Pokój w naszych czasach Tak, będzie pokój w naszych czasach Ty wiesz, ja wiem Nie chcę czynić niczego złem Taka jest moja koncepcja Tak ja to widzę Oni - wadliwi myśliwi Ja jestem prawdziwy myśliwy Taka jest moja koncepcja Tak ja to widzę Oni - wadliwi myśliwi Ja jestem prawdziwy myśliwy Elektryczne nożyce z gór W kosmosie nie ma większych A oni zjednoczeni razem lecą Oni powracają tą samą drogą Więc strzeżcie się wszyscy źli Strzeżcie się wy i wy, i wy A oni zjednoczeni razem lecą Oni powracają tą samą drogą.
5250Fali Widziałem to już raz, stał w bramie Mówił, że zna mnie Zakrzyknął do grubego, potem jechał drogą Furgonetką czerwoną A piękny to był czas, te wszystkie brudy Z dala od nas A gdy znudziły go pytania, w samolot wsiadł I poleciał w świat I minął jeden czas, dawne uczucia Mieszają się przeczuciami Co tu w programie Bo ja leżę z kotami Znowu piękny to był czas, te wszystkie brudy Z dala od nas A jeśli znudzą cię pytania, w samolot wsiądź I wyjedź stąd Pewnej nocy tak zdarzyło się, że wróciłem W okolicy wszyscy spali Zjadłem coś, wypiłem i poczekałem By polecieć dalej
5351Fear of the Dark I am a man who walks alone And when I'm walking a dark road At night or strolling through the park When the light begins to change I sometimes feel a little strange A little anxious when it's dark Fear of the dark, fear of the dark I have a constant fear that something's always near Fear of the dark, fear of the dark I have a phobia that someone's always there Have you run your fingers down the wall And have you felt your neck skin crawl When you're searching for the light? Sometimes when you're scared to take a look At the corner of the room You've sensed that something's watching you Fear of the dark, fear of the dark I have a constant fear that something's always near Fear of the dark, fear of the dark I have a phobia that someone's always there Have you ever been alone at night Thought you heard footsteps behind And turned around and no one's there? And as you quicken up your pace You find it hard to look again Because you're sure there's someone there Fear of the dark, fear of the dark I have a constant fear that something's always near Fear of the dark, fear of the dark I have a phobia that someone's always there Watching horror films the night before Debating witches and folklores The unknown troubles on your mind Maybe your mind is playing tricks You sense, and suddenly eyes fix On dancing shadows from behind Fear of the dark, fear of the dark I have a constant fear that something's always near Fear of the dark, fear of the dark I have a phobia that someone's always there Fear of the dark, fear of the dark I have a constant fear that something's always near Fear of the dark, fear of the dark I have a phobia that someone's always there When I'm walking a dark road I am a man who walks alone.
5452Fever, fever, fever One day I smack your face, This is the time for you to raise, One day mother with teen, if you know baby what I fuckin' mean One day mother and father there is the time for another camper One day going under There is the time for you's to come there Fever fever fever Fever fever fever Fever fever fever Fever fever fever One day adventure this is a name of a Catherine Hell One day scaffer Latin if you know baby what I fuckin' mean One day chwycę cię za rogi i przygniotę do podłogi One day mother and father there is the time for another camper Fever fever fever Fever fever fever Fever fever fever Fever fever fever One day Chicago Bulls, this is the time for another rules One day Tony Iommi this is the time for chłopy te chłopy (?) One day telewizja kłamie telewizja mnie nie złamie One day going under This is the time for you's to come there Fever fever fever Fever fever fever Fever fever fever Fever fever fever ...
5553Forum internetowe Czy sprzedał się już? Czy dopiero ma? Oto pytanie, które stawiam wam A czemu gdy był, to nic tylko spał? Ze mną co lubię go gadać nic nie chciał A czemu to gra? A tamtego nie? Chyba nas wszystkich nic nie szanuje Jaki był kiedy pił? Jaki był kiedy grał? Czy to ten człowiek sam czy może różni dwaj? A ile ma lat? Ile mamony ma? To na biednego nie trafiło, dobrze tak A po co mu dom, a po co mu Bóg Tak kombinuje czynić wokół siebie huk Czy takim mnie chcesz jakim ja jestem sam? Czy chcesz mnie takim jakim ty byś chciał? Czy takim mnie znasz jakim ja siebie znam? Czy znasz mnie takim jakim ja bym chciał Abyś mnie takim znał, abyś mnie takim miał Abym na półce taki wśród twych rzeczy stał? Czy takim mnie chcesz? I co o mnie wiesz? By mieć mnie takim jakim ty sam chcesz? Dużo tak, po co tak? Nawet kiedy coś, a? Nie lepsze będzie niż ostatnie razy dwa Bo czemu to złe? Dlaczego by nie? O gustach przecież ciągle dyskutuje się Czy takim mnie chcesz, jakim ja jestem sam? Czy chcesz mnie takim jakim ty byś chciał? Czy takim mnie znasz jakim ja siebie znam? Czy znasz mnie takim jakim ja bym chciał Abyś mnie takim miał, abyś mnie takim znał Abym na półce taki w twoich rzeczach stał? Czy takim mnie chcesz? I co o mnie wiesz By mieć mnie takim jakim ty sam chcesz?
5654Gaz na ulicach Gaz gaz gaz gaz gaz gaz, gaz na ulicach Gaz gaz gaz gaz gaz gaz, gaz na ulicach Gaz gaz gaz gaz gaz gaz, gaz na ulicach Gaz gaz gaz gaz gaz gaz, gaz na ulicach Widziałem na ulicy gaz Gaz gaz, gaz na ulicach Widziałem na ulicy gaz Gaz gaz, gaz na ulicach Na ulicach Babilonu gaz Gaz gaz, gaz na ulicach Na ulicach Babilonu gaz Gaz gaz, gaz na ulicach Gaz gaz gaz gaz gaz gaz, gaz na ulicach Gaz gaz gaz gaz gaz gaz, gaz na ulicach Gaz gaz gaz gaz gaz gaz, gaz na ulicach Gaz gaz gaz gaz gaz gaz, gaz na ulicach Gaz gaz gaz gaz gaz gaz, gaz na ulicach Uwaga, na ulicy gaz Gaz gaz, gaz na ulicach Uwaga, na ulicy gaz Gaz gaz, gaz na ulicach Uważaj, na ulicy gaz Gaz gaz, gaz na ulicach gaz gaz gaz gaz gaz gaz gaz gaz gaz gaz gaz gaz... Gaz gaz gaz gaz gaz gaz, gaz na ulicach | 12x
5755Gdy nie ma dzieci Jedna flaszka, druga flaszka i też trzecia, kurde bele, leci Dom stoi zupełnie pusty nocą kurzą się dookoła rupiecie Wracamy chwiejnym krokiem po okrążeniu nad ranem Po schodach na piechotę raczej rady nie damy Wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni Gdy nie ma dzieci w domu - to jesteśmy niegrzeczni Wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni Gdy nie ma w domu dzieci - to jesteśmy niegrzeczni Trasa bardzo dobrze znana od jednego baru do baru Poznaje się tych albo owych i mamy troszeczkę kataru* Jeśli wiesz o czym ja mówię. Natomiast zupełnym rankiem Wychylam patrząc tępo ostatnią bez gazu szklankę, he Wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni Gdy nie ma w domu dzieci, to jesteśmy niegrzeczni Wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni Gdy nie ma w domu dzieci - to jesteśmy niegrzeczni Jeszcze kilka dni i nocy, i wszystko wróci do normy Będziemy zorganizowani i poważni, uczesani i przezorni Jednak jeszcze dzisiaj i jutro, pojutrze i popojutrze Pozwól nocy kochana, życiu nosa utrzeć Wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni Gdy nie ma w domu dzieci - to jesteśmy niegrzeczni Wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni Gdy nie ma w domu dzieci - to jesteśmy niegrzeczni Tak, wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni Gdy nie ma w domu dzieci - to jesteśmy niegrzeczni Wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni Gdy nie ma w domu dzieci - to jesteśmy niegrzeczni. * aluzja do wciągania nosem kokainy
5856Gdy spadnie śnieg Haa! To nie taka sprawa jest prosta, kiedy pytasz czy możesz tutaj zostać. Bo bo! Bo kto nie słyszał tej opowieści, temu niech kto inny ją streści. Czy. Czy wolisz widzieć mnie w mundurze, czy wolisz widzieć mnie bez munduru? Za mundurem panny sznurem, szuruburu, black you churu? To nie jest taka sprawa prosta, i nie wiem czy ty aby temu sprostasz. W końcu chyba każdy chciałby z radarem, móc zatrzymać auto nowe i stare. Poza tym, nie masz wąsów, a w drogowej policji, wszyscy od czasów prohibicji, noszą wąsy na pamiątke zdarzenia, które dzisiaj strach nawet jest oceniać. Gdy spadnie śnieg, to do ciebie od razu będę biegł. Gdy spadnie śnieg, to ofiarą mrozu zrobi ciebie starą? Gdy spadnie śnieg, ja daleko stąd wyjadę w ciepłe kraje. Gdy spadnie śnieg Gdy spadnie śnieg To nie taka jest sprawa czytelna, choć jej bohater to osoba dzielna. W końcu nie każden jeden, jeden w policji na wielce żyznej trasie katowickiej. Stałby z wąsami, albo bez wąsów chętnie przecież to może być zimna zima A i zimą miały miejsce zdarzenia, po których trafiłbym do więzienia. Gdy spadnie śnieg, to do ciebie od razu będę biegł. Gdy spadnie śnieg, to ofiarą mrozu zrobi ciebie starą? Gdy spadnie śnieg, ja daleko stąd wyjadę w ciepłe kraje. Gdy spadnie śnieg Gdy spadnie śnieg Gdy spadnie śnieg Gdy spadnie śnieg Gdy spadnie śnieg Gdy spadnie śnieg
5957Gdziekolwiek idę, z Tobą chce iść Everywhere I go, I wanna go with You Everywhere I go, I wanna go with You Just everywhere I go, I wanna go with You tonight Only this night Everywhere I go, I wanna go with You Cause it's true I love You Cause it's true I love You Everywhere I go, I wanna go with You Everywhere I go, I wanna go with You Just everywhere I go, I wanna go with You tonight Only this night Everywhere I go, I wanna go with You Cause it's true I love You Cause it's true I love You Cause it's true I love You Cause it's true I love You Cause it's true I love You
6058Generał Ferreira Taki czas zdarza się raz na sto lat I musisz godnie go przywitać W domu musisz zrobić porządek Odpowiadać tym, co będą pytać Czy wiesz ile jest teraz pracy? To ponad ludzkie siły Więc mów nam, gdzie Twój syn Musimy porozmawiać z nim Oddaj go nam... Oddaj go nam... Oddaj go nam... Oddaj go nam... Ci ludzie co biorą Ci mamę i mnie Ci ludzie co biorą Ci dom Ci ludzie co biorą całą Twoją pracę Ci ludzie co dają Ci broń Ci ludzie co biorą Ci mamę i mnie Ci ludzie co biorą Twój dom Ci ludzie co biorą całe Twoje życie Chcą podać Ci swoją dłoń To rząd oficjalny, system totalitarny Rząd oficjalny, dobrze skonstruowany Rząd oficjalny, system totalitarny Rząd oficjalny zawsze totalitarny Taki czas zdarza się raz na sto lat Musimy wszystko przygotować Wszystko dokoła przypilnować I Ty przecież nam pomożesz W naszym domu każdy brud trzeba odszukać I Ty z nami brudu szukaj I Ty może jeszcze o tym nie wiesz Lecz Ty będziesz z nami brudu szukać Oddaj go nam... Oddaj go nam... Oddaj go nam... Oddaj go nam... Ci ludzie co biorą Ci mamę i mnie Ci ludzie co biorą Ci dom Ci ludzie co biorą całą Twoją pracę Ci ludzie co dają Ci broń Ci ludzie co biorą Ci mamę i mnie Ci ludzie co biorą Twój dom Ci ludzie co biorą całe Twoje życie Chcą podać Ci swoją dłoń To rząd oficjalny, system totalitarny Rząd oficjalny, dobrze skonstruowany Rząd oficjalny, system totalitarny Rząd oficjalny, on zawsze totalitarny, tak Ci ludzie co biorą Ci mamę i mnie Ci ludzie co biorą Ci dom Ci ludzie co biorą całe Twoje życie Ci ludzie co dają Ci broń Ci ludzie co biorą Ci mamę i mnie Ci ludzie co biorą Twój dom Ci ludzie co biorą całe Twoje życie Chcą podać Ci swoją dłoń To rząd oficjalny, system totalitarny Rząd oficjalny, dobrze skonstruowany Rząd oficjalny, system totalitarny Rząd oficjalny, on zawsze totalitarny jest..
6159Gigantyczna koncentracja Coraz silniej ja z wiekiem to czuję Wiem, że Bozia nie obroni mnie Gigantycznej koncentracji potrzebuję Coraz mocniej ja z wiekiem to wiem Gigantyczna koncentracja czeka mnie Wiem, że Bozia nie obroni mnie I krańce z boku I jeden cel I ja mam Cię na oku Ty rządź i dziel Naprawię, co zepsułem Niejeden z nas Na Boga czeka trujący gaz Niewiara jest potworna Niewiara jest torturą Modlitwa nie ma końca Tortura jest torturą, którą... Wiem, że Bozia nie obroni mego domu Jeśli ja nie zechcę bronić go tu sam Gigantycznej koncentracji falochronu jak Używam, używam tak jak mam Używam, używam tak jak mam Coraz mocniej ja z wiekiem to wiem A czy z wiedzą tą mi dobrze czy też źle Gigantyczna koncentracja czeka mnie Co mam w sobie dobrego Policzę i wam dam Niewiara jest dlatego Że chciałbym to, co mam Coraz mocniej ja z wiekiem to czuję Wiem, że Bozia nie obroni mnie Gigantycznej koncentracji potrzebuję I krańce z boku I jeden cel Chociażby jeden w roku dzień Naprawię, co zepsułem Niejeden z nas Na Boga czeka trujący gaz Niewiara jest udręką Niewiara męką jest Modlitwa bez początku Niewiara jak kara jest Coraz mocniej ja z wiekiem to wiem Gigantyczna koncentracja czeka mnie Wiem, że Bozia mnie nie uratuje Wiem, że Bozia nie obroni mego domu Jeśli ja nie zechcę bronić go tu sam Gigantycznej koncentracji falochronu jak Używam, używam tak jak mam Używam, używam tak jak mam I krańce z boku I jeden cel Samotny i w rynsztoku Posunę się Naprawię, co zepsułem Niejeden z nas Na Boga czeka trujący gaz Coraz mocniej ja z wiekiem to wiem A czy z wiedzą tą mi dobrze czy też źle Gigantyczna koncentracja czeka mnie
6260Goopya peezda Głupia pizdo, za to co zrobiłaś, więcej ręki ci nie podam To co robisz, w świecie w którym żyjesz - pewnie wielu się podoba Nie kochaj rzeczy, które z tego świata są i w nim są Nie patrzaj w blask, który świeci, bo świeci odbiciem tylko On jest chory, on jest zarażony, on jest zakażony tobą Twoja dusza, twoje całe ciało - tak, na zatracenie wiodą Nie kochaj rzeczy, które z tego świata są i w nim są Nie patrzaj w blask, który świeci, bo świeci odbiciem tylko Stare czasy, stare dobre czasy - one nigdy już nie wrócą Rzeczy które, które mi zrobiłaś - z moim światem tak się kłócą Nie kochaj rzeczy, które z tego świata są i w nim są Nie patrzaj w blask, który świeci, bo świeci odbiciem tylko.
6361Grosstanz Wielki taniec, ostatni taniec, ostatni taniec tego świata Wielki taniec, ostatni taniec, świat bawi się umierając Wielki taniec, ostatni taniec, ostatni taniec tego świata Wielki taniec, ostatni taniec, świat bawi się umierając Co się narodziło z ciała - to ciałem jest A co się narodziło z ducha - duchem jest Co się narodziło z ducha - duchem jest! Co się narodziło z ciała - ciałem jest! Teraz odbywa się sąd nad tym światem Teraz władca tego świata będzie wyrzucony Teraz odbywa się sąd nad tym światem Teraz odbywa się sąd nad tym światem Teraz odbywa się sąd nad tym światem Teraz władca tego świata będzie wyrzucony! Kto miłuje życie swoje - utraci je A kto nienawidzi życia swego, zachowa je ku żywotowi wiecznemu Kto miłuje życie swoje - utraci je! A kto nienawidzi życia swego, zachowa je ku żywotowi wiecznemu! Bo większa będzie radość w niebie Z jednego grzesznika co się opamiętał Niż z setki sprawiedliwych, którzy opamiętania nie potrzebują Większa będzie radość w niebie Z jednego grzesznika co się opamiętał Niż z setki sprawiedliwych, którzy opamiętania nie potrzebują Wielki taniec, ostatni taniec, świat bawi się umierając Grosstanz! Grosstanz! Grosstanz! Grosstanz! Die Matrosen von Kronstadt Alle tanzen Grosstanz Die Lehrerin auf Karl Marx Stadt Sie tanzt Grosstanz auch Die Matrosen von Kronstadt Alle tanzen Grosstanz Die Lehrerin auf Karl Marx Stadt Sie tanzt Grosstanz auch Alle tanzen Grosstanz! Alle tanzen Grosstanz! Alle tanzen Grosstanz! Alle tanzen Grosstanz! Alle tanzen Grosstanz! Alle tanzen Grosstanz! Alle tanzen Grosstanz! Alle tanzen Grosstanz! Das ist der Mord ueber ein Welt Grosstanz das ist eine schreckliche Edil Und seine schreckliche Edil haben die ganzen Planeten Und sie aber sie wuessten seinen Planeten nicht genau Alle tanzen Grosstanz! Alle tanzen Grosstanz! Alle tanzen Grosstanz! Alle tanzen Grosstanz! Alle tanzen Grosstanz! Alle tanzen Grosstanz! Alle tanzen Grosstanz! Alle tanzen Grosstanz! Grosstanz! Grosstanz! Grosstanz! Volkstanz! Grosstanz! Grosstanz! Grosstanz! Volkstanz! Każdy kto się wywyższa będzie poniżony A każdy kto się poniża będzie wywyższony Każdy kto się wywyższa będzie poniżony A każdy kto się poniża będzie wywyższony! Albowiem gdzie jest skarb wasz, tam będzie i serce wasze Albowiem gdzie jest skarb wasz, tam będzie i serce wasze! Tam będzie i serce wasze! Tam będzie i serce wasze! A bądźcie gotowi, bo Syn Człowieczy Wróci o takiej godzinie, której się nie spodziewacie A bądźcie gotowi, Bo Syn Człowieczy Bo Syn Człowieczy Bo Syn Człowieczy Wróci o takiej godzinie, której się nie spodziewacie! Tak było jest i będzie, kto ma oczy do słuchania niechaj słucha! Tak było jest i będzie, kto ma Tak było jest i będzie, kto ma Tak było jest i będzie, kto ma Tak było jest i będzie, kto ma Tak było jest i będzie, kto ma oczy, uszy do słuchania niechaj słucha! Grosstanz! Grosstanz! Grosstanz! Volkstanz! Grosstanz! Grosstanz! Grosstanz! Volkstanz! Grosstanz! Grosstanz! Grosstanz! Volkstanz! Grosstanz! Grosstanz! Grosstanz! Volkstanz! Wielki taniec, wielki taniec, wielki taniec Ostatni taniec Wielki taniec, wielki taniec, wielki taniec Ostatni taniec Wielki taniec, wielki taniec, wielki taniec Ostatni taniec Wielki taniec, wielki taniec, wielki taniec Ostatni taniec Taniec!
6462Grzesznik Ściągnąłem księdzu sygnet z palca Gdy obok mnie usiadł na wersalce A gdy potem upił się winem Wstrzyknąłem mu w nogę lidokainę Bo jestem grzesznikiem i o tym wiem O tym wiem, że jestem grzesznikiem Jestem grzesznikiem i o tym wiem O tym wiem, że jestem grzesznikiem Wierzę w rzeczy co się nie kończą To co dobrze widać szybko się skończy Wszystko na tym świecie minie A moje słowo nie przeminie By włożyć Ci obrączkę na palec Spowiednika okłamałem Potem skopałem Olafa z Berlina Ledwo się na nogach utrzymał Bo jestem grzesznikiem i o tym wiem Grzesznikiem jestem tak to wiem Jestem grzesznikiem i o tym wiem Grzesznikiem jestem tak to wiem Jestem świętym - czy ta różnica Taka różnica mnie nie zachwyca Jestem świętym - taka różnica Taka różnica mnie nie zachwyca Jaaaaa jestem grzesznikiem i o tym wiem O tym wiem, że jestem grzesznikiem Jestem grzesznikiem i o tym wiem O tym wiem, że jestem grzesznikiem Jestem świętym - taka różnica Taka różnica mnie nie zachwyca Jestem świętym - taka różnica Taka różnica mnie nie zachwyca Kto ma rozum, ten często błądzi Kto ciągle szuka winy ten zabłądzi Niech życie płynie zgodnie z własnym sumieniem Kierując się odruchu sercem Ja, ja, ja jestem grzesznikiem i o tym wiem O tym wiem, że jestem grzesznikiem Jestem grzesznikiem i o tym wiem Grzesznikiem jestem tak to wiem.
6563Gwiazda szeryfa Zabłysła gwiazda, szeryfa znak W zaroślach szmer, to banda zbirów czai się tak Źrenicą patrzą w siebie lufy dwie Papierowe miasto pali się! U wrót czterema kopytami zarył się koń, Zarobił kulkę Bill gdy Bessie śmiała się doń Ten western przecież dobrze z życia każdy zna Gdy szczęście blisko to zza węgła pada strzał. O szeryf, szeryf - o le, le, le Do olster sięgnij i pokonaj moce złe Bo dobro trwalsze jest od skał W wszystko zło przepada, gdy twój zagrzmi strzał. Do świtu jeszcze wiele godzin, wiele snów A w domu tyle niepotrzebnych drętwych mów Przyzywa zimnym blaskiem neonowych łun Na rogu ofiar i obrońców bar saloon. To banda pije, wszak ich znasz Patrz jak fałszywie się uśmiecha każda twarz Ty razem z nimi brzęknij w szkło Czekając na szeryfa, co wypleni zło. Gdzie jesteś szeryf, Gdzie? Gdzie? Gdzie? Nie pozwól nam do końca rozczarować się To przecież dobro trwalsze miało być od zła A nocy mrok miał krócej trwać od świateł dnia. Szeryfów nie ma, nie nie nie nie nie Nie zagrzmią złote kolby, banda naprzód prze Cierpliwa kropla drąży skały złom Tornado wyje ciemną nocą chwieje się dom Bum! Kup bilet i na western spiesz Gdy się nie cieszysz życiem, to się śmiercią ciesz A kiedy błysną światła, zmilknie kamer szum Spójrz na ulicę - to szeryfów stąpa tłum. Obejmij dłonią kolbę, palcem zmacaj spust Bądź czujny i nic nie mów, ani pary z ust Choć nawet zegar dziejów bije smutny ton To twoje serce prawdę mówi a nie on. O szeryf, szeryf, ty trzymaj się Tak bardzo dobrze nie jest, ale nie jest źle Pamiętaj bez zbytecznych słów Dopóki żyjesz możesz walić z obu luf Bum! bum! O szeryf, szeryf, a ty trzymaj się Tak bardzo dobrze nie jest, ale nie jest źle Pamiętaj bez zbytecznych słów Dopóki żyjesz możesz walić z obu luf.
6664Hej, czy nie wiecie Widziałem, wyrywali sobie ścierwo zębami Widziałem, grozili sobie karabinami Widziałem, podawali sobie z uśmiechem dłonie Widziełem, siadali na tronie w koronie Widziałem, chodzili po sobie butami Widziałem, jeździli po sobie czołgami Hej, czy nie wiecie, nie macie władzy na świecie Hej, czy nie wiecie, nie macie władzy na świecie Hej, czy nie wiecie, nie macie władzy na świecie Hej, czy nie wiecie, nie macie władzy na świecie Hej, czy nie wiecie, nie, nie, nie macie władzy Hej, czy nie wiecie, nie wasza władza na świecie Hej, czy nie wiecie, nie macie władzy na świecie Hej, czy nie wiecie, na świecie! Widziałem, podawali sobie z uśmiechem dłonie Widziałem, siadali na tronie w koronie Widziałem, chodzili po sobie butami Widziałem, jeździli po sobie czołgami Widziałem, wyrywali sobie ścierwo zębami Widziałem, grozili sobie karabinami Hej, czy nie wiecie, nie macie władzy na świecie Hej, czy nie wiecie, nie macie władzy na świecie Hej, czy nie wiecie, nie macie władzy na świecie Hej, czy nie wiecie, nie macie władzy na świecie Hej, czy nie wiecie, nie, nie, nie macie władzy Hej, czy nie wiecie, nie wasza władza na świecie Hej, czy nie wiecie, nie macie władzy na świecie Hej, czy nie wiecie, na świecie!
6765Henryk Wujek Po jednej stronie stali wałkonie, po drugiej przeciwległej stali chuje Pomiędzy nimi siedzieli imbecyle i to właśnie do nich mówił Henryk Wujek Mówił wyraźnie i bardzo powoli, imbecyle jednak nic nie rozumieli "Papież przyjedzie i pobłogosławi" - na Wujka mowę swą odpowiedź mieli Czy to normalne? Czy tak się teraz dzieje? Że prosto w oczy moje mi się śmiejesz? Czy to normalne? Czy czasy tak stanowią? Że w moim domu na mój dywan plują? Wałkonie spali lub gazety czytali, po drugiej stronie zapanował chaos Rozeszły się wieści, że dawać będą jeszcze, tyle ile do kieszeni się zmieści Henryk Wujek próżno o spokój błagał, w tym bajzlu nikt go słuchać nie chciał Zrezygnowany w końcu opuścił swoje włości, cofnął się w imię solidarności i miłości Czy to normalne? Czy tak się teraz dzieje? Że prosto w oczy z moich praw się śmiejesz? Czy to normalne? Czy to są czasu znaki? Że uczą mnie jak kochać swe dzieciaki? Czy to normalne? Czy tak się teraz dzieje? Że prosto w oczy z moich praw się śmiejesz? Czy to normalne? Czy to są czasu znaki? Że uczą mnie jak kochać swe dzieciaki? Czy to normalne? Czy tak się teraz dzieje? Że prosto w oczy moje mi się śmiejesz? Czy to normalne? Czy czasy tak stanowią? Że w moim domu na mój dywan plują? Czy to normalne? Czy tak się teraz dzieje? Że prosto w oczy z moich praw się śmiejesz? Czy to normalne? Czy to są czasu znaki? Że uczą mnie jak kochać swe dzieciaki?
6866Historia pewnej miłości Opowiem wam jeszcze jedną z życia historię Na tym brudnym podwórku w bramie kiedyś stał człowiek Był starszy ode mnie o jakieś cztery lata Umarł, zanim pomoc nadjechała Miał córkę. Zostawił ją samą W mieszkaniu na parterze ale z kiblem na zewnątrz Płakała po nocach, a i proszki połykała Nie wiem ile lat miała, lecz nie taka znów mała Mieszkała długo sama. Ten dom tu jest typowy Kiedyś drzwi źle zamknęła, wracał jeden z zabawy Był jak świnia pijany, ujrzał światło jak w celi W sieni stała się kobietą. ale wbrew swej woli Modliła się potem by coś złego go spotkało Jakby ją wysłuchano. niedługo go dopadło Trzech żuli z naprzeciwka Kopali go w głowę, aż przestał oddychać Wtedy poszli w swoją stronę To jest historia nieznana A jakby gdzieś... A jakby gdzieś zasłyszana... Mieszkała ciągle sama, ale ciepła pragnęła Może nada się ten chłopak, którego widziała Kilka razy tu ostatnio Wydawał się lepszy niż ci wszyscy menele Tutaj starsi i młodsi Zagadał do niej. gdy po mleko stała Tak się jakoś ułożyło. że niedługo się pobrali Szybko córkę urodziła, wtedy bił on coraz więcej I tłukł ją jak worek im dłużej byli razem Lat parę znów minęło, to tutaj normalne Przyzwyczajono się, że tam na dole płacz i wrzaski I w ciągu paru lat postarzała się o wieki I trzęsła się gdy słyszała jego kroki Aż pewnej nocy gdy zaległ nieprzytomny Zarżnęła go nożem do krojenia chabaniny Radiowóz ją zabrał nazajutrz rano Tylko córka jej została w tym mieszkaniu sama... To jest... To jest historia nieznana A jakby gdzieś... a jakby gdzieś zasłyszana Jakby jakby gdzieś słyszana To jest historia... to jest historia nieznana Jak co już kiedyś było, pani zabiła pana Pani, pani, pani zabiła pana To jest, to jest, to jest historia nieznana A jakby gdzieś zasłyszana Pani zabiła pana To historia zasłyszana.
6967I ja ją Paryż na wiosnę cudny jest Ja z opowiadań o tym wiem Dlaczego pytasz mnie się, bo Byłem pijany w sztok. Krąg nieba znaczył miasta kres Czego nie czynie o niej też Jean Paul Belmondo, kto jak kto Alain Delon, Sofie Marso Jeśli dociągnę po dnia kres Zimno raz raz gorąco jest Jeśli uderzę znowuż gdzie Czy wieża słyszy mnie? I ja ją i ja ją I ja ją. I ja ją i ja ją I ja ją I ja ją i ja ją I ja ją. I ja ją i ja ją I ja ją Na tej pustyni nie ma cienia Doczekać daj uspokojenia Strach zżera duszę, to się wie. Marianna kocha mnie. I ja ją i ja ją I ja ją. I ja ją i ja ją I ja ją I ja ją i ja ją I ja ją. I ja ją i ja ją I ja ją Siostro poczekaj, jeszcze nie. Nie powiedziałem czego chcę Mijają czasy, a ja ją Dopadnę w końcu z kąta w kąt. Ostatnie pokolenie wie, Kto zaczął wielkie wojny dwie Dwie wojny każda jedna zła Niewola rodzi strach, I ja ją i ja ją I ja ją. I ja ją i ja ją I ja ją x6
7068Idiota stąd Ja muszę mieć kutasa na prąd Ażebyście panie poczuły go Ja muszę mieć i króla i pana Bez bata chujnia mnie pogania Ja, ja, ja! Ja muszę to mieć! Ja! Ja muszę to chcieć! Ja! Ja muszę to mieć! Ja! Ja muszę tego chcieć! A po angielsku ani w ząb Metr osiemdziesiąt, włosy blond A po rosyjsku - kurwa mać Na straży Twojej będę stać Ja muszę mieć reaktor HD Równie walący jak DDT Ja muszę mieć wodza swojego I bohatera narodowego Ja, ja, ja! Ja muszę to mieć Ja! Ja muszę to chcieć! Ja! Ja muszę to mieć! Ja! Ja muszę tego chcieć! A po angielsku ani w ząb Metr osiemdziesiąt, włosy blond A z rosyjskiego - tolka chuj Ty zawsze wiernie przy mnie stój Jestem idiotą - to jedno wiem Nie mieszaj nigdy dobra ze złem Jestem idiotą, idiotą stąd Ja muszę mieć kutasa na prąd
7169Idź przodem Psy w norze leżąc bez siły Lizały swoje rany Po walce o przetrwanie Oblepiały ropą ściany Nie mając już sił zupełnie Ujrzawszy tedy ludzi Nie miały na walkę sił Jakże ona ich trudzi Idź przodem Idź przodem Idź przodem Idź przodem, stary, niech wiedzą Że mamy pokojowe zamiary... Wódz oczy wzniósł ku niebu Wzywając je na świadka Pokoju chcąc nad życie Przysięgał na krew matki Posyłając jednocześnie Pancernych dwieście dywizji Ale przodem oficera Bez żadnej amunicji Idź przodem Idź przodem Idź przodem Idź przodem, stary, niech wiedzą Że mamy pokojowe zamiary... Haa... Tak w mieście z nazwy nieznanym Idę razem z kolegami Zza rogu się wychyla Brudna wataha z bejsbolami Widząc, że szykuje się coś bardzo, bardzo, bardzo niedobrego Wypychamy raźno do przodu Kolegę najmniejszego Idź przodem Idź przodem Idź przodem Idź przodem, stary, niech wiedzą Że mamy pokojowe zamiary...
7270Inżynierowie z Petrobudowy Nie pękaj koleś, nie łam sie przecie A,d To o nas wczoraj stało w gazecie A,d Pisała sama "Trybuna Ludu" g,d Że nas ogarnia romantyzm budów A,d W takim pisaniu nie ma usterek C,F Postaw literek, niech brzękną szkła D,g Przed nami naród odkrywa głowy A,d Inżynierowie z Petrobudowy A,d Kładziemy lachę, niech brzękną szkła g,d Budowniczowie na 102 A,d Pić życia rozkosz, a cóż nam to szkodzi Nawet PKS do nas dochodzi A w zeszłe święto miałem kobite Co miała obie nogi umyte W Warszawie Ptaszyn niech zdziera płuca Niech tańczy Gruca, Holoubek gra My tutaj mamy program gotowy Inżynierowie z Petrobudowy Kładziemy lachę, niech brzękną szkła Budowniczowie na 102 Ciężko się żyje o suchym chlebie Za to nikt grobów nam nie rozgrzebie Szatkuj dwie zmiany zimą i latem Wyśpisz się w piachu pod kombinatem Rąk trzeba wiele, pomników mało Kogoś złamało, lecz życie trwa Więc niechaj zabrzmi slogan bojowy Inżynierowie z Petrobudowy Kładziemy lachę, niech brzękną szkła Budowniczowie na 102 Choć nie ma w kabzie srebra ni złota Przyda się przecież nasza robota Dopchamy wreszcie w ktorymś tam roku Do wojny co to ma być o pokój Co oszczędzimy to ktoś ukradnie Idzie składnie jakoś się pcha Więc wykonajmy plan narodowy Inżynierowie z Petrobudowy Kładziemy lachę, niech brzękną szkła Budowniczowie na 102.
7371Ja wiem to W domu trąd, tylko nie wiem skąd on Świata nie rozumiem, życia w nim nie umiem W domu trąd nie jest znikąd Czasem czuję tego trądu swąd Polowania jeden na drugiego Kochaj bliźniego jak siebie samego Wiem to, że wiem, że nic nie wiem Wiem, że nic nie wiem, w ciągłej potrzebie Ja wiem to, ja wiem to Ja wiem, że nie wiedzą co czynią Wiem to, ja wiem to I co z tego? Ja wiem to, ja wiem to Ja wiem, że nie wiedzą co czynią Wiem to, ja wiem to I co z tego? Mam w ustach krew, zabrano mi je Mówiłem co chciałem, teraz nie W ustach krew, wypełnia mi je Czuję strach na dnie W moich rękach miecz, unoszę go w górę Potem do przodu z wojny chórem W rękach krew, na rękach krew W rękach miecz i ciągła krew Ja wiem to, ja wiem to Ja wiem, że nie wiedzą co czynią Wiem to, ja wiem to Ja wiem, że nie wiedzą co czynią Wiem to, ja wiem to Ja wiem, że nie wiedzą co czynią Wiem to, ja wiem to I co z tego? Ja wiem to, ja wiem to Ja wiem, że nie wiedzą co czynią Wiem to, ja wiem to I co z tego? Ja wiem to, ja wiem to Ja wiem, że nie wiedzą co czynią Wiem to, ja wiem to I co z tego? Hehe... A to nie jest manifest pacyfistyczny To nie jest manifest żaden Chyta chłopców dużych i małych Pleban jest pedałem Nasz burmistrz jest złodziejem Słyszę, że źle się tu dzieje Wiadomo, niedziela nad ranem Czapkujemy im z oddaniem Mój świat, powiadam, jest chory Władają nim potwory Jest coraz bardziej normalne Tylko to co jest bardziej nachalne Najlepsze jest to co się sprzeda Chujowe to co sprzedać się nie da Każdy to widzi, w środku miasta Statua z gówna wyrasta Ja wiem to, ja wiem to Handlujesz moją panienką Ja wiem to, ja wiem to Tia... Ja wiem to, ja wiem to Handlujesz moją panienką Ja wiem to, ja wiem to, karate W tym mieście zło zalewa dobro W tych czasach dobro nisko upadło Brak idei wszystkich jednoczy Kilku nie może zjednoczyć W gnieździe trąd, wiem skąd on Czuję tego trądu swąd Wiem to, że wiem, że nic nie wiem Wiem, że nic nie wiem w potrzebie Ja wiem to, ja wiem to Ja wiem, że nie wiedzą co czynią Wiem to, ja wiem to I co z tego? Ja wiem to, ja wiem to Ja wiem, że nie wiedzą co czynią Wiem to, ja wiem to I co z tego? Ja wiem to, ja wiem to Ja wiem, że nie wiedzą co czynią Wiem to, ja wiem to I co z tego? Ja wiem to, ja wiem to Ja wiem, że nie wiedzą co czynią Wiem to, ja wiem to I co z tego?
7472Jaką cenę możesz zapłacić This crowd ain't no clean This crowd is dirty This crowd ain't no clean Say and it's so dirty This crowd smells no good living in it no easy You can find one man higher, the other on the bottom lays, I say What price could you pay for the freedom from society? What price could you pay for the freedom from society? What price could you pay for the freedom from society? I say! In this crowd I can't be with you You can't be with me, I say You can find one man higher Then other on the bottom lays, I say What price could you pay for a changing your destiny? What price could you pay for a changing your destiny? What price could you pay for a changing your destiny? What price could you pay for a changing your destiny? What price could you pay for a changing your destiny? What price, price, price could you pay for a changing your destiny? What price could you pay for the freedom from society? What price could you pay for a changing your destiny? What price could you pay for a changing your destiny? I say... What price could you pay for a changing your destiny?
7573Jatne Mężczyźni w czerni są bardziej pazerni Mężczyzn w bieli nic nie dzieli Mężczyzn bez ubrań nie trudno jest ubrać Kobiety w ciąży są gorące Jatne, Jatne, Jatne, Jatne, Żona proboszcza spadła ze schodów Potłukła się przy tym dotkliwie Teraz powoli kuśtyka o lasce Proboszcz zaś żyje szczęśliwie A ja leżę na wyrze, przerzucam kanały Lektury już dawno olałem Gapię się tępo zjadając but w sosie I patrząc na dramat w kosmosie A tu jeden piosenkarz znany i gruby Wystąpić chciał kiedyś z playbacku Głos mu odjęło i upadł zemdlony Bóg go oduczył tego, tego Jatne, Jatne, Jatne, Jatne, Ho... Przyszedł raz Breżniew w dzień do fryzjera A fryzjer ujebał mu rękę Tyle jest spraw na tym świecie poważnych By o nich napisać piosenkę, ho... Jatne, Jatne, Jatne, Jatne.
7674Jeśli będziesz tam Kara za winy może być tylko jedna Nie ma co tu kryć, trzeba z Bogiem się pojednać Czym więcej nalejemy tym dalej pojedziemy I za swoje czyny pewnie kiedyś odpowiemy Pracuje się dla mnie, nie pracuje się ze mną Ale to nie znaczy, że jest mi wszystko jedno Nie ma czasu na dyskusje, będą tutaj reperkusje Ale musisz wiedzieć, Ty wiedz jedno, że Jeśli będziesz tam, Będziesz tam Będziesz tam Będziesz tam Będziesz tam ja, ja za tobą / x3 Czy jest sąd po śmierci, czy dopiero ostateczny? Jeśli jest, czy zasłużyłem na tak zwany żywot wieczny? Moja pani dużo pije, moja pani mnie bije A jak ktoś koło mnie pije, to i w końcu ja wypije Jeśli będziesz tam, Będziesz tam Będziesz tam Będziesz tam Będziesz tam ja, ja za tobą / x3 Czy to o czym opowiadam to jest takie bardzo ważne Inaczej z wrażenia zupełnie nie zasnę Bowiem tyle do zrobienia jeszcze tutaj na mnie czeka Karawana poszła dalej tylko pies z tyłu szczeka Jeśli będziesz tam, Będziesz tam Będziesz tam Będziesz tam Będziesz tam ja, ja za tobą / x7
7775Jeśli chcesz odejść odejdź. Znowu dom pusty dziś nocą Cisza aż grzmi Świec płomienie próżno się Złocą, nie skrzypną drzwi Milczeć będzie moja gitara Słychać będzie bicie zegara Ja zrozumieć wszystko się staram Mówiłem Ci Jeśli zechcesz odejść - odejdź Jeśli zechcesz - wróć Nic się przecież w nas Nie zmieni przez te dni Wciąż tak samo serca będzie Czas tęsknotą truć Świat jak był zostanie zły Choć do dziś żar rąk splecionych Czuje każdy nerw Choć w pamięci pięknych wspomnień moc Nie umkniemy samotności co nas żre jak czerw Odkąd spadła na nas w tamtą noc Jeśli zechcesz wrócić - wracaj Jeśli odejść - idź To nieważne z kim I wszystko jedno gdzie Już na zawsze tamto będzie W sercach nam się tlić Jak neonowy szyld Gdzie jesteś? Choć do dziś żar rąk splecionych Czuje każdy nerw Choć w pamięci pięknych wspomnień moc Nie umkniemy samotności co nas żre jak czerw Odkąd spadła na nas w tamtą noc Więc jeśli zechcesz wrócić - wracaj Jeśli odejść - idź To nieważne z kim I wszystko jedno gdzie Już na zawsze tamto będzie W sercach nam się tlić Jak neonowy szyld Gdzie jesteś? Już na zawsze tamto będzie W sercach nam się tlić Jak neonowy szyld Gdzie jesteś?
7876Jeźdźcy Jadą czterej jeźdźcy, jadą Jadą czterej jeźdźcy, jadą czterej Jeźdźcy jadą, jadą czterej Jadą czterej jeźdźcy, jadą, czterej, jadą... Pierwszy niesie ci głód Tak, pierwszy niesie ci głód Pierwszy niesie ci głód Pierwszy niesie ci głód Niesie ci głód i pragnienie Pierwszy niesie ci głód Nie będziesz już nigdy syty Nigdy nie będziesz już Pierwszy niesie ci głód Głód w każdym miejscu twego ciała Niesie ci głód, którego nie chcesz, a który dostaniesz i tak Jadą czterej jeźdźcy, jadą Jadą czterej jeźdźcy, jadą czterej Jeźdźcy jadą, jadą czterej Jadą czterej jeźdźcy, jadą, czterej, jadą... Drugi niesie ci wojnę Tak, drugi niesie ci wojnę Drugi niesie ci wojnę Drugi niesie ci wojnę Niesie ci wojnę na wschodzie Na zachodzie niesie ci Nie zaznasz już spokoju Huk armat budzić cię będzie Drugi niesie ci wojnę Wojnę wokół całego ciebie Niesie ci wojnę, której nie chcesz, a którą dostaniesz i tak Jadą czterej jeźdźcy, jadą Jadą czterej jeźdźcy, jadą czterej Jeźdźcy jadą, jadą czterej Jadą czterej jeźdźcy, jadą, czterej, jadą... Trzeci niesie ci śmierć Tak, trzeci niesie ci śmierć Niesie śmierć twoim bliskim Nieznajomym twym niesie ją Trzeci niesie ci śmierć Śmierć duszy twej i twego ciała Niesie ci śmierć której nie chcesz, a którą dostaniesz i tak Lecz nie trać nadziei, nadziei nie trać Nadziei nie trać Tracić nie wolno Czwarty jedzie z nimi On potężniejszy jest od tamtych trzech On niesie ci miłość i wiarę I miłość i wiarę, nadzieję dla ciebie ma Niesie ci słońce i gwiazdy On potężniejszy jest od tamtych trzech...
7977July morning There I was on a July morning I was looking for love With the strength Of a new day dawning And the beautiful sun With the sound Of the first bird singing I was leaving for home With the day And the night behind me Yeah! And the road of my own And the day And the resolution I'll be looking for you La, la, la, la-la La, la, la, la-la La, la, la... I've been looking for love In the strangest places Wasn't a stone That I left unturned? I must have tried more Than a thousand faces But not one was aware Than one I have In my mind In my heart In my soul La, la, la, la-la La, la, la, la-la La, la, la... ... In my heart In my mind In my soul La, la, la, la-la La, la, la, la-la La, la, laaa... La, la, laaa... La, la, laaa... La, la, laaa... ... Dziękujemy to wszystko na dziś Do widzenia!
8078Jutro wszystko się zmieni Jeśli tylko przyjdzie czas A na pewno Ty w nadmiarze go masz, o tak Zakopałem w moim ogrodzie To co złe jest w moim narodzie Piachem wszystko przysypałem Drugą warstwę ziemi dałem I zalałem to betonem Niechaj demon tutaj płonie Grzechy, podłość i występek Wszystkie czyny złe, przeklęte Zakopałem jak umiałem Zło narodu zasypałem Zapamiętaj ten dzień! Zapamiętaj ten dzień! Zapamiętaj ten dzień! Zapamiętaj ten dzień! Fotografie pamiątkowe By utrwalić wydarzenie takie przełomowe Aby nie zapomnieć tego co się tutaj wydarzyło Aby zawsze z nami to wspomnienie było Zapamiętaj ten dzień! Zapamiętaj ten dzień! Zapamiętaj ten dzień! Dzisiaj wszystko zmieni się! Jeśli tylko przyjdzie na to pora Pewno się z ochotą nie uporasz, nie uporasz Zakopałem za domem w lesie To co człowiek złego ze sobą niesie Barwy walki, karabiny, Poszczepiane skurwysyny Co mordują się nawzajem, Napadają inne kraje Politycy z potylicy I wojskowi z zagranicy Strach i pycha jeszcze dycha Ale kopie w okolicy Zapamiętaj ten dzień! Zapamiętaj ten dzień! Zapamiętaj ten dzień! Zapamiętaj ten dzień! Zakończone zakopanie Tu już nic się więcej złego nie stanie, nie stanie Nie ma diabła w okolicy Uciekł albo schował się do piwnicy Zapamiętaj ten dzień! Zapamiętaj ten dzień! Zapamiętaj ten dzień! Dzisiaj wszystko zmieni się!
8179Karinga To taki szlak, którym szłem, Na którym ostro grałem Z ręki do ręki Nędza bo nędza Nigdy się nie oszczędzałem Niemyte dusze Palcem poruszę Czy zapobiegnę znów ? Przy stole krzesło czeka na Ciebie Mógłbym umrzeć tu Hej! Mógłbym umrzeć tu! Mógłbym umrzeć tu! Mógłbym umrzeć tu! Czy oskarżony jest świadomy O co jest oskarżony ? Czekam niezdarnie Niecodzień karnie Czy zechcesz wrócić tu ? Nadchodzi czas, kolejny raz Sam sobie nie pomogę Tułam tu się Jedno co wiem Żyć bez Ciebie nie mogę Karinga nic nie szkodzi! Karinga nie ten czas! Szalony sztorm nadchodzi! Wiatr wieje wokół nas! Kiedy załamie się hardy kark I kiedy wszystko zamilknie Kara znana i ogłoszona I kary tej nie uniknę Znieruchomiały czekam na Ciebie Mógłbym umrzeć tu Modlitwa niema, modlitwa pusta Mógłbym umrzeć znów Hej! Mógłbym umrzeć tu! Mógłbym umrzeć tu! Mógłbym umrzeć tu! Otumanionym sercem kołaczę Takim sam siebie nie znałem Jaka to drogą, którą szłem Na której ostro grałem ? Przy stole krzesło czeka na Ciebie Ja nie ruszę przed siebie Tułam się tutaj, tułam tu się Nie mogę żyć bez Ciebie Karinga nic nie szkodzi! Karinga nie ma Cię! Dlaczego nie czekałaś bym opamiętał się ?! Karinga nic nie szkodzi! Karinga przez ten czas! Szalony wiatr nadchodzi! To nie był czas dla nas!
8280Kasta pianistów Kasta Pianistów, Pianistów Kasta Ja boję się Kasty, ja uciekam z miasta Kasta Pianistów, Pianistów Kasta Jak wielka warstwa, jak pasty warstwa Kasta Pianistów, Pianistów Kasta Przeczekam Kastę, ja będę z miasta Kasta Pianistów, Pianistów Kasta Puszcza korzenie i w głowę mi wrasta Taka jest moja koncepcja, tak ja to widzę Oni wadliwi myśliwi, ja jestem prawdziwy myśliwy! Kasta Pianistów, Pianistów Kasta Gram sam ze sobą i trawa wyrasta Kasta Pianistów, Pianistów Kasta Ja zniszczę Kastę, wrócę do miasta Taka jest moja koncepcja, tak ja to widzę Oni wadliwi myśliwi, ja jestem prawdziwy myśliwy Taka jest moja koncepcja, tak ja to widzę Oni wadliwi myśliwi, ja jestem prawdziwy myśliwy Taka jest moja koncepcja, tak ja to widzę Oni wadliwi myśliwi, ja jestem prawdziwy myśliwy Taka jest moja koncepcja, tak ja to widzę Oni wadliwi myśliwi, ja jestem prawdziwy myśliwy Taka jest moja koncepcja, tak ja to widzę Oni wadliwi myśliwi, ja jestem prawdziwy myśliwy.
8381Kasta pianistów (live 1986 wersja klubowa) 1. W pokoju w wiejskim domu gra ruda flecistka, Przez okno wjeżdżają jej we włosy promienie słońca, Gra flecistka płynąco patrząc żywo na pianistę, Srebrny flet błyszczy w słońcu, To duży pianista, to duży pianista, Gra duży pianista, gra duży pianista. 2. Przez okno wiejskiego domu widać wiejski ogród, Zza firanek zaglądają do pokoju ciekawe drzewa, Gra flecistka płynąco patrząc żywo na pianistę, Srebrny flet błyszczy w słońcu błyszczy jak mokry lód, To dom kasty pianistów, dom kasty pianistów, To dom kasty pianistów, dom kasty pianistów. 3. Tak razem grają w wiejskim domu flecistka i pianista, Nad [?] głośniej głośniej Spogląda flecistka jakże piękny pianista, Spogląda pianista [?] Kasta pianistów, pianistów kasta, Ona bała się w nocy i uciekła z miasta, Kasta pianistów, pianistów kasta, Jak wielka warstwa, jak pasty warstwa, Kasta pianistów, pianistów kasta, Grała sama ze sobą, gdzie trawa wyrasta, Kasta pianistów, pianistów kasta, Puszcza korzenie i w głowę jej wrasta. Taka jest moja koncepcja, tak ja to widzę, Oni wadliwi myśliwi, ja jestem prawdziwy myśliwy. 4. W pokoju w wiejskim domu leży ruda flecistka, Przez okno jej wjeżdżają we włosy podmuchy wiatru, Gra flecistka płynąco żywo patrząc żywo na pianistę, Nie gra flecistka we krwi jej ręce ma pianista. Kasta pianistów, pianistów kasta, Kto zwycięży kastę, ten będzie ze mną, Kasta pianistów, pianistów kasta Kto zniszczy kastę, ten wróci do miasta, Taka jest moja koncepcja, tak ja to widzę, Oni wadliwi myśliwi, ja jestem prawdziwy myśliwy, Taka jest moja koncepcja, tak ja to widzę, Oni wadliwi myśliwi, ja jestem prawdziwy myśliwy, Taka jest moja koncepcja, tak ja to widzę, Oni wadliwi myśliwi, ja jestem prawdziwy myśliwy, Taka jest moja koncepcja, tak ja to widzę, Oni wadliwi myśliwi, ja jestem prawdziwy myśliwy, Taka jest moja koncepcja, Tak ja to widzę-widzę-widzę, Oni wadliwi myśliwi, Ja jestem prawdziwy myśliwyy...
8482Kazelot No somos tan malos como se dice Porque hoy todo va para mejor No hay guerras desde hace ańos El mundo se ríe, se ríe el mundo Es tu carácter, tu naturaleza Mira un ejemplo simple y fácil Romances, repeticiones vistos cada domingo Escalera es larga, demasiado larga es Le llamaron Kazelot, decían Kazelot Decían Kazelot, le llamaron Kazelot Le llamaron Kazelot, decían Kazelot Decían Kazelot, le llamaron Kazelot Por qué lloras si todos te quieren Te quieren mucho hasta que te conozcan Ténse ese sábado, te gusta ese trabajo No somos tan malos si se trata de tus virtudes Le llamaron Kazelot, decían Kazelot Decían Kazelot, le llamaron Kazelot Le llamaron Kazelot, decían Kazelot Decían Kazelot, le llamaron Kazelot Es tu carácter, tu naturaleza Vigilas la portería y no temes a nadie En tres aňos probable fin del mundo Piensa para qué quieres el cańón Le llamaron Kazelot, decían Kazelot Decían Kazelot, le llamaron Kazelot Le llamaron Kazelot, decían Kazelot Decían Kazelot, le llamaron Kazelot Le llamaron Kazelot, decían Kazelot Decían Kazelot, le llamaron Kazelot Le llamaron Kazelot, decían Kazelot Decían Kazelot, le llamaron Kazelot
8583Kazimierz po dziadku Staszewski Ja jestem Kazimierz po dziadku Bronisław Staszewski Opowiem wam teraz o wszystkim, od deski do deski Jestem muzykiem w zespole młodzieżowem Pomimo, że przecież do wieku dotarłem głowy? A ja jestem kolegą, kolegi Staszewskiego Niemal wszystkiego się nauczyłem od niego Jestem od niego młodszy a to wiele wyjaśnia Jak bracia zawsze razem, jak bracia razem zawsze właśnie. Rok za rokiem, dzień za dniem, jakim cudem jeszcze nie. Jakim cudem jeszcze nie,nie rozsypaliśmy się? Noc za nocą, dzień za dniem nie chce mi się wierzyć że, nie mieszkamy w domu starców, a dla starych zwyrodnialców. Mówiłem, ja jestem Kazimierz, po dziadku Staszewski I jestem zwolennikiem baaardzo długiej kreski. Jestem muzykiem w zespole co był młodzieżowy, lecz myślę że nazwa zespołu nic państwu nie powie. Rok za rokiem, dzień za dniem, jakim cudem jeszcze nie. Jakim cudem jeszcze nie,nie rozsypaliśmy się? Noc za nocą, dzień za dniem nie chce mi się wierzyć że, nie mieszkamy w domu starców, a dla starych zwyrodnialców. Stop. A ja jestem kolegą, kolegi Staszewskiego Niemal wszystkiego się nauczyłem od niego. Stop.
8684Keszitsen kepet onmagarol Głosuj na mnie wtedy dostaniesz Prawie za darmo każde śniadanie Człowiek na odpowiednim miejscu Powiedzie Ciebie ku szczęściu Tak dalej być nie musi Zamknąć granice przed braćmi z Rusi A niech bogacze oddadzą pałace Milion nowych miejsc pracy Czy wierzysz w słowa te? Ja nie wierzę w nie Czyż one prawdziwe są? Nie wierzę im kurwom jak psom Starych i chorych weźniemy na hol Keszitsen kepet onmagarol Młodzi i zdrowi niech w szczęściu pracują Nową Polskę budują Każdemu dziecku ciepłe ubranie Sni sretstwom za utranianie Piwo i wóda dostępne już w sklepie Urzędnik jednak wie lepiej Czy wierzysz w słowa te? Ja nie wierzę w nie Czyż one prawdziwe są? Nie wierzę im jak psom Głosuj na mnie - wtedy zmieścisz Dodatkowych złotych czterdzieści Nowy działacz o krótkim stażu Zepsuje powietrze od razu Te wasze marsze są histeriami Lewica włada gazetami A to są ciosy poniżej pasa Warty pac pałaca Czy wierzysz w słowa te? Ja nie wierzę w nie Czyż one prawdziwe są? Nie wierzę im kurwom jak psom Ile to czasu, ile już czasu Sam siebie truje i innych truje Plugawią ręce ojce narodu Ponoć sługami ludu są To już jest koniec, wyborcom zadośćuczynić Ale głupiemu radość Jak wielce nęcą tej władzy tryby To wszystko było na niby!
8785Kiedy ucichną działa Kiedy ucichną działa już Wtedy się inne odezwą Ludzie zabijać zaczną się znów Za wojnę znów się wezmą Kiedy ostatni zabity żołnierz Zgnije i kości zostaną Już nowi zwarci i gotowi Do walki ze sobą staną Kiedy deszcz zmyje ostatnią krew Która zaschła na drodze Spokój się skończy dookoła nas Rozczarujemy się srodze Dzieci ponownie przestaną się śmiać Dzieci zaczną się bać A duże dzieci w czasie tym Życiem swoim będą grać Kiedy rozetnie się pasa pół Kiedy zapomni się ból Wojnę kolejną i nową w zanadrzu Jakiś ma inny król Zawsze było tak, się nie zmieniło Dwa, raz, ropa, gaz Zawsze było tak, się nie zmieniło Raz, dwa, ropa, gaz Co Ty widzisz Panie w nas Co Ty widzisz Panie w nas Co Ty widzisz Panie w nas Co Ty widzisz Panie w nas Kiedy rozetnie się pasa pół Kiedy zapomni się ból Wojnę kolejną i nową w zanadrzu Jakiś ma inny król Zawsze było tak, się nie zmieniło Dwa, raz, ropa, gaz Zawsze było tak, się nie zmieniło Raz, dwa, ropa, gaz Co Ty widzisz Panie w nas Co Ty widzisz Panie w nas Co Ty widzisz Panie w nas Co Ty widzisz Panie w nas Niewielu tak przez dzieje całe Tak wielu nieszczęście daje Nie zmienia się, nie zmienia się Jak zawsze wszystko nawzajem Jak zawsze wszystko Nic nie zmienia się Obłędu drgawy nawzajem Jak zawsze wszystko Nic nie zmienia się Tak kraje jak mu materii staje Kiedy rozetnie się pasa pół Kiedy zapomni się ból Wojnę kolejną i nową ma W zanadrzu jakiś inny król Zawsze było tak, się nie zmieniło Dwa, raz, ropa, gaz Zawsze było tak, się nie zmieniło Raz, dwa, ropa, gaz Co Ty widzisz Panie w nas Co Ty widzisz Panie w nas Co Ty widzisz Panie w nas Co Ty widzisz Panie w nas Zawsze było tak, się nie zmieniło Dwa, raz, ropa, gaz Zawsze było tak, się nie zmieniło Raz, dwa, ropa, gaz Co Ty widzisz Panie w nas Co Ty widzisz Panie w nas Co Ty widzisz Panie w nas Co Ty widzisz Panie w nas Co Ty widzisz Panie w nas Co Ty widzisz Panie w nas Co Ty widzisz Panie w nas Co Ty widzisz Panie w nas
8886Klejnot Azji (niewydana) To była ona, ją Azji Klejnotem Nazwały ją ludy, a co było potem Szarpali ze wschodu, szarpali z zachodu Ci co zdobyć ją chcieli jeszcze za młodu To była ona, ją Azji Klejnotem Nazwali ją kiedyś, a co było potem Wojska przez jej ziemię maszerowały I godność na długo bez serca zdeptały Chciałbym widzieć Cię Chciałbym kochać Cię Kto wie gdy w pełnej krasie Nie miałaś równych w całej klasie Chciałbym obok być Chciałbym o Tobie śnić Gdy stałaś w pełnej krasie Ty najpiękniejsza w całej klasie To była ona, ją Azji Klejnotem Nazwali ją wszyscy, a co było potem Dzieci jej tak bez litości zabili A potem jej serce do szczętu spalili To była ona, ją Azji Klejnotem Nazwały ją ludy, a co było potem W niewolę ją wtedy powiedli szatani Jej ciałem bawili się jak opętani
8987Knajpa morderców Nie szukaj drogi, znajdziesz ja w sercu Smutna jest knajpa byłych morderców. Niech Cię nie trwożą, gdy do niej wkroczysz Płonące w mroku morderców oczy. Ref: Nieważny, groźny grymas na gębie Mordercy mają serca gołębie. Band, armii, gangów i czarnych sotni, Wczoraj rycerze, dziś - bezrobotni. Pustką i chłodem wieje po kątach, Stary morderca z baru szkło sprząta. Szafa wygrywa rzewne kawałki, Siedzą mordercy, łamią zapałki. Czasem twarz obca, mignie i znika Zaraz się dźwignie ktoś od stolika. Wróci nazajutrz z miną nijaką, Bluźnie na życie, postawi flakon. Ref: Każdy do niego zaraz się tłoczy, W krąg nad szklankami błyskają oczy. I zaraz każdy lepiej się czuje, Jeszcze morderców ktoś potrzebuje. Może nareszcie, któregoś ranka, Znowu się zacznie wielka kocanka. I dni powrócą godne zazdrości, Gdy płacić będą za przyjemności. Znów w dłoni zamiast płaskiej butelki Znany kształt kolby od parabelki. A w końcu palca wibruje skrycie Jak łaskotanie: tu śmierć, tu życie. Ref: Wracajcie słodkie chwały godziny Sławne gonitwy i strzelaniny. Tak tylko można znowu być młodym Zabić i z dumą czekać nagrody. W knajpie morderców gryziemy palce Żądze nas gnębią i sny o walce. Ale któż dzisiaj mordercom ufa Więc srebrne kule śpią w czarnych lufach. Zmazując barwy lasom i polom, Mknie balon nocy z knajpy gondolą. Kiedyś tak jasno, a dziś tak ciemno, Wroga nie widzę, wroga przede mną. Ref: Rwie łeb od tortur alkoholowych, Lecz wśród porcelan i rur niklowych, Człowiek się znowu czuje półbogiem. Bo oto stoi twarzą w twarz z wrogiem. Kula jak srebrna żmija wyskoczy, W lustrze nad kranem zagasną oczy. Czoła morderców skry potu zroszą, I milcząc, ciało za drzwi wynoszą. Gdy bije północ.
9088Kochaj mnie, będę twoją Na statku gdzieś w kotłowni, tam, gdzie palacze są Na tle płonących głowni sylwetki czarne drżą Wulgarną nucąc śpiewkę miotają słowa krewkie I na portową dziewkę czekają wszyscy wraz Z pokładu marynarze dziś mają wolną noc A w tym piekielnym żarze łeb pada niby kloc Hej chłopcy, ja wam radzę - zetrzyjcie z gęby sadzę Za chwilę przyprowadzę tę, co zabawi nas Już na schodach widać jej nogi Mocne wino szykujcie i trzos Już za chwilę dotknie podłogi I z oddali dobiegnie jej głos Kochaj mnie, a będę twoją Całuj mnie i mocno tul Niechaj dziś pocałunki twe ukoją Beznadziejną tęsknotę moich ust Kochaj mnie, a będę twoją Nie chcę nic prócz słodkich warg Niech pocałunki twe tej nocy mnie ukoją Zanim ciało znów oddasz na targ Z pokładu marynarze dziś mają wolną noc A w tym piekielnym żarze łeb ciąży niby kloc Hej chłopcy, ja wam radzę - zetrzyjcie z gęby sadzę Za chwilę przyprowadzę tę, co zabawi nas Niby kotłów wielkie ognisko Płoną twarze i oczy ich grzmią Pójdźmy tobie przyjrzeć się blisko Kiedy śpiewasz piosenkę tą Kochaj mnie, a będę twoją Całuj mnie i mocno tul Niechaj dziś pocałunki twe ukoją Beznadziejną tęsknotę moich ust Kochaj mnie, a będę twoją Nie chcę nic prócz słodkich warg Niech pocałunki twe tej nocy mnie ukoją Zanim ciało znów oddasz na targ.
9189Kocham Cię a miłością swoją Kocham Cię, a miłością swoją mógłbym wypełnić cały świat Kocham Cię, a miłością swoją mógłbym nakarmić wszystkich Was Kocham Cię, a miłością swoją mógłbym poruszyć z posad niebo Kocham Cię, a miłością swoją rozpalę pożar gdzie potrzeba To było przecież niedawno tak To było przecież niedawno jak Jak okiem sięgnąć zmienił się świat To było przecież niedawno tak Kocham Cię tak, jak kiedy w deszczu na przystanku jęliśmy się całować Kocham Cię tak, jak gdy na okno ucieczką musiałem się salwować Kocham Cię tak, jak kiedy okna u kreatury myć mieliśmy Kocham Cię tak, jak gdy pierwszy raz w domu Twoich rodziców zostaliśmy To było przecież niedawno tak To było przecież niedawno jak Jak okiem sięgnąć zmienił się świat To było przecież niedawno tak Kocham Cię, a miłością swoją mógłbym wypełnić cały świat Kocham Cię, a miłością swoją mógłbym nakarmić wszystkich Was Kocham Cię, a miłością swoją mógłbym poruszyć z posad niebo Kocham Cię, a miłością swoją rozpalę pożar gdzie potrzeba To było przecież niedawno tak To było przecież niedawno jak Jak okiem sięgnąć zmienił się świat To było przecież niedawno tak To było przecież niedawno tak To było przecież niedawno jak Jak okiem sięgnąć zmienił się świat To było przecież niedawno tak To było przecież niedawno tak To było przecież niedawno jak Jak okiem sięgnąć zmienił się świat To było przecież niedawno tak
9290Kołysanka stalinowska Rosną w Polsce domy z czerwoniutkiej cegły, Domy wznosi piekarz, bo w tej pracy biegły. Handel Zagraniczny rozwijają zduni. Znają koniunktury z gawędzeń babuni. Domy, mosty, szkoły to domena szewców, A z krawców się robi zwycięstwa ich piewców. Piekarz, szewcy, zduni- każdy sercu bliski. Wspólnie zapracują na moją "Scotch Whisky" Azembski zaś whisky, aby spijać mógł: Rządzić musi ślusarz; Rządzić musi ślusarz; I musi ten ślusarz spokojnie spać bez trwóg Więc każdego ranka na "Armii Kennedy" Pilnie referuję Europy biedy: Jak się Zachód plącze w pętach kapitału I jak do ruiny zbliża się pomału. Potem do lodówki zaglądam ciekawie Oto "Johnie Walker" zaraz się zaprawię. I każdego co by mnie zaprawić chciał: Wydam ślusarzowi; Wydam ślusarzowi; Wydam ślusarzowi; Aby za swoje miał!
9391Komu bije dzwon Znowu dziś widzę zachód słońca Znowu udało się doczekać końca Mniej szczęścia mieli, ilu ich było Wielu, nawet ich nie liczyłem Codzienne żniwo swoje zbieram Kres podróży każdego dnia Być czy mieć? - takie dwa pytania Bliżej ku celom posiadania Nie mam potrzeby zbyt wiele wiedzieć Nie mam potrzeby wiedzieć zbyt wiele Gdy wszystko skończy się jak myślałem Wsyp mnie do ziemi, stąd przyjechałem Bim-bom, bam-bim-bom Skąd wiedzieć wszystko, komu bije dzwon Bim-bom, bam-bim-bom Skąd wiedzieć wszystko, komu bije dzwon Bim-bom, bam-bim-bom Skąd wiedzieć wszystko, komu bije dzwon Bim-bom, bam-bim-bom Skąd wiedzieć wszystko, komu bije dzwon Więc głowa do góry, gdy dzień wstaje rano Od tego są nogi, by łazić na nich We dni, czy gorsze, czy lepsze Ten jest ostatni, który nie pierwszy Brzdęk, pękła czara pełna goryczy Rozlanych kropel już nie policzę Który dzień będzie ten dzień ostatni Byłem czy miałem? - dwie zagadki Nie mam potrzeby zbyt wiele wiedzieć Nie mam potrzeby wiedzieć zbyt wiele Gdy wszystko skończy się jak myślałem Wsyp mnie do morza, stąd przyjechałem Tak, bim-bom, bam-bim-bom Skąd wiedzieć wszystko, komu bije dzwon Bim-bom, bam-bim-bom Skąd wiedzieć wszystko, komu bije dzwon Bim-bom, bam-bim-bim-bim-bom Skąd wiedzieć wszystko, komu bije dzwon Bim-bom, bam-bim-bom Skąd wiedzieć wszystko, komu bije dzwon.
9492Komuna mentalna Zobacz, jak szybko wieje czasów wiatr A w tej krainie ciągle myśl nie płynie. Ukryci w kryjówkach wszyscy przyjaciele Czekając na znak święty z nieba w niedzielę. Płaczą nad losem swoim i tej krainy Dlaczego tutaj ciągle myśl nie płynie. Bo prawda, jak mówią, jest bardzo banalna Głowy pustoszy komuna mentalna. Bo mądrość góruje nad głupotą, tak Jak, jak światłość góruje nad ciemnością, i I kapłan sekty panującej w krainie On dobrze wie to, co wiedzieć powinien. I targuje się z wojskowym, pół nocy tracąc zdrowie W końcu podzielą się po połowie. Jeden się przeżegna, drugi Drugi spojrzy śmiało. On będzie rządzić tłuszczą Batem i pałą. (Na na nana - nananana) x3 (Na na na na na) (Na na nana - nananana) x3 (Na na na na na na) Zobacz, jak szybko wieje czasów wiatr A w tej krainie ciągle myśl nie płynie. Ukryci w kryjówkach wszyscy przyjaciele Czekając na znak święty z nieba w niedzielę. Płaczą nad losem swoim i tej krainy Dlaczego tutaj ciągle myśl nie płynie. Bo prawda, jak mówią, jest bardzo banalna To głowy pustoszy komuna mentalna.
9593Konsument Konsument mówi, że je, aby jeść Konsument pli, aby pleść Jego bracia stoją radia wokół Słuchają politycznego bełkotu Potem wszyscy razem siadają do stołu Piją wódkę, gadają, fioletowe twarze mają A gdy więcej nie zjedzą i nie wypiją Gromadzą się tłumnie przed telewizją A wszyscy oni bombardowani śmieciami Wszyscy oni zasypywani informacjami A wszyscy oni bombardowani śmieciami Wszyscy oni zasypywani informacjami Konsument, gdy wie, że to jest w modzie Rozmawia o wojnie na Wschodzie Mówi to, co słyszał w radio i z gazety Czy konsument to ty? Tak im zależy, byś ty był konsument Nie myślał, działał jak instrument Bo konsument mówi, że je, aby jeść Więc pomyśl czy jesz, aby jeść? A wszyscy oni bombardowani śmieciami Wszyscy oni zasypywani informacjami Wszyscy oni bombardowani śmieciami Wszyscy oni zasypywani informacjami
9694Krew Boga Wszystko wydaje się takie samo A jednak inne jest wszystko Ja dalej widzę krew Boga Za wasz czyn spotka was kara sroga Ja jednak widzę krew Boga Ja ciągle widzę krew Boga Ja dalej widzę krew Boga Ja ciągle widzę krew Boga Obejrzyjcie swe dłonie i twarze Są czerwone od Boga krwi Zastanówcie się, co zrobiliście Czy naprawdę Go zabiliście Ja jednak widzę krew Boga Ja ciągle widzę krew Boga Ja dalej widzę krew Boga Ja ciągle widzę krew Boga
9795Krew jak śnieg "Najbardziej lubię wizualizować sobie ostateczny krach systemu korporacji..." Raz, dwa trzy, cztery... Wszystkich nudzi ta sama stara śpiewka Ale może jeszcze nie jest za późno Ja jednak widzę nic z tego Co dzień jeden coraz głupszy od drugiego Krew jak śnieg Opamiętajcie się Krew jak chleb Ostateczny krach systemu korporacji Wizualizuje owszem się Ma się zacząć kiedy wrócę z wakacji Na razie nie jest jeszcze całkiem, całkiem źle Krew jak śnieg Opamiętajcie się Uciszcie się! Aaa... Nie wszystko równie dobrze się sprzedaje Niewiele już gorszego może być Sztuka sługą polityki Czemu bracie robisz kurwę z muzyki? Hej... Krew jak śnieg Opamiętajcie się Śnieg jak chleb! Dawajta!... Do jutra ma być wszystko posprzątane Do jutra tu porządek musi być Ja jednak słyszę kół stukot Na Boga, nie słuchajcie tych głupot! Hej... Krew jak śnieg Opamiętajcie się Jest zupełnie źle Krew jak chleb Chleb i wino Wino i krew Wino i śpiew ... No i rozumiesz wszyscy na****ni...
9896Królowa życia niebieskie dżinsy i słomiane kapelusze wodospad słońca, chmur poduchy, złoto pól codziennie plecak pełen całkiem nowych wzruszeń królowa życia i król na taflach jezior trzepotanie białych żagli śnieg zimą w górach, latem lepsza morska sól czy dzień, czy noc, nic oprócz pragnień ich nie nagli królowa życia i król dla zdrowia czasem spleen patykiem pisanych win odtrącaj szyjkę i "skool" królowa życia królowa życia królowa życia i król zwycięstwa pierwsze i przegranych pierwsza gorycz motanie spraw jak rajdy bilardowych kul coraz mądrzejsze życia podłapują wzory królowa życia i król tych najtrudniejszych w życiu rozmów ostre słowa "jakoś to załatw", "dla higieny weźmy ślub" choć trochę głupio było, trudno dopasować królowa życia i trup na szczęście brak pamięci jakoś tam trzeba kręcić po prostu we mnie się wtul królowa życia królowa życia królowa życia i król pofartowało się zupełnie niesłychanie gablota mota na opony wstęgę szos i skórą kurtek świecą w środku jak marsjanie królowa życia i boss jak człowiek wygra to dopiero ma coś z życia naprawdę czuje jak wariuje w żyłach krew układy takie, że no wprost nie do odbicia królowa życia i szef to już napewno góra i farty i kultura nigdy nie wypadną z ról królowa życia królowa życia królowa życia i król a potem taki czas, że wszystko jest już śliczne i coraz mniej codzień zwyczajnych spraw, cest brulle więc admiruje cię, bo to takie romantyczne królowa życia i król coraz mniej jawy, coraz więcej alkoholi och, Barleycorn, powieki oczom duszy stul oboje wiemy jak samotność nocą boli królowa życia i król wódeczka raz, bo świta pod czaszką kac aż zgrzyta wszystko załatwi ten ból królowa życia królowa życia królowa życia i król...
9997Krutkie kazanie na temat jazdy na maxa O tej nocy szybko chcę zapomnieć A o tym, co nad ranem było, nie wiem Teraz na słońcu pod parasolem dużym Chcę przeczekać dopóki noc nie wróci I w tym miejscu na razie chcę pozostać Aż ujrzę wieczorem znajomą Twoją postać Co ruszy mnie spod parasola wartko Na spotkanie nowych przygód tu zupełnie niedaleko Napij się ze mną wina, co konkretną moc trzyma Pójdzmy po śniegu, gdzie nie ma drugiego brzegu Potem na wahadło, raz bliżej, raz dalej Światło w końcu da się zrobić Trafię głową między Twoje nogi Tak głupieje pół miasta tu co dzień Tak klęka do ziemi coraz bliżej Tak szaleje pół miasta tu co dzień Tak na klęczkach po odchodach brodzi I znowu o kolejnej nocy chcę zapomnieć A byla dzisiaj krótsza o wiele więcej Teraz bez słońca pod parasolem dużym Obserwuję swe odbicie w kaluży I nie mam chęci ni potrzeby się poruszać Dlatego tak myśląc chcę pozostać Tu dłużej na tyle na ile to możliwe Aż kolejka nadjedzie i ze stacji mnie porwie Napij się ze mną wina. co konkretną moc trzyma Pojedziemy razem zupełnie pełnym gazem Wtedy coś się zdarzy, Ty usiądziesz mi na twarzy Potem Cię za włosy złapię, Ty mnie podrapiesz Tak głupieje pół miasta tu co dzień Tak sie chwiejąc po odchodach brodzi Tak szaleje pół miasta tu co dzień Biegnie coraz szybciej w dół równi pochyłej I znowu o kolejnej nocy chcę zapomnieć A była dzisiaj znowu krótsza wiele, wiele więcej Teraz bez słońca pod parasolem dużym Obserwuję swoją mordę w kałuży I nie mam chęci ni potrzeby się poruszać Dlatego tak myśląc chcę pozostać Tu dłużej na tyle, na ile to możliwe Aż kolejka nadjedzie i ze stacji mnie porwie Napij się ze mną wina co konkretną moc trzyma Pojedziemy razem, zupełnie pełnym gazem Wtedy coś się zdarzy, Ty usiądziesz mi na twarzy Potem Cię za pióra złapię, Ty mnie podrapiesz Tak głupieje pół miasta tu co dzień Tak tańcują ziemi coraz bliżej Tak szaleje półmiasta tu codzień Zapierdala w dół równi pochyłej Tak głupieje pół miasta tu co dzień Tak się chwiejąc po odchodach brodzi Tak szaleje pół miasta tu co dzień Biegnie coraz szybciej w dół równi pochyłej
10098Kto śmie traktować Cię źle Mam Ci tak wiele do powiedzenia Nie możesz tego nie doceniać, tak I rzeczy złe, i rzeczy dobre Pocieszę Cię - więcej jest tych dobrych Mam Ci tak wiele do powiedzenia Nie możesz tego nie doceniać Kończą się czasy naszej młodości Skończyć się musi to, co się nie zmienia Tak, tak, to co się nie zmienia... I pytam się: Kto śmie traktować Cię źle Kto śmie traktować Cię źle Kto śmie traktować Cię źle, i kto Kto śmie traktować Cię źle Bo ja... Chcę wierzyć w to, co mówię Chcę wierzyć w Ciebie, w siebie Chcę mieć Cię w zasięgu w każdej nagłej potrzebie Chcę wierzyć w to, co mówię Chcę wierzyć w Ciebie, w siebie Chcę mieć Cię w zasięgu w każdej nagłej potrzebie Tak... Uważaj bo... Mam Ci tak wiele do powiedzenia Nie próbuj tego teraz zmieniać Naprawdę bardzo kocham Cię Proszę, traktuj to poważnie, ha Mam Ci tak wiele do powiedzenia Nie możesz tego nie doceniać I rzeczy złe, i rzeczy dobre Pocieszę Cię - więcej jest tych dobrych Kto śmie traktować Cię źle, kto śmie... Kto śmie traktować Cię źle Kto śmie traktować Cię źle Kto śmie traktować Cię źle Chcę wierzyć w to, co mówię Chcę wierzyć w Ciebie, w siebie Chcę mieć Cię w zasięgu w każdej nagłej potrzebie Chcę wierzyć w to, co mówię Chcę wierzyć w Ciebie, w siebie Chcę mieć Cię w zasięgu w każdej nagłej potrzebie Tak... W każdej nagłej potrzebie Tak... W każdej nagłej potrzebie
10199Kto wie... Kto wie... Kto wie... Kto wie... Kto wie... Kto wie... Kto wie... Kto wie... Kto wie... Kto wie... Kto wie... Kto wie... Kto wie... Kto wie... Kto wie... Kto wie... Kto wie... Gdzie światło świecić zaczyna Kto wie... Kto wie... Gdzie szczęśliwości kraina Kto wie... Kto wie... Kto tak mądry, że powie Kto wie... Kto wie... Gdzie kara, a gdzie wina Kto wie... Kto wie... Kto wie... Kto wie... Kto wie... Kto wie... Kto wie... Kto wie... Kto przejdzie na drugą stronę Kto wie... Kto wie... Kto wróci nie zamoczony Kto wie... Kto wie... Jak sięgnąć myślą nieba Kto wie... Kto wie... Ile do tego sił trzeba Kto wie... Kto wie... Kto wie... Kto wie... Kto wie... Kto wie... Kto wie... Kto wie... Czy ważne będzie po latach Kto wie... Kto wie... To, co czynimy obecnie Kto wie... Kto wie... Gdzie koniec tego systemu Kto wie... Kto wie... Pożyczyć kasę Małemu Kto wie... Kto wie... Kto wie... Kto wie... Kto wie... Kto wie... Kto wie... Kto wie... Gdzie zegar który wskazuje Kto wie... Kto wie... Co myślisz i co czujesz Kto wie... Kto wie... Kto widział stronę ciemną Kto wie... Kto wie... Czy dobrze jest ci ze mną? Czy dobrze jest ci ze mną? Czy dobrze jest ci ze mną? Czy dobrze jest ci ze mną? Czy dobrze jest ci ze mną? Czy dobrze jest ci ze mną? Czy dobrze jest ci ze mną? Czy dobrze jest ci ze mną? Czy dobrze jest ci ze mną? Czy dobrze jest ci ze mną? Czy dobrze jest ci ze mną? Czy dobrze jest ci ze mną? Czy dobrze jest ci ze mną? Czy dobrze jest ci ze mną? Czy dobrze jest ci ze mną? Czy dobrze jest ci ze mną?
102100Kulcikriu Lat parę już minęło, jak się wszystko zaczęło Jedni przyszli i poszli, ale paru zostało. Tak widać na tym świecie jeszcze ciągle dojrzewasz, I w miarę jak dojrzewasz, przyjaciół dobierasz. To co myśle o świecie nie musi być typowe, Lecz ważne by rozumieć się, gdy padną pierwsze słowa. Gdy źle napiszesz słowo, to szybko potem wróć, Ale ważne jest by między sobą dobrze się czuć. Zaprawdę, powiadam wam, nie ma takiej szajki jak ta Zaprawdę, powiadam wam, nie ma takiej szajki jak ta Zaprawdę, powiadam wam, nie ma takiej szajki jak ta Zaprawdę, powiadam wam, nie ma takiej szajki jak ta Gdy ktoś, kto patrzy z dala co mamy i robimy, Głupawym stadem, wiem, niejednemu się jawimy. Nie jest to duża rzecz, bo kod ma to do siebie, Że sierżant go nie pojmie nim nie skręci się. Lat parę już minęło i myślę że dokładnie, Nie mam marzeń innych poza Tej danej chwili trwaniem. Gdy źle napiszesz słowo, to jednak potem wróć, Ale ważne jest by między sobą dobrze się czuć. Zaprawdę, powiadam wam, nie ma takiej szajki jak ta Zaprawdę, powiadam wam, nie ma takiej szajki jak ta Zaprawdę, powiadam wam, nie ma takiej szajki jak ta Zaprawdę, powiadam wam, nie ma takiej szajki jak ta Ja mówię, że tak mało kto nam pomógł z dobrej woli. A głównie tym się zajmowali, nas oszukiwali. Na mniej albo na więcej, prawie nigdy uczciwie, A wszystko to co mamy sami sobie zawdzięczamy. Zaprawdę, powiadam wam, nie ma takiej szajki jak ta Zaprawdę, powiadam wam, nie ma takiej szajki jak ta Zaprawdę, powiadam wam, nie ma takiej szajki jak ta Zaprawdę, powiadam wam, nie ma takiej szajki jak ta
103101Kult Jesteś w świecie, którego nie znałeś Którego nigdy nie widziałeś Patrzysz na to, co cię otacza Oczami miejskiego bogacza Sztywne ciała w które wbijasz sztylet Są twarde jak kamienie A w oddali się poruszają Ryb twoich rodziców cienie Tak patrzy człowiek Co w rybie siedzi i czeka On widzi świat przez okulary Bo w niebie są szpary Szpary są zakratowane Aby człowiek nie wyszedł na wierzch A dalej idą do kościoła Ci, których powstrzymać nic nie zdoła Niosą tanie prezenty W kościele Chrystus zamknięty Święty Jan prowadzi Ciebie Ty widzisz rydwan na niebie Zatrzyma was niedługo Nieznany ptak z maczugą Zdołasz zobaczyć tylko morze Morze w twoim kolorze I dziecko, które je zbiera Aby pojechać teraz Więc na nic twe gorzkie żale Ty zostaniesz tutaj na stałe Twoim będzie kompanem Ten, co mieszka w dzbanie I wreszcie kiedyś zrozumiesz Ty inaczej żyć już nie umiesz Zostaniesz w tamtym świecie W tym najpiękniejszym ogrodzie Zostaniesz w tamtym świecie W tym najpiękniejszym ogrodzie.
104102Kurwy wędrowniczki Gdzieś nisko błyska płyta lotniska Siadł czarterowy Jumbo Jet Wieczór w drugstorze znajdzie się może Znajoma dusza, właśnie wszedł Klawo dziewczynki, to z tej rodzinki Co jedną noc przez pięć pamięta lat Prawdziwe państwo, wybaczy draństwo Bo się będzie wstydził, że tak wpadł Więc stado westchnień i do łez Od nowa znów Alliance Franceaise Podłemu życiu plujmy w pysk Miłości czystej, niespodzianej sławny błysk Bo któż zabijał by i kradł Gdy starczy uśmiech, wdzięk i szyk i trochę szmat O kurwy wędrowniczki O prosty, jasny, piękny świat O kurwy wędrowniczki O prosty, jasny świat Znów pysk miał w pianie, stękał kochanie A na lotnisku jak złapany stał Niech się rozluźni, będzie na później Szczęściem na bilet jeszczem jakoś miał I znowu spokój, już patrzy z boku Jakiś z cygarem, cóż, że nie ten styl Sto adresików jest w notesiku W kobiałce zwanej Bezan Ville Rwie przez Atlantyk Biołyje Sea* Dywizji już się smacznie śpi A w Iron White przy barze ruch I zawsze będzie jakiś frajer albo dwóch Jak ma nie pęknąć głupi grzdyl Gdy ja do niego przez ocean tyle mil O kurwy wędrowniczki O prosty, jasny, piękny styl O kurwy wędrowniczki O prosty, jasny styl O Charles Mansonie, pójdź splećmy dłonie Z Lindą Kasabian zróbmy krąg Wy towarzysze ze strefy ciszy Co bagnet przymarzł wam do rąk Czarni pancerni wodzowi wierni Z którymi trwałem po ostatni strzał Kochana grando, Sonderkommando Prześmierdła dymem z bratnich ciał Dość tej obsuwy, spluwy czyść Wszak trzeba jeszcze dalej iść Niech buchnie ogień, huknie grom Niech płonie trędowatych dom Zamglony świat niech zetnie mróz Na niebie świecił będzie i tak Wielki Wóz A kurwom wędrowniczkom Popioły, zgliszcza pył i gruz A kurwom wędrowniczkom Popioły, zgliszcza, gruz. *)Patrz ciekawostki
105103Kwaska Którędy, którędy do poranka? Tu co będzie, to będzie Conocna z sobą walka I leżąc, leżąc, leżąc różne myśli mi biegają To kładą się, to wstają A słońca ciągle nie ma Nie, nie można Tak dalej, ci powiadam To co będzie, to będzie I wpływu na to nie ma I leżąc, leżąc, leżąc różne światła tu biegają Chcesz ciągle nowe poznać A nie masz siły wstać Nad ranem kładziesz się Wieczorem budzisz się i ciągle źle Nad ranem kładziesz się Wieczorem budzisz się i ciągle źle Zostaniesz, zostaniesz tu na zawsze Na czyjejś głupiej łasce To conocne złe przygody I zobacz, zobacz, zobacz jak wokoło Ludzie bawią się wesoło Mówisz, nie jesteś młody I pytasz się: którędy, którędy do poranka? Tu co będzie, to będzie Conocna z sobą walka I leżąc, leżąc, leżąc różne myśli ci biegają To kładą się, to wstają A słońca ciągle nie ma Nad ranem kładziesz się Wieczorem budzisz się i ciągle źle Nad ranem kładziesz się Wieczorem budzisz się i ciągle źle.
106104Landy Widzę, stoi pusty dom Nikogo nie ma w nim Nie ma w nim mieszkać komu A tak wielu nie ma swego domu A tak wielu nie ma swego domu Tak wielu Widzę, leży suchy chleb Nikt go nie jadł od czterech dni I nikt go już nie będzie jeść A tak wielu nie ma, nie ma co jeść Tak wielu nie ma, nie ma co jeść Tak wielu Widzę, jest nade mną niebo Nikt już z nas nie zauważa go Rzadko kto spojrzy do góry A tak wielu nie ma nieba w ogóle A tak wielu nie ma nieba w ogóle Tak wielu nie ma nieba w ogóle Tak wielu nie ma nieba w ogóle Tak wielu Widzę, stoisz Ty Nie trzymałem cię za rękę od czterech dni Nie mówiłem niczego dobrego do Ciebie A tak wielu nie ma Ciebie dla siebie Tak wielu nie ma Ciebie dla siebie Tak wielu, wielu, wielu, wielu nie ma Ciebie dla siebie.
107105Latający holender Porywa wiatr tang dźwięki I płyną w dal piosenki Korale lamp na wantach drżą Na farwaterze pian dreszcze Na motorowcach trwa jeszcze Bal kapitański, wciąż daleko świt Lecz kiedy lamp skry zgasną Tam gdzie Zodiaku drży jasność Samotny wrak dryfuje na West-Sud A na pokładzie trzy dziewczyny, trzy czarne koty i trzy psy I żaden więcej po załodze nie został ślad Potonęli marynarze, na grzywy fal spadają łzy Które spod ciemnych dziewczyn rzęs porywa wiatr Jak czarny ptak przecina ciszę Bezsilne żagle z rej wiszą W otwartych lukach ciemność pełznie jak wąż To Latający Holender Kolący niskie mgły rzędem Strzaskanych masztów owiniętych w mrok Gdy skrzydło steru prąd trąca Chwieje się reja skrzypiąca Bulgocze w wodzie zapomniany log A na pokładzie trzy dziewczyny wplątane w siny welon mgły Ich nocne łkania oceanu głuszy szum Do pustych kajut razem z nimi schodzą trzy koty i trzy psy Tam na tęsknotę czeka w starych beczkach rum Ach, jak to różnie się pija Alkohol. Kąsa jak żmija Blaszany kubek z rumem gdy dotyka warg. A tchnieniem wiosny owieje Gdy kryształ z winem się śmieje Na lśniącej fali, kiedy okręt zaczyna bieg Więc my też pijmy i wiernie Czekajmy w naszej tawernie Kiedy Holender Latający uderzy w brzeg A na pokładzie trzy dziewczyny wloką za sobą tęsknot tren Choć czarne koty i trzy psy już śpią jak głaz Tylko do dziewczyn trzech pijanych wciąż jeszcze nie przychodzi sen Kiedy na masztach noc rozpina parasol gwiazd.
108106Lepszych dni nie będzie już Lepszych czasów już nie będzie, lepsze dni odeszły w dal Nie ma co dumać o błędzie, nie ma co się patrzeć w dal Lepsze czasy były już - Ty kapelusz włóż! Lepsze czasy były już - Ty kapelusz włóż! Młodzież totalna poszła do kina W kinie siedziała piękna dziewczyna Możem coś wiedział, możem coś widział Ale nikomu żem nie powiedział, hej! Lepszych czasów już nie będzie, Lepsze dni odeszły precz Tylko głupi mówi, że nie. Tylko głupi czeka, że Jeszcze wrócą czasy lepsze, jeszcze wrócą dobre dni Tak głupcowi to się śni, tak głupcowi śni! Lepszych dni nie będzie już - Ty kapelusz włóż! Małe dziewczynki całować wszędzie Może coś z tego pięknego będzie Może pięknego, może i ślicznego Ale napewno nietuzinkowego, hej Lepszych czasów już nie będzie Lepsze czasy poszły precz Idiotyczna to nadzieja Świat się śmieje, świat się chwieje Lepszych dni nie będzie już Lepszych dni nie będzie już Gdy odejdziesz strzepnij kurz Lepszych dni nie będzie już Lepszych dni nie będzie już - Ty kapelusz włóż! Lepszych dni nie będzie już - Ty kapelusz włóż! Małe dziewczynki całować wszędzie Może coś z tego pięknego będzie Może pięknego, może ślicznego Ale napewno nietuzinkowego.
109107Lewe lewe loff Chcę Ci powiedzieć jak bardzo Cię cenię Chcę Ci powiedzieć jak bardzo Cię podziwiam Chcę Ci powiedzieć: "uważaj na te drogi" Ale nie mam odwagi Jest czwarta w nocy. Piszę przez chwilę To co mi się we łbie ułożyło Chciałbym, chociaż za oknem wiatr dmucha Zanucić Ci prosto do ucha Lewe lewe lewe loff loff loff loff | 7x Lewe lewe lewe lewe lewe lewe Lewe lewe lewe Ty masz to co ja chciałbym Bym mieć gdybym kilka lat mniej miał I tylko chcę Cię ostrzec: Nie wyważaj drzwi otwartych na oścież Ty masz taką mądrość głupią Niech której wszyscy od Ciebie się uczą I tylko chcę Ci powiedzieć Ten pociąg nie pojedzie jeśli Ty w nim nie będziesz Lewe lewe lewe loff loff loff loff | 7x Lewe lewe lewe lewe lewe lewe Lewe lewe lewe lewe lewe lewe Lewe lewe lewe Przed chwilą o tym śniłem Że na jakimś dworcu wszystko zostawiłem Niewiadomy niepokój obudził mnie Dlatego teraz siedzę i piszę Ale żadne słowa tego nie opiszą Co poczuć może człowiek ciemną jesienną nocą Dlatego już kończę ten list Listopad 1993 Lewe lewe lewe loff loff loff loff | 3x Lewe lewe lewe lewe lewe lewe Lewe lewe Lewe lewe lewe loff loff loff loff | 2x Oh, lewe oh lewe lewe lewe lewe Lewe lewe lewe lewe lewe.
110108Lewy czerwcowy Żona pogłaskała mnie po buzi rano Umyłem się pod kranem Pożegnałem uściskiem dziatki maleńkie Szofer wiezie mnie z wdziękiem Czytałem będąc młodym chłopakiem "Jak Wojtek został strażakiem" Teraz jestem starszy i poważniejszy I lektury mam trochę mądrzejsze Z kamienną twarzą siedzę przy stole Przy nim ludzie których mniej trochę wolę To stało się tak nagle jakby dziełem przypadku - Kto z nas? Możepan, panie waldku Tak panie Waldku pan się nie boi Dwie trzecie sejmu zapanem stoi Paniewaldku, Pan się nie boi Cały naród murem za Panem stoi Słońce pada oknem na nasze głowy W ten poranek piękny czerwcowy Za ścianą, słyszę, kłócą się frakcje W tym roku chyba nici z wakacji Obserwuję paznokcie pod stołem Nie daję poznać, że trochę się boję Trzeba trzymać fason w każdej chwili Nawet wtedy, kiedy wszystko się wali Tak panie Waldku, Pan się nie boi Dwie trzecie Sejmu za Panem stoi Panie Waldku, Pan się nie boi Pan prezydent także Panem stoi Trzeba szybko robić coś konkretnego Bo inaczej wywloką stąd każdego Już nie słucham co się dzieje obok na sali Właściwie to się zdecydowałem Tak panie Waldku pan się nie boi Dwie trzecie Sejmu za Panem stoi Panie Waldku, Pan się nie boi Cały naród murem za Panem stoi
111109Lipcowy poranek There I was on a July morning I was looking for love With the strength Of a new day dawning And the beautiful sun With the sound Of the first bird singing I was leaving for home With the day And the night behind me Yeah! And the road of my own And the day And the resolution I'll be looking for you La, la, la, la-la La, la, la, la-la La, la, la... I've been looking for love In the strangest places Wasn't a stone That I left unturned? I must have tried more Than a thousand faces But not one was aware Than one I have In my mind In my heart In my soul La, la, la, la-la La, la, la, la-la La, la, la... In my heart In my mind In my soul La, la, la, la-la La, la, la, la-la La, la, laaa... La, la, laaa... La, la, laaa... La, la, laaa...
112110Londyn Tu czarne niebo nade mną, bruk pod nogami Otoczony wkoło dwoma ceglanymi murami Te mury strzegą prywatnych właścicieli dóbr Kto po nie wyciągnie rękę, temu odpadnie I będzie nieładnie Wyglądać nieładnie Tu wszystkim rządzi wielka hierarchia Każdy tutaj swoje miejsce ma Tu duży bije małego, a gdy skończy Wtedy mały wstanie i pobije jeszcze mniejszego A dlaczego, dlaczego tak jest Dlaczego, dlaczego, dlaczego ty pytasz się I nie wiesz, nie wiesz Że dlaczego ty pytasz się I nie wiesz, nie wiesz Że dlaczego ty pytasz się I nie wiesz, nie wiesz Że dlaczego ty pytasz się I nie wiesz, nie wiesz Że ...
113111Łączmy się w pary, kochajmy się Łączmy się w pary, kochajmy się - atrakcyjna pani Koniecznie dziś, nie jutro, dziś pozna pana jakiego Nawet za rok, nawet za sto kochać go nie przestanie Bo tylko wie, ona to wie jak niedobrze być samej Łączmy się w pary, kochajmy się. Kulturalny pan szuka Kogoś kto chce, do końca chce do niego się poprzytulać Łączmy się w pary, kochajmy się, kochajmy się, łączmy się w pary Pokochałem panią gdy pierwszy znak dostałem Teraz jasnym dla mnie jest, że tylko na to czekałem Pokochałam pana gdy w drodze się minelim Teraz jasnym dla mnie jest, że życie z panem podzielę Łączmy się w pary, kochajmy się Czy tak dopełnia się marzeń? To nie jest tak, to nie jest tak, że ogień nie parzy Więcej ni mniej, więcej ni mniej swoje życia skrzyżujmy Łączmy się w pary, kochajmy się Kochajmy się, łączmy się w pary Pokochałam pana gdy pierwszy znak dostałam Teraz jasnym dla mnie jest, że tylko na to czekałam Pokochałem panią gdy w drodze się minelim Wiem to teraz, jak nikt wiem, życie z panią podzielę.
114112Maciek ja tylko żartowałem Maciek ja tylko żartowałem Gdy tobie z sobą iść kazałem tam nie było żadnych pieniędzy była nędza i nic więcej tyle razy o tym myślałem Maciek ja tylko żartowałem nie nie nie zwariowałem ani tym bardziej nie oszalałem Maciek ja tylko żartowałem x9 nigdy ciebie nie kochałem kochałem setki innych facetów z tobą to jednak nie to. Kreci się ziemia wokół słońca dostać można szału z gorąca Maciek ja tylko żartowałem nigdy jeszcze z nikim nie spałem Maciek ja tylko żartowałem x9 nigdy ciebie nie kochałem to wszystko nie ma sensu nie ma sensu kupować kredensu ciągle słucham głosu twojego mają cię za mojego narzeczonego Maciek ja tylko żartowałem gdy tobie z sobą iść kazałem Maciek ja tylko żartowałem x11 la la la la la la la la la la la la la la la la la la la la la la la la la la la la la la Jee
115113Madryt W tym domu mówię ci, pod numerem siódmym Mieszka taki rezydent, nawet całkiem schludny W dzień nie wychodzi niemal wcale z ukrycia Za to po nocach jest kurwa królem życia Bowiem wszystkie śmietniki są jego, kolego Zawsze w każdym z nich znajdzie coś ciekawego Wraca nad ranem objuczony zdobyczami Przecież wiecie sami jak to bywa z nagrodami Kto zrobił Kto zrobił Kto zrobił to? Kto namalował to romantyczne tło? Naprzeciw niego , mówię ci drogi kolego Zamieszkują dwie lesbijki pochodzenia meksykańskiego Kiedyś gdy wypiłem z nimi butelkę tequili Chciałem by mi pokazały, by się razem pobawiły I zgodziły się w końcu , lecz pod jednym warunkiem Że nie ruszę się z fotela nawet krok w ich kierunku Obietnica gdy niedotrzymana zwykle bywa ukarana Unieszkodliwiony przez nie przeleżałem tam do rana Kto zrobił Kto zrobił Kto zrobił to? Kto namalował to romantyczne tło? Ha Ha Madryt Ha Madryt nagania A na samym dole emerytowana artystka Taka z tych artystek, którym w życiu nic nie wyszło Niszczy na schodach wszystko co się jej nawinie I wzywa policję mówiąc ,że to ja czynię Policja mnie spisuje i tak jest co niedziela I w kółko i w kółko , tak cały tydzień zapierdziela To są tego miasta te uroki wręcz niezwykłe To są takie historie do których przywykłem Kto zrobił Kto zrobił Kto zrobił to? Kto namalował to romantyczne tło?
116114Maria ma syna Miało się jakoś tak ku wieczorowi Kiedy posłańcy traktem przyjechali Jeszczem nie całą ziemię swą obrobił Ale posłańców oto wysłuchałem Mówili: Maria ma syna, Maria ma syna, Maria ma syna Maria syna, Maria syna Maria ma syna, Maria ma syna, Maria ma syna Maria syna, Maria syna Maria ma syna, Maria ma syna, Maria ma syna Maria syna, Maria syna Maria ma syna, Maria ma syna, Maria ma syna Maria syna, Maria syna Kiedy już zaczem niebo pociemniało Całkiem posłańcy dalej pojechali Raduje moje serce się i dusza Na drogę nową od dzisiaj wyruszam Mówili: Maria ma syna, Maria ma syna, Maria ma syna Maria syna, Maria syna Maria ma syna, Maria ma syna, Maria ma syna Maria syna, Maria syna Kiedy dorośnie będzie tym który odmieni nasze dni Położy nam, położy wam to czego nie możesz dostać sam kiedy dorośnie będzie miał u stopy swojej cały świat który nadzieję ludziom da panować będzie po wsze czas kiedy dorośnie wtedy on przyniesie wojnę pod Twój dom i ojca synów, i bratu brat stawi na przeciw pana świat nie ma wiary bez niewoli nie ma bólu, co nie boli zostaw, postaw, tak pozostaw to na pana w niebie rozkaz Maria ma syna, Maria ma syna, Maria ma syna Maria syna, Maria syna Maria ma syna, Maria ma syna, Maria ma syna Maria syna, Maria syna Maria ma syna, Maria ma syna, Maria ma syna Maria syna, Maria syna Maria ma syna, Maria ma syna, Maria ma syna Maria syna, Maria syna Jakem posłańców śladem pojechałem Życie się moje odmieniło całkiem Jakem się innym człowiekiem zostałem Mówię każdemu, kto posłuchać pragnie I mówię: Maria ma syna, Maria ma syna, Maria ma syna Maria syna, Maria syna Maria ma syna, Maria ma syna, Maria ma syna Maria syna, Maria syna Kiedy dorośnie będzie tym który odmieni nasze dni Położy nam, położy wam to czego nie możesz dostać sam kiedy dorośnie będzie miał u stopy swojej cały świat który nadzieję ludziom da panować będzie po wsze czas kiedy dorośnie wtedy on przyniesie wojnę pod twój dom i ojca synów, i bratu brat stawi na przeciw pana świat nie ma wiary bez niewoli nie ma bólu, co nie boli zostaw, postaw, tak pozostaw to na pana w niebie rozkaz Maria ma syna, Maria ma syna, Maria ma syna Maria syna, Maria syna Maria ma syna, Maria ma syna, Maria ma syna Maria syna, Maria syna
117115Marianna U Marianny orzechy z miodem U Marianny szampan pod lodem U Marianny krwawa langusta Ma Marianna ćwiczone usta Bieliznę z polotem, na ekler majtki złote Chłopców judzi, ale się nudzi Lecz na szczęście w swoim zamczysku Wśród zbrój starych, Azefa listów W policyjnych aurze romantyk Czuwa ciotka Idalia Antyk Ta jej przychyli nieba, ta wie co dziecku trzeba Wnet jej wtyka romans barykad O jak klawo, o jaka draka Można śmiać się, można i płakać Wnet zapomnieć na dupie krosty Zamiast krzywych nogi mieć proste Przeliczne podniety i nowe wciąż gadgety Kat, ofiara, Che Guevara A ciotka Idalia miesza cykutę Zdejmuje ze ściany włócznie zatrute Czerwoną gwiazdeczkę, portrecik cara W kuferku Mariannie wysyła zaraz Wszak dziecko spleen dławi, niech trochę się zabawi Niech pofika Nike barykad U Marianny książeczki Mao Sierp i młotek, trójząb ze strzałą Dzieł batiuszki półeczka spora Notatniki agitatora A w lektur swych przerwach już wie jak się rozerwać Tam pomyka, gdzie zgiełk barykad A ciotka Idalia jeść kurkom sypie Brutalne metody nie są w jej typie Do drzemki na ganku pachnie kwiat wiśni Społeczność współczesna wnet jej się przyśni A za nią do mokrej roboty wnet się kopnie W zwartych szykach armia barykad Przez Marianne w nocy polucja Całe szczęście jest rewolucja Śmietnik płonie, policja pędzi No co z tą pałą do kurwy nędzy Łap pióro, ponuro w odezwie opisz flika Gwałcącego panny z barykad A ciotka Idalia żuje obiadek Sto batów Praksedzie na goły zadek Na sybir Macieja, do pierdla Hryćka Ogrody, szynszyle, róż na policzkach Krucyfiks, z nim w zgodzie fotosik na komodzie Panna dzika, Nike barykad Ech Marianno, zrzuć no suknie Jutro rano trzydziestka stuknie Chodź no z nami wynajmiem szalet Odgryziem szyjkę, zrobimy balet I pokażemy, bo znamy te problemy Co wynika z ognia barykad Nas ciotka Idalia nie może złapać My ciotkę Idalię zaklniemy w capa Przepchniemy baniole bez laissez-passer Tygrysa do baku i wio na trasę W słońca migotanie, za nami świat zostanie I panika ery barykad Morda flika, wojsko w łazikach Polityka, klasa i klika Wiece w Rykach, partia, syndykat Dialektyka i w ogóle wszystko, co nam przeszkadza Spokojnie leżeć na słońcu trzymając ręce na piersiach panienek I patrzeć na chmury typu cumulus w kolorze białym Natomiast niebo jest przy tym niebieskie
118116Marność Kto ci zapłaci za te lata utracone? A,D,A,cis Kto cię nagrodzi za to, że brałeś jego stronę? A,D,A,cis Życie jak potok płynie i tamto już nie wróci A,D,A,cis A mocą swoich rąk potoku nie zawrócisz A,D,A,cis Kto cię oszukał? h,fis Kto wykorzystał? h,fis Nie wiem dlaczego h,fis Śmiejesz się z tego... h,fis To słońce i te drzewa nie naszych rąk są dziełem Zanim my tu przyszliśmy, to one już tu były Jakbyś nie starał się, nie ściągniesz słońca z nieba A tych co mówią inaczej, uwierz, słuchać nie trzeba Kto cię oszukał? Kto wykorzystał? Już wiem dlaczego Śmiejesz się z tego...
119117Marysia Widziałem Cię wczoraj wieczorem Widziałem wczoraj Cię gdy padał śnieg Na progu z automatadorem Kto tak do Ciebie intensywnie biegł Pozorne sądy zabijają Że ten, co tego, tamten chciał Widziałem idąc całą zgrają Na tramwaj jeszcze będę przecież miał Marysiu, powiedz że Marysiu, proszę Cię Że to nieprawda, że facetem jesteś Ty Marysiu, powiedz że Marysiu, proszę Cię Moja pierwsza dziewczyna kogoś przypomina Widziałem Cię wczoraj wieczorem Widziałem wczoraj Cię gdy padał śnieg Wyszedłem z domu pod pozorem Kto tak za rękę nagle ścisnął Cię Nie powiesz, to Cię doprowadzę Nie powiesz, to rozerwę jakom stał Nic Ci nie zbywa na odwadze Na tramwaj jeszcze przecież będę miał Marysiu, powiedz że Marysiu, proszę Cię Że to nieprawda, że facetem jesteś Ty Marysiu, powiedz że Marysiu, proszę Cię Moja pierwsza dziewczyna kogoś przypomina Widziałem Cię, do kurwy nędzy Wykręcisz się, do kurwy nędzy, nie Nie oddam Ci Twoich pieniędzy Co pożyczyłaś, komu, czemu mnie? Byłaś pierwszą moją dziewczyną To w moim wieku jeszcze nie jest źle A Ty faceta przypominasz Ale ja tego w końcu dowiem się! Marysiu, powiedz że Marysiu, proszę Cię Że to nieprawda, że facetem jesteś Ty Marysiu, powiedz że Marysiu, proszę Cię Moja pierwsza dziewczyna kogoś przypomina
120118Medellin Well, life's disgusting Means nothing fantastic John Wayne so great Mel Gibson he's against the law, a law, a law, a law... Well, life's disgusting Means nothing fantastic John Wayne - so great Mel Gibson - oh, he's against the law, a law, a law, a law, law... Well, life is a game of business, I don't know why Life means nothing at all, so I can die Life is a game of business, I don't know why Life means nothing at all, so I can die As well, as well, as well, as well, as well As well, as well, as well, as well, as well As well, as well, as well, as well, as well As well, as well, as well, as well, as well Well, life is a game of business, I don't know why Life means nothing at all, so I can die Life is a game of business, I don't know why Life means nothing at all, so I can die As well, as well, as well, as well, as well As well, as well, as well, as well, As well, as well, as well, as well, as well As well, as well, as well, as well, as well Life means nothing at all, so I can die As well, as well, as well, as well, as well As well, as well, as well, as well, as well
121119Mędracy Gdy oczyścił trędowatych Gdy przywrócił wzrok ślepym Gdy sprawił, że na nowo Na nowo żyć zaczęli umarli Faryzeusze mówili Mocą księcia demonów wypędza demony Faryzeusze mówili Mocą księcia demonów wypędza demony Nie poznany w swojej ziemi Przeklinany w swoim domu Przyszedł dać to, czego Samemu nie można wziąć Faryzeusze mówili Mocą księcia demonów wypędza demony Faryzeusze mówili Mocą księcia demonów wypędza demony Mocą księcia demonów wypędza demony Mocą księcia demonów, mówili, wypędza demony Mocą księcia demonów wypędza demony Mocą księcia demonów wypędza je tak A po owocach ich czynów poznacie ich, poznacie ich Po owocach ich czynów poznacie ich Po owocach ich czynów poznacie ich, poznacie ich Po owocach ich czynów poznacie ich
122120Mędrcy Gdy oczyścił trędowatych Gdy przywrócił wzrok ślepym Gdy sprawił, że na nowo, na nowo Żyć zaczęli umarli Faryzeusze mówili: Mocą księcia demonów wypędza demony Faryzeusze mówili: Mocą księcia demonów wypędza demony Nie poznany w swoim domu Przeklinany w swojej ziemi Przyszedł dać to, czego Samemu nie można wziąć Faryzeusze mówili: Mocą księcia demonów wypędza demony Faryzeusze mówili: Mocą księcia demonów wypędza demony Nie poznany w swoim domu Przeklinany w swojej ziemi Przyszedł dać to, czego Samemu nie można wziąć Faryzeusze mówili: Mocą księcia demonów wypędza demony Faryzeusze mówili: Mocą księcia demonów wypędza demony Mocą księcia demonów wypędza demony Mocą księcia demonów, mówili, wypędza demony Mocą księcia demonów wypędza demony Mocą księcia demonów wypędza je tak A po owocach ich czynów poznacie ich, poznacie ich Po owocach ich czynów poznacie ich Po owocach ich czynów poznacie ich, poznacie ich Po owocach ich czynów poznacie ich.
123121Młodzi warszawiacy Młodzi warszawiacy to szpanerzy Kochają Boney M. Młodzi warszawiacy to szpanerzy Spacerują Pasażem Dlaczego nie chcesz ze mną pojechać Do Warszawy, miasta szpanerów? Dlaczego nie chcesz ze mną pojechać? Odpowiedź, proszę Cię Młodzi warszawiacy to szpanerzy Do "Stolicy" biegają Młodzi warszawiacy to szpanerzy Buty z "Bahamy" mają Dlaczego nie chcesz ze mną pojechać Do Warszawy, miasta szpanerów? Dlaczego nie chcesz ze mną pojechać? Odpowiedź, proszę Cię Młodzi ustrzykowcy są w porządku Kochają Subway Sect Młodzi ustrzykowcy są w porządku Nienawidzą ZMS Dlaczego nie chcesz ze mną pojechać Do Ustrzyk, miasta w Bieszczadach? Dlaczego nie chcesz ze mną pojechać? Odpowiedź, proszę Cię.
124122Modlitwa moja Wymodlę wam litanię wyjatkową wymodlę wam to co dziś chcę Z odmętu głębi na ścieżkę wiary nową Wymodlę wam sam to co mam Powiedzieć tę historię tak codzienną I czuję, że to może zdarzyć się Jeszcze na dzisiaj wsłuchuję się w ciszę Wymodlę wam sam to co mam /x3 Modlitwa łatwa lekka i przyjemna Modlitwa lekka jak sen Modlitwa trudna ciężka nieprzystępna Modlitwa twarda jak stal Opowiem wam historię swego życia Jak w górze byłem i jak upadałem w dół To będzie prawda być może bez pokrycia Opowiem wam sam to co mam A może tak też, że inny to opisze Gdy ja wymodlę w końcu co chcę Ale zaręczam, że każdy to usłyszy Rozpozna we mnie conajmmniej ludzi trzech Wymodlę wam sam to co mam Rozpozna we mnie conajmmniej ludzi trzech Modlitwa łatwa lekka i przyjemna Modlitwa lekka jak sen Modlitwa trudna ciężka nieprzystępna Modlitwa twarda jak stal Modlitwa łatwa lekka i przyjemna Modlitwa lekka jak sen Modlitwa trudna ciężka nieprzystępna Modlitwa twarda jak stal Modlitwa łatwa lekka i przyjemna Modlitwa lekka jak sen Modlitwa trudna ciężka nieprzystępna Modlitwa twarda jak stal
125123Moja myszko Na wysokim urzędniczym stanowisku Się wydawało - możesz wszystko Ty mogłaś sprawić, że kwiaty zakwitną I wszelkie problemy nasze znikną Zdawało się, że cały świat u stóp nam leży I tylko nikt nie zauważył Że służby tajne zastawiły pułapkę Nie będzie już teraz jak dawniej Moja myszko,moja myszko Czemu się zwaliło na nas dziś to wszystko Moja myszko, moja myszko Proszę ratuj mnie Moja myszko, moja myszko Dzisiaj już nieważne jest wokół to wszystko Moja myszko, moja myszko Błagam ratuj się Dopadli nas jak pisklęta we worku Obserwowali nas od wtorku Nic nie wiedziałaś, ja się nie spodziewałem Ze swoją czujnością zaspałem Schwytali nas o szóstej godzinie Na wierzch teraz wszystko wypłynie Ty w żeńskim areszcie, ja w areszcie męskim Strasznie stąd do ciebie tęsknię Moja myszko Czemu się zwaliło na nas dziś to wszystko Moja myszko Proszę ratuj mnie Moja myszko Dzisiaj już za późno uratować wszystko Moja myszko Chociaż ratuj się Moja myszko, moja myszko Właśnie dzisiaj utraciłaś stanowisko Moja myszko, moja myszko By wyłączyć prąd
126124Mój Bóg pali się Mój Bóg pali się Całe noce, całe dnie Mój Bóg zapalił się x2 Mój dom kocha mnie Daje mi zawsze to co chcę Mój dom kocha mnie Te całe noce, całe dnie Mój dom kocha mnie Uśmiecha do mnie teraz się Mój dom kocha mnie Naprawdę dom mój kocha mnie Mój Bóg pali się Całe noce, całe dnie Mój Bóg zapalił się x2 Pan Bóg pali się Goreje w niebie i na dnie Pan Bóg pali się Te całe noce, całe dnie Pan Bóg pali się Czy ktoś coś wie co dzieje się Pan Bóg pali się Pan Bóg zapalił przecież się! Mój dom kocha mnie Daje mi zawsze to co chcę Mój dom kocha mnie Te całe noce, całe dnie Mój dom kocha mnie Uśmiecha do mnie teraz się Mój dom kocha mnie Naprawdę dom mój kocha mnie Mój Bóg pali się Całe noce, całe dnie Mój Bóg zapalił się x2 Pan Bóg pali się Goreje w nocy i we dnie Pan Bóg pali się Te całe noce całe dnie Pan Bóg pali się Czy ktoś coś wie co dzieje się Pan Bóg pali się Pan Bóg zapalił przecież się! Mój Bóg pali się Całe noce, całe dnie Mój Bóg zapalił się x4 Pan Bóg pali się Goreje w nocy i we dnie Pan Bóg pali się Te całe noce całe dnie Pan Bóg pali się Czy ktoś coś wie co dzieje się Pan Bóg pali się.
127125Mój dom pali się Mój dom pali się Upadłem, jestem już na dnie Mój dom pali się Te całe noce, całe dnie Mój dom pali się Upadłem, jestem już na dnie Mój dom pali się Te całe noce, całe dnie Pan Bóg kocha Cię Całe noce, całe dnie Pan Bóg zakochał się Pan Bóg kocha Cię Całe noce, całe dnie Pan Bóg zakochał się Pan Bóg kocha Cię I nie pozwoli być na dnie Pan Bóg kocha Cię Przez całe noce, całe dnie Pan Bóg kocha Cię I on to uratuje Cię Pan Bóg kocha Cię Raduj więc z nami razem się Mój dom pali się Upadłem, jestem już na dnie Mój dom pali się Te całe noce, całe dnie Mój dom pali się Upadłem, jestem już na dnie Mój dom pali się Te całe noce, całe dnie Pan Bóg kocha Cię Całe noce, całe dnie Pan Bóg zakochał się Heja, heja! Pan Bóg kocha Cię Całe noce, całe dnie Pan Bóg zakochał się! Pan Bóg kocha Cię I nie pozwoli być na dnie Pan Bóg kocha Cię Przez całe noce, całe dnie Pan Bóg kocha Cię I on to uratuje Cię Pan Bóg kocha Cię Raduj więc z nami razem się Pan Bóg kocha Cię Całe noce, całe dnie Pan Bóg zakochał się Pan Bóg kocha Cię Całe noce, całe dnie Pan Bóg zakochał się Oj, Oj! Pan Bóg kocha Cię Te całe noce, całe dnie Pan Bóg zakochał się Heja, heja Pan Bóg kocha Cię Te całe noce, całe dnie Pan Bóg zakochał się Pan Bóg kocha Cię I nie pozwoli być na dnie Pan Bóg kocha Cię Przez całe noce, całe dnie Pan Bóg kocha Cię I on to uratuje Cię Pan Bóg kocha Cię Raduj więc z nami razem się Pan Bóg kocha Cię Całe noce, całe dnie Pan Bóg zakochał się Pan Bóg kocha Cię Całe noce, całe dnie Pan Bóg zakochał się
128126Mój mąż Codziennie tylko zmywam i zmywam Lakierem półki w pokoju pokrywam Czy to się jeszcze do czegoś nada? Zdrada! Te tapicerkę myję i myję W pastach i płynach zanurzona po szyję Czasami to już ja z sił opadam Zdrada! Gdy na podłodze klęczę oparta Łokciami tymi co tak wytarte A moje włosy do oczu wchodzą Nie chłodzą! Gorące ręce, gorące stopy Przecież weszliśmy do Europy Tu mi się wszystko zupełnie nie zgadza Zdrada! Nad wiadrem płaczę ,wyrywam palce Ja z tym po prostu już dalej nie walczę Podnoszę głowę z nad kolan do góry No który? Na widok tego co trzęsą się ręce Ja tego nie chce już przeżywać więcej By zadowolić jego szarpię się wciąż Mój mąż Bo mój mąż Mój mąż, mój mąż niezadowolony jest codziennie wciąż Mój mąż, mój mąż niezadowolony jest codziennie wciąż Kiedy uderzył to w sobie się wzięłam I bez namysłu w serce nożem go pchnęłam Upadł skurwysyn bez dania racji Bez kolacji Kiedy uderzył po raz ostatni Wiedziałam, że teraz pewnie się zacznie Przecież weszliśmy do Europy No co ty? Policja wpadła zaraz jak na gotowe Ja w rękach siedząc trzymałam głowę On na podłodze zabity leży Zwierzę! Zabrali zaraz grube to jego ciało Potem pytali mnie, a jak to się stało Że nóż mu w samo serce wbiłam Zmyłam! Codziennie tylko zmywam i zmywam I to co stało się przed tobą ukrywam Nie dowiesz się ode mnie niczego więcej Nie chciej! Jej mąż, jej mąż niezadowolony był codziennie wciąż
129127Mój wydafca Ja..., ja... Ja budzę się codziennie raczej rano A jestem przecież osobą uznaną Zakładam spodnie, przemywam oczy Biegnę na plac Getta co koń wyskoczy Nauczyłem się być tam codziennie wcześnie Prawo silniejszego panuje w naszym mieście Na mojej twarzy znać nieprzespane noce Dawaj łobuzie moje pieniądze Wydawca jest złodziejem Mój wydawca jest złodziejem Mój wydawca jest złodziejem Mój wydawca jest złodziejem Mój wydawca jest złodziejem Mój wydawca jest złodziejem Gdy wpadam na górę, mijam dzieci na podwórkach Oni rozsypuja kreski na biurkach Daj co mi się należy bo po to tu bywam Nie ma nic, nic kurwa nie spływa Jak wyjadę swą ścierką rano On sunie przez miasto Nissanem Terrano I znowu usłyszę "nędza na rynku" Sekretarz to wampir w spoczynku Mój wydawca jest złodziejem Mój wydawca jest złodziejem Mój wydawca jest złodziejem Mój wydawca jest złodziejem Mój wydawca jest złodziejem Mój wydawca jest złodziejem Spokojny być potrafię już coraz rzadziej Promocja kosztuje, reklama tym bardziej Patrzę na lewo co tu można zabrać Co ma jakąś wartość, co będzie można sprzedać Jego pomocnik zaciska zęby Wrzeszczy na kierowcę, żeby jeszcze prędzej Muzyk muzyka przecież nie oszuka A ja chcę tylko swój procent od sztuki Wydawca jest złodziejem Mój wydawca jest złodziejem Mój wydawca jest złodziejem Mój wydawca jest złodziejem Mój wydawca jest złodziejem Mój wydawca jest złodziejem Wczoraj także tu byłem, był z nimi inżynier Zjedli drugie śniadanie, popili je piwem Wypili dwie butelki i śmieją się ze mnie Że przyłażę tu, jak żebrak w potrzebie Gdy ich powódź zaleje, to przypłynę tu łódką Jestem artystą a ten prostytutką Nauczono mnie aby dopłynąć do brzegu Ja muszę mieć na swoje skromne potrzeby Mój wydawca jest złodziejem Mój wydawca jest złodziejem Mój wydawca jest złodziejem Mój wydawca jest złodziejem Mój wydawca jest złodziejem Mój wydawca jest złodziejem Z myślą o karierze międzynarodowej Z myślą... Unos, dues, tres... My editor is a thief My editor is a thief My editor is a thief You see, you see My editor is a thief My editor is a thief My editor is a thief You see, you see.
130128My chcemy trzymać w garści świat My mamy czas Aby zadziwić wszystkich was My mamy czas Aby próbować jeszcze raz My mamy prawo Aby czas móc wypełnić zabawą My mamy czas Aby pokazać co jest w nas My mamy siłę Która uniesie nas do nieba My mamy wiarę Która nam da czego potrzeba My mamy czas Aby uwierzyć, że dla nas Na chwilę krótką Możemy zbawić rasę ludzką My chcemy trzymać w garści świat My chcemy trzymać w garści świat My chcemy trzymać w garści świat My chcemy trzymać w rękach świat My wiemy, że ten los jest nasz My chcemy tylko jeden raz My chcemy trzymać w rękach niebo My chcemy trzymać w garści świat My mamy ducha Który wypełnia wszystkich nas My mamy czas A kto ma uszy niechaj słucha My chcemy być My chcemy być jak ojciec nasz Chcemy zobaczyć My chcemy widzieć jego twarz My mamy czas Aby przekonać wszystkich was My mamy prawo Które poznacie już niebawem Chcecie czy nie Czeka was ono w noce, dnie My mamy czas To tylko boli pierwszy raz My chcemy trzymać w garści świat My chcemy trzymać w garści świat My chcemy trzymać w rękach świat My wiemy, że ten los jest nasz My damy poznać siłę naszą Chcemy trzymać w garści świat My chcemy być jak ojciec nasz My chcemy trzymać w garści świat Mówimy wam: „Kto nie jest z nami jest przeciw nam” My mamy czas Żeby zobaczyć co dla nas Zrobić możecie My mamy władzę na tym świecie My mamy czas Aby przekonać wszystkich was My chcemy trzymać w garści świat My chcemy trzymać w garści świat Nie mamy osiemnastu lat My chcemy trzymać co się da My chcemy trzymać w garści świat My chcemy być jak ojciec nasz My chcemy widzieć jego twarz My chcemy trzymać w garści świat My chcemy trzymać w garści świat My chcemy trzymać w garści was Kto nie jest z nami jest przeciw nam! My chcemy nasz czas, dać go wam My wiemy, że ten los jest nasz Powiemy to nie dwa nie raz My chcemy trzymać w garści świat My chcemy trzymać w garści świat
131129Na zachód To miejsce w którym jestem opuściły Pomroki już wyraźnie W stolicach tego świata dachy domów Sięgają nieba mocy O jak dobrze czuć się można Gdy tylko wstaje wokół nowy dzień Na zachód! A dopóki noc dookoła, Dopóty siedzieliśmy tam w siedmioro I patrz jeden poszedł spać, To reszta po schodach zsunęła się na miasto I chciałbym iść tak rozmawiać Wąchać, słuchać, patrzeć i oddychać Ze wszystkimi tymi z którymi Dane miałem szczęście w życiu się spotkać A tu... Z niedzieli dwadzieścia cztery, cztery Nazajutrz dwadzieścia pięć Z niedzieli dwadzieścia cztery, cztery Nazajutrz dwadzieścia pięć To jest niedobrze że już słychać Ptaki które budzą się o świcie Jest jeszcze parę minut Ale wkrótce trzeba będzie się rozstać Więc złap taksówkę jest nas tyle Jechać trzeba dość daleko w sumie Do ludzi się przywiązuję I potem z nimi rozstać się nie umiem Z niedzieli dwadzieścia cztery, cztery Nazajutrz dwadzieścia pięć Z niedzieli dwadzieścia cztery, cztery Nazajutrz dwadzieścia pięć Nad ranem tu dziś, czy może być Smutek w radości Na drodze ku lśnieniu samolot na niebie Zawsze będę pamiętał Ciebie Ku słońcu ku niebu na zachód, na wschód Taki dzień bez wiary w cud Ku słońcu ku niebu na zachód, na wschód Pierwszy dzień u wrót Na zachód!
132130Najbardziej chciany bandyta w Polsce Zjechał do miasta Marian Bączek Najbardziej chciany bandyta w Polsce Bezkarny mimo wszystkich zbrodni swych 35 lat stary ton mocy złych Na rękach jego krew i zbrodnie Których się nie da udowodnić W orszaku jego najgorsi barbarzyńcy Jawią się niczem miłosierni dobroczyńcy Ludzie kultury i ludzie sztuki Posłowie i posłanki oraz ludzie nauki Padają na kolana od wieczora do rana Hańba taka nigdy nie zostanie zmazana Pajęcze powiązania oplatają całe ciało Czy możesz mi powiedzieć, że się stało za mało Rak, rak, rak pożera całe stado Brudne, zgniłe ciało pod wyjściowym mundurkiem Co trzeci poseł jest u niego na pensji To jedna z szacunkowych wersji Był ponoć jeden co nie dał się przekupić Człowiek sam nie może do życia się przywrócić Gdy ktoś posłuszny, źródło tryska Doradca w randze wiceministra Eminem szary zasłania słońca cień Za mordę cały rejon trzyma w nocy i w dzień Ludzie kultury i ludzie sztuki Posłowie i posłanki oraz ludzie nauki Padają na kolana od wieczora do rana Hańba taka nigdy nie zostanie zmazana Pajęcze powiązania oplatają całe ciało Czy możesz mi powiedzieć, że się stało za mało Rak, rak, rak pożera całe stado Brudne, chore ciało pod wyjściowym mundurkiem Najbardziej chciany bandyta w Polsce Nic nie tak złe by nie mogło być gorsze Potrafi w kostium dobroczyńcy też się wcielić Dokładnie tak jak jego ideał z Medellin I aby zadość stało się tradycji Zabić polecił generała policji Gdy tak się zastanowić to włos staje dęba Ministra sportu kula na Wale dosięga Ludzie kultury i ludzie sztuki Posłowie i posłanki oraz ludzie nauki Padają na kolana od wieczora do rana Hańba taka nigdy nie zostanie zmazana Pajęcze powiązania oplatają całe ciało Czy możesz mi powiedzieć, że się stało za mało Rak, rak, rak pożera całe stado Brudne, chore ciało pod wyjściowym mundurkiem.
133131Największa armia świata wzywa cię (No to uwaga wchodzę) Jestem alkoholikiem, ale z zasadami Nigdy nie piję na dworze pod bramami Jak już wszystko pochytam i załatwię wszystko Wtedy mogę się napić, ot i całe widowisko! Nigdy też nie piję w towarzystwie niepijących Chociaż czasem nie czekam aż zajdzie w końcu słońce. Nigdy też nie mieszam alkoholu z używkami Ale czasem się zdarzało podeprzeć się kreskami, hej! Największa armia świata wzywa cię Armia legalna, dochodowa, opłacalna, hej! Największa armia świata wzywa mnie Heja, heja, heja, heja. No i ja nie mam nic wspólnego z brudnymi menelami Co obstawiają swe miejscówki pod tymi sklepami. Ja schludnie ubrany i zawsze zadbany Nie zasypiam na ławkach z innymi żołnierzami. Jestem jaki jestem i jedno państwu powiem O mojej armii w służbie tej nikt prędko się nie dowie Bo zasada pierwsza to pełen kamuflaż I wtedy hulaj dusza, piekła nie ma, nic nie pozna, że hej… Największa armia świata wzywa cię Armia legalna, dochodowa, opłacalna, hej! Największa armia świata wzywa mnie Heja, heja, heja, heja. Jestem alkoholikiem, niemal doskonałym Zaświadczę o tym fakcie swoim życiem prawie całym Na wysokim stanowisku i na oczach światków wielu Czy to na estradzie, w firmie, w biurze, czy w kościele. Nigdy też nie wsiądę pod wpływem alkoholu do auta mojego - Już nogami pójść wolę! Jestem jaki jestem i tego się nie zmieni Szeregowy żołnierz największej armii Ziemi, hej! Największa armia świata wzywa cię Armia legalna, dochodowa, opłacalna, hej! Największa armia świata wzywa mnie Heja, heja, heja, heja.
134132Narodzeni na nowo Narodzeni na nowo Narodzeni na nowo Narodzeni na nowo Narodzeni na nowo Narodzeni na nowo myślą trochę innaczej Nie potrzeba im złota, nie trzeba odznaczeń A często Ci co myślą, że wiedzą To wcale a wcale nic nie wiedzą I gdy zapytasz ich o co chodzi To często źle powiedzą i poradzą Więc gdy zapytasz ich o co chodzi To często źle powiedzą i poradzą Narodzeni na nowo Narodzeni na nowo Narodzeni na nowo Narodzeni na nowo Narodzeni na nowo myślą trochę innaczej Nie potrzeba im złota, nie trzeba odznaczeń A często Ci co myślą, że wiedzą To wcale a wcale nic nie wiedzą I gdy zapytasz ich o co chodzi To często źle powiedzą i poradzą Więc gdy zapytasz ich o co chodzi To często źle powiedzą i poradzą A kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem Kto, kto, kto, kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem Kto jest bez winy, pierwszy niech rzuci kamieniem Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem.
135133Nastały czasy miłości Nastały czasy miłości Demon wśród nas już nie gości Słońce nam świeci po twarzach Każden się jeden rozwarza Nastały czasy lepszego świata Okna otwarte, jasna poświata Powietrze jest znowu dookoła nas, Jaki piękny i wspaniały czas. Nastały czasy miłości Spokój u nas zagościł Nastały czasy obalenia systemu Każdyj dziełajet pa swajemu Nastały czasy miłości! x4 Nastały czasy miłości Miłują się wszyscy niemal do białej kości Mówimy to co myślimy Wcale się tego nie boimy Nastały czasy miłości Spokój we wozie zagościł Nastały czasy niepojętej wolności Gotują się serca w radości Nastały czasy miłości! x4 Nastały czasy zbawienia Raduje się niebo i raduje się ziemia Kto może ten tańczy z radości Chwaląc potęgę miłości Nastały czasy miłości! x4
136134Nie chcę grać w reprezentacji Nie chcę grać w reprezentacji (a-ha, a-ha) Ja jestem piłkarzem zawodowym Na wysokim poziomie ligowym. Jednak nikt nie chce przyznać mi racji Bo ja nie chcę grać w reprezentacji. Zamiast biegać po górach z workiem Wolę pojechać z żoną na Majorkę. Przecież nic się do cholery nie stanie Jak nie zagram sparingu z Kazachstanem. Czemu nie chcąc grać w reprezentacji Ludzie wyzywają mnie od zdrajcy? Potoczyło się to wszystko chorym torem Rozrywkę się myli z honorem. To paranoja Paranoja z goła nie moja. W zasadzie groza A ja chcę być spoza. Zamiast się użerać na kadrze z trenerem Wolę pojechać z rodziną na Maderę. Jak w gabinecie pełnym złotych luster Ja chcę być taki jak Bernd Schuster. W klubie dobre pieniądze zarabiałem Niemal co drugi dzień mecze grałem. I gdybym to śpiewał w jakiejś kapeli To do żadnej kadry by mnie nie chcieli. Czemu nie chcąc grać w reprezentacji Ludzie wyzywają mnie od zdrajcy? Przecież to jest zupełnie chore Że się myli rozrywkę z honorem. To paranoja Paranoja z goła nie moja. Sport, każdy przyzna, to rozrywka A nie „Bóg, Honor, Ojczyzna”!
137135Nie dorosłem do swych lat Nie dorosłem do swych lat Masz mnie za nic, dobrześ zgadł Jak tak można? - pytam was Tyle lat marnować czas Nauczyłem w życiu się Paru rzeczy - wszystkich źle Ale moją dróżką idź Gdy się już nie daje żyć La, la, la, la - wszystko prostsze, gdy się śpiewa i gra La, la, la, la - gdy po szklance koniak spływa jak łza Gdy toczy noc wszystkich godzin ciemnych zdrady i zła A w sercu już zamiast krwi tylko popioły i kurz, tylko popioły i kurz La, la, la, la, - wszystko prostsze, gdy się śpiewa i gra La, la, la, la - gdy po szklance koniak płynie jak łza Gdy toczy noc wszystkich godzin ciemnych zdrady i zło I kiedy dłoń ściska szkło, w którym przez płyn błyska dno Inni zawsze wiedzą, co Jak, dlaczego, gdzie i kto? Komu wziąć, a komu dać A ja nigdy, kurwa mać A już nie daj Boże, gdy Jakaś się spodoba mi Zamiast brać bez zbędnych słów Plączę i się kończę znów La, la, la, la - wszystko prostsze, gdy się śpiewa i gra La, la, la, la - coż, że wszyscy są mądrzejsi niż ja Mieć, co się chce, można tylko, kiedy przegra się grę A w sercu już zamiast krwi popioły tylko i kurz, tylko popioły i kurz La, la, la, la - wszystko prostsze kiedy ciebie się ma La, la, la, la - po kieliszku koniak płynie jak łza Utopi noc naszych godzin zimnych zdrady i zło Bądź ze mną, bo w mgle lat zginie nam "la, la" - słuchaj to.
138136Nie mamy szans Fabryka już się budzi Zasysa swoich ludzi Za chlebem i za solą Hej, hej, płacze nad swą do-lą Do góry na jodełki Do góry po widełki Maszyny dają tempo Dziś znów tracę sie-bie pręd-ko Bez szansy na szaleństwo Bez szansy, człowieczeństwo Bez szansy na cokolwiek To jest ro-bot, to nie czło-wiek Do dołu po okruchy Do góry rwać paluchy Do dołu po narzędzia Jak masz użyć bę-dzie-sz wie-dział Fabryka skonsumuje A potem Cię wypluje Przeżuje i wypluje Nie-po-trze-bny Bo niepotrzebny jesteś Fabryka się wymyka A młodzi już czekają Prze-bie-ra-ją Nogami po pieniądze Tak nędzne, że płaczące Takie uwłaczające Nie ma-my szans Na ile to, a tyle Wytrzymasz każdą chwilę Na ile to, a tyle Bez na-dzie-i Nie mamy szans Nie mamy żadnych szans, o nie Nie mamy szans Nie mamy żadnych szans Nie mamy nic do stracenia Bo tutaj się nic nie zmienia Nie mamy szans Nie mamy żadnych szans Nie mamy nic na ladzie Nie mamy nic na ladzie Nie mamy nic na ladzie Pu-kam, stukam, bęc, bęc, bęc - więc Nie mamy nic na razie Damy, co się okaże Sprzedamy w każdym razie Żryj, jedz to, co ci rzucono Tu pracy nie ma innej Jak nie chcesz, to nie przyjmuj Zęby wbijesz w paznokcie Bum, bum, bomba aż po łok-cie Nie mamy nic na raty Fabryka to nie kwiaty Zwierzęciem jestem stadnym Jes-tem niezaradny wie-lce Maszyny, obrabiarki Kilofy i węglarki Fabryka rodzi dzieci Swo-je prze-cież Nie widzę Ciebie blisko Nie widzę Cię daleko Smar oczy moje zatkał Do os-tat-ka Bez szansy na bieganie Stanowisko dostaniesz Agonia od narodzin Los stąd ro-dzin Nie mamy nic nad ziemią Nie mamy nic w podziemiu Nie mamy życia swego Szans ko-le-go Nie mamy szans Nie mamy żadnych szans, o nie Nie mamy szans Nie mamy żadnych szans Nie mamy nic do stracenia Bo tutaj się nic nie zmienia Nie mamy szans Nie mamy żadnych szans
139137Nie żyję ponad stan Ja widzę, że tu u Was się nie przelewa Nie ma u Was nawet na chleb Dojrzewa w głowach Waszych myśl parszywa Że winien temu jest ów nowy wiek W dostatku żyją inni i patrzą z góry Na las rąk, gęstwinę nóg i głów Czemu nie ruszy z Was się po prostu który I nie zażąda: "Ty i Ty - prawdę mów!" Co poczniecie, jeśli okaże się, że Boga nie ma? Co zrobicie, gdy nie ma piekła, ani nie ma nieba? Co zrobicie, jeśli okaże się, że żywot cały To jedyne, co Ty dostałeś i co ja dostałem? He, Widzę, że tu u Was się nie przelewa, nie ma już na chleb Nikt z Was się nie spodziewa, że się poprawi kiedykolwiek Kiedykolwiek widzę, że tu Was, więcej matka nie miała Was? Widzę, że tu u Was jest niedostatek jak za psi chuj Wstań i obroń jeszcze co masz, wyłóż swoje atuty na stół Albo swoich atutów pół - połowę, w zastaw daj głowę Co się dziać może - Bóg sam wie O ile, o ile On tam jest Czy On widzi to co ja? Czy jest ślepy zupełnie jak Jak nieznana Tobie i mnie niewidoczna i cała w tle Za gromadą się zwie i tylko chce, by móc na stół położyć chleb? Mam co mam, ale ponad stan Mam co mam, ale ponad stan Mam co mam, ale ponad stan Ja nie żyję, dobrze wiem ile mam Co zrobicie jeśli okaże się, że iż Bóg jedyny Jest ulepion, zrobiony z takiej samej jak człowiek gliny? Co zrobicie jeśli jedynym Panem świata tego Jest ten, który wymyślił Boga w niebie jedynego? Mam co mam, ale ponad stan Mam co mam, ale ponad stan Mam co mam, ale ponad stan Ja nie żyję, dobrze wiem ile mam Mam co mam, ale ponad stan Mam co mam, ale ponad stan Mam co mam, ale ponad stan Ja nie żyję, dobrze wiem ile mam Ja widzę, że tu u Was koniec z końcem Ledwo tak związać się da już Ponadto, że potrzeba Wam obrońcy Nareszcie zrozumiałem wszerz i wzdłuż Bo kiedy nikt w obronie Waszej nie stanie Nie dopomoże niedoli tej Nie będziesz miał się jako ten, co ostatni Ty wietrze skąd chcesz to sobie wiej Mam co mam, ale ponad stan Mam co mam, ale ponad stan Mam co mam, ale ponad stan Ja nie żyję, dobrze wiem ile mam Mam co mam, ale ponad stan Mam co mam, ale ponad stan Mam co mam, ale ponad stan Ja nie żyję, dobrze wiem ile mam Co poczniecie, jeśli okaże się, że Boga nie ma? Dokąd pójdziecie, gdy nie ma nieba piekła tylko jest ziemia? Co zrobicie, jeśli okaże się, że żywot cały To jedyne, co Ty dostałeś i co ja dostałem?
140138Niejeden Niejeden z nas idzie do siebie Niejeden z nas chce być w niebie Niejeden z nas się organizuje Niejeden zatruwany lub sam truje Niejeden z nas nie chce być nikim ˇ Niejeden z nas jest grzesznikiem Niejeden z nas zmienia poglądy Niejeden słucha cudzych sądów Niejeden zbiera systematycznie w głowie To, co kto inny jemu powie Niejeden z nas w sumie chce być nikim Niejeden z nas jest grzesznikiem Niejeden z nas traci czas Na chodzenie po kościołach i kłamstwa o aniołach Niejeden z nas jest pracownikiem, który Depcze butami twarz nowej kultury Niejeden z nas chodzi często do kina Chodzi do kina średnio co godzina Niejeden z nas wierzy w swoje racje Niejeden z nas lubi wakacje Niejeden z nas jest pracownikiem instytucji Zatykającej kanały artykulacji Niejeden z nas obserwuje od rana Chowających się po bramach Niejeden z nas idzie do siebie Niejeden z nas chce być w niebie Niejeden niszczy alkoholem swoje oczodoły Które tworzył tyle lat z mozołem Niejeden z nas nie chce być grzesznikiem A każdy jest grzesznikiem.
141139Notoryczna narzeczona Blask łun Nad miastem lśni Ciem cień A za drzwiami wy Mrok, kwiat Wystarczy wam za ślub Mdły gest Zamiast przysiąg aż po grób Notoryczna narzeczona Gdy zaśniecie wróży z kart Czy na życie wystarczycie I co każdy z was jest wart W damę kier z jej ciała spływa Grzana w waszych betach krew Na nic wszystko, nocą wiecznie się odkrywa Nieśmiertelny walet trefl Zły czas Wśród obcych ścian Róż już Nie przynosi pan Dzień w dzień Wyłazi z niego zwierz Ból, wstręt I to wytrzymać trzeba też Notoryczna narzeczona Nie pamięta chamskich wrzaw W całym świecie tylko ona Wierzy w wielkość waszych spraw I nie może choćby chciała Nawet was po pysku zbić Bo ją babcia kiedyś ostrzegała, Że rozsądną trzeba być Wciąż lęk Bo gdzie stąd iść Wszak człek To nie jesienny liść Strzeż się Do dawnych tęsknić lśnień Zgnił czar Choć tropem z miasta jeszcze dzień Do drzwi puka wieczorami Z butelkami cały gang I w dom zmienia się czasami Meta w rytmie starych tang Notoryczna narzeczona Pijąc śmieje się do łez Gdy wraz z nocą wasza miłość kona Bo to przecież tak już jest Gdy wraz z nocą wasza miłość kona Znów samotna jest jak pies
142140Nowe tempa Nowe czasy nie biorą jeńców Nie uznają konwencji Takie tempo to dla mnie szok Całą noc czułem to Gdyby wszystko było inaczej Gdyby było odwrotnie Mógłbyś siedzieć tak jak ja teraz siedzę Mógłbyś siedzieć przy oknie Gdyby wszystko było inaczej Gdyby było odwrotnie Mógłbyś siedzieć jak ja teraz tu siedzę Mógłbyś siedzieć przy oknie Gdyby wszystko było jak trzeba Tak jak Pan Bóg przykazał Razem wszyscy by się miłowali Żaden by nie przeszka… Gdyby wszystko było odwrotnie Gdyby było inaczej Siedziałbyś sobie teraz przy oknie Czy ty wiesz co to znaczy ? Dzisiejsze czasy zamykają swój kres Teraz będzie o zmarłych Powróciłem z krainy umarłych Wszyscy na mnie czekali Powróciłem z krainy umarłych Wszyscy na mnie czekali Powróciłem z krainy umarłych Ciepło się uśmiechali Powróciłem z krainy umarłych Że tak długo tam byłem Chciałem prosić panią o rękę Do żywych wróciłem Taniec ten zda się nie mieć końca To wesele dla słońca Czemu więc mówicie nam, Że to dzień syna, ojca Chciałem prosić panią o rękę Chciałem prosić o rękę Jak chce pani to przed panią uklęknę Chciałem prosić o rękę Ja bez ręki do łazienki nie wejdę Nie chcę iść do łazienki Nie chcę iść do łazienki bez ręki Nie chcę iść do łazien…
143141O Ani Przez wysokie góry, przez góry siódme Ja szedłem do ciebie, do ciebie Ja biegłem do ciebie, do ciebie, do ciebie, do ciebie Przez groźne morza, przez morza siódme Szłaś do mnie, nie znałem cię jeszcze Ej, przez tyle, tyle lat biegliśmy do siebie Teraz jesteśmy razem, jesteśmy oboje Jesteśmy troje Jesteśmy czworo
144142Oczy niebieskie Znów wstaję i po omacku dotykam ściany Przechodzę poprzez pokój na wpół rozebrany Gdy docieram do lustra, to już połowa drogi Nie pozbędę się przez dzień dzisiejszy uczucia trwogi Patrzy na mnie twarz z lustra. Jej oczy niebieskie Nie dają mi zapomnieć, że ponoć jestem człowiekiem Więc odchodzę od lustra i o tym nie pamiętam Taki jestem od wczoraj. Czy to ubiór ten sam? Oczy niebieskie mówia wprost: Wczoraj wyjątkowo aktywna noc Mrowie chodzi po głowie, światło słońca razi Nie mam tyle siły, by się patrzeć odważyć Brudne ręce od wczoraj i włosy. Dwa światy Dnia i Nocy się łączą bez wieczornej toalety Kładę się i po omacku opuszczam swoją ścianę Ta metoda jest znana, czas zaleczy ranę A sen wyleczy mnie i usunie spod powiek Ból, co oczy niebieskie wpychają mi w głowę Oczy niebieskie mówią wprost: Wczoraj wyjątkowo aktywna noc...
145143Odejdę Ponieważ sprawy się tak pokomplikowały I sam nie pewien swego losu tak się stałem Za konsekwencje by pociągnąć mnie dziś chcieli Nie wiem jak wy lecz ja spierdalam do Brukseli A ja z kolei sam ze sobą problem miałem By go zapomnieć w skali większej zadziałałem I sam na sam z kobietą nigdy też nie byłem Na wizji wielkiej w takim razie się skupiłem Odejdę, na pewno mówię Ci odejdę stąd Odejdę, lecz zanim zrobię to wyłączę prąd Odejdę, na powrót mówię Ci odejdę stąd Odejdę, lecz nim odejdę to wyłączę prąd Zupełnie różni a zarazem równolegli Jednoosobowi w warunkach swych przebiegli Starcie tytanów na poziomie regionalnym W samo południe gdzie tam przy dworcu centralnym Odejdę, na pewno mówię Ci odejdę stąd Odejdę, lecz zanim zrobię to wyłączę prąd Odejdę, na powrót mówię Ci odejdę stąd Odejdę, lecz nim odejdę to wyłączę prąd Odejdę, na pewno mówię Ci odejdę stąd Odejdę, lecz zanim zrobię to wyłączę prąd Odejdę, na pewno mówię Ci odejdę stąd Odejdę, lecz nim odejdę to wyłączę prąd
146144Odnawianie restauracji Ty mówiłeś mi kiedyś, że kochasz dziewczyny Myślałem, że śpisz razem z nimi Ty mówiłeś mi kiedyś, że nie masz przyjaciela Dlaczego wygnałeś ich tak wielu? Ty mówiłeś mi kiedyś, że lubisz samochody Myślałem, że jesz je na obiady Ty mówiłeś mi kiedyś tak wiele, wiele rzeczy Dlaczego nie patrzyłeś mi w oczy? Tato!
147145Ogrodzenie Za ogrodzeniem żyje wolny świat Za ogrodzeniem materialna dżungla Za ogrodzeniem decydujesz sam Za ogrodzeniem żyje wolny świat Za ogrodzeniem żyje wolny świat Za ogrodzeniem materialna dżungla Która do twojej gwóźdź przybije trumny Człowiek jest podobno istotą rozumną Za ogrodzeniem żyje wolny świat Spokój więzienia czy strach na wolności Sam decyduj - wybór należy do ciebie Za ogrodzeniem to już inny świat Świat, który się nie śnił nawet na jawie Pij, pij, a będziesz żył długo Nawet za długo, dłużej niż trzeba Daj, daj się wreszcie pogrzebać Jak Pan Bóg przykazał gdy świat robił sześć dni Siódmego dnia spoczął dzieło swe mając na wiele lat Za ogrodzeniem wolny świat Świat, który się zmienia lepiej czy gorzej Po obu stronach ogrodzenia Może w roli za dużej widzę świat taki Daj, daj, nie odmawiaj odwagi Patrz! Robię co umiem, umiem niewiele Za ogrodzeniem wolny świat Świat za ogrodzeniem sam sobie sterem Za ogrodzeniem wolny świat Świat tam żyje wolny, promaterialny Za ogrodzeniem wolny świat Świat, człowiek rozumny, gwóźdź do trumny Za ogrodzeniem wolny świat Świat, spokój więzienia, strach wolności Tak, tak, decyduj sam Tak, tak, decyduj sam Za ogrodzeniem żyje wolny świat
148146Oni chcą ciebie Nie rozumiem tego, co w pobliżu Czemu jedni wyżej, drudzy niżej Nauczony tego, że kto mnie przegoni Tego ja już nigdy nie dogonię Tu na targowisku, widzę, wrzeszczą głupcy Tu kupują i sprzedają tylko oznaczeni W południowym słońcu pieniądz się mieni Uważaj na siebie, to nie są głupcy Oni chcą ciebie! Oni chcą ciebie! Oni chcą ciebie! Oni chcą ciebie! Nie rozumiem tego, co ty mówisz, że widzisz Czemu jedni głodni, drudzy syci Ta żądza nie ma zrozumienia Kłamliwy język zadaje cierpienia Tu na targowisku, widzę, wrzeszczą głupcy Tu kupują i sprzedają tylko oznaczeni W południowym słońcu pieniądz się mieni Uważaj na siebie, to nie są głupcy Oni chcą ciebie! Oni chcą ciebie! Oni chcą ciebie! Oni chcą ciebie! Tu, tu, tu ... Nikt nie podaje ręki ubogiemu Każdy schlebia panu bogatemu Mówię, żądza nie ma zrozumienia Kłamliwy język zadaje cierpienia Tu na targowisku, widzę, wrzeszczą głupcy Tu kupują i sprzedają tylko oznaczeni W południowym słońcu pieniądz się mieni Uważaj na siebie, to nie są głupcy Oni chcą ciebie! Oni chcą ciebie! Oni chcą ciebie! Oni chcą ciebie! Oni chcą ciebie! Oni chcą ciebie! Oni chcą ciebie! Oni chcą ciebie! Ciebie!
149147Onyx Czy wierzysz, że są prawdy objawione Czy wierzysz, że to zdarzyć się może Czy tylko to idzie tak jak teraz to widzisz Nadzieja jest matką głupich Na środku sceny przez wszystkich opuszczeni Ważą się losy twoje. Tak jest niebezpiecznie I chyba bym oszalał, jeśli prawdy bym nie znał Kto tu jest za mną, kto tu stoi Czy wierzysz, że są księgi zapisane Jak słońce wczoraj wstało to i dzisiaj wstanie Czy tylko wszystko jest wiszącą liną Zaś Bóg przegrał wczoraj z kokainą Wołajcie innych do zabawy Jeśli to jeszcze jest zabawą, jest Wołajcie innych do zabawy Jeśli to jeszcze jest zabawą Czy wierzysz, że jest Bóg jedyny Czy wierzysz, że przed nim odpowiesz za swe czyny Czy myślisz jednak, że jest ich wielu A każdy w innym kościele Na środku ołtarza kapłan ręce unosi Gdy kościelny z tacą wśród ludzi sprawnie krąży Chyba bym oszalał jeśli prawdy bym nie znał Kto tu jest, kto za mną stoi Czy wierzysz że Bóg chce żeby czcić go jednako I sam to powiedział już kiedyś bardzo dawno Czy tylko to jest tak jak jest wygodniej A może nie wygodniej tylko modniej Wołaj tam ludzi do zabawy Jeśli to jeszcze jest zabawą, jest Wołajcie innych do zabawy Jeśli to jeszcze jest zabawą Czy wierzysz... Czy wiesz... Lecz zanim usłyszycie przesłanie miłości Litry w siebie wlejta, aby umysł rozjaśnić A ci co słuchać bedą, już leżą nieprzytomni To przesłanie wtedy trafia wprost do trzewi Gdy przy zgiełku muzyki zaśpiewać wam o Raju Zarzygacie sie jak świnie Nawzajem Czy wiesz, że jest Bóg jedyny Czy wiesz, że przed nim odpowiesz za swe czyny Czy wiesz, że są prawdy objawione Czy wiesz, że są księgi zapisane...
150148Opowiadam się za miłością Zapewniam was, że tutaj jeszcze będzie zabawa, więc się cieszcie Zabawa, jakiej jeszcze nie znacie zabawa jakiej się nie spodziewacie Bo każdy swojej matki syn czy ty nim jesteś, czy on jest nim Z prochu tak powstał i w proch się obróci Co otrzymałeś, to musisz zwrócić Bo ja opowiadam się za miłością, jedną i wielką Dlatego, ja opowiadam się za miłością, jedyną pewną wartością Zapewniam was, że jeszcze chwila, a uwierzycie w to co wywijam Głupoty różne, różne brednie A ja się bawię naprawdę sednie Bo jeśli tylko o to chodzi, to chodzi o to aby nie szkodzić Zapewniam was, że właśnie wtedy ja zaspokoję wasze potrzeby Ja opowiadam się za miłością, jedną i wielką Dlatego ja, opowiadam się za miłością jedyną pewną wartością Zapewniam was, że jeszcze kiedyś, zdołam przyłączyć się do waszej czeredy Zapewniam was, że jeszcze zdążę, na pociąg do moich własnych potrzeb Zapewniam was, że jeszcze kiedyś, zaznamy dostatku i biedy Zapewniam was, że jeszcze chwila wszystko będzie dobre i miłe, bo... Ja opowiadam się za miłością, jedną i wielką, Dlatego ja opowiadam się za miłością, jedyną pewną wartością
151149Pan Pancerny Na pałacu Pana Pancernego rozwieszono sznury Kolorowe, wielobarwne w obecności popkultury Przedstawiciele władzy lokalnej nie śmią nawet się odważyć By ciężkie stadium choroby, ogólnie widoczne zauważyć Niech nam żyje Pan Pancerny lud nasz jemu zawsze wierny W swym oddaniu bezgranicznym jako lud Pana Pancerny Daj, daj, daj! Bo chcemy! Daj, co masz! Łakniemy! Gdzie ten czas, kiedy wszyscy bali się nas? Daj, co masz! Klękniemy! Błagamy, pragniemy! Kochamy Was, na życie naszych przysięgamy dzieci O ile nie będziecie grzeszyć do nieba pójdziecie Jak Pan Pancerny dobro czynił, a Ty też zapamiętaj Posłuszny masz być zawsze, nie tylko od święta Wiara nasza jest prawdziwa, wiara nasza jest żywa Byście mogli też uwierzyć głos Pana nas tu wzywa Daj, daj, daj! Bo chcemy! Panie Pancerny się zmiłuj nad nami wszystkiemi! Daj nam coś! Płaczemy! Nad ludem Ty swoim ulituj się! Tego pragniemy! Jak wiele Pana Pancernego moc znaczy, pytamy Odpowiedź jasna jest, lecz rozmiarów dokładnych nie znamy Na przykład ilu może się pod płaszczem Pana schować? Drugie tyle się zmieści jeszcze, gdy połowa się schowa Bogowie są biali, bogowie nie odchodzą Bogowie, gdy są czarni, to szaleni się schodzą Pancerny Pan powstanie - na pewno tak się stanie Sprzedajemy rozpacz w płynie - na każde żądanie Rozpacz w płynie rzeką poprzez świat Rozpacz w płynie rzeką poprzez świat Daj, daj, daj! Bo chcemy! Daj, Panie Pancerny, co chcesz, co masz weźmiemy! Daj nam coś! Błagamy! Nad ludem swoim pomiłuj się, ulituj się! Panie Pancerny.
152150Panie Waldku Żona pogłaskała mnie po buzi rano Umyłem się pod kranem Pożegnałem uściskiem dziatki maleńkie Szofer wiezie mnie z wdziękiem Czytałem będąc młodym chłopakiem "Jak Wojtek został strażakiem" Teraz jestem starszy i poważniejszy I lektury mam trochę mądrzejsze Z kamienną twarzą siedzę przy stole Przy nim ludzie których mniej trochę wolę To stało się tak nagle jakby dziełem przypadku - Kto z nas? Może Pan, panie Waldku Tak panie Waldku, Pan się nie boi Dwie trzecie Sejmu za Panem stoi Panie Waldku, Pan się nie boi Cały naród murem za Panem stoi Słońce pada oknem na nasze głowy W ten poranek piękny czerwcowy Za ścianą, słyszę, kłócą się frakcje W tym roku chyba nici z wakacji Obserwuję paznokcie pod stołem Nie daję poznać, że trochę się boję Trzeba trzymać fason w każdej chwili Nawet wtedy, kiedy wszystko się wali Tak panie Waldku, Pan się nie boi Dwie trzecie Sejmu za Panem stoi Panie Waldku, Pan się nie boi Pan prezydent także za Panem stoi Trzeba szybko robić coś konkretnego Bo inaczej wywloką stąd każdego Już nie słucham co się dzieje obok na sali Właściwie to się zdecydowałem Tak panie Waldku, Pan się nie boi Dwie trzecie Sejmu za Panem stoi Panie Waldku, Pan się nie boi Cały naród murem za Panem stoi
153151Parada wspomnień Siedziałem sobie w mieszkaniu Gdy ktoś zapukał do drzwi Wyjrzałem przez ślepe oko I wyskoczyłem przez okno Biegłem przez śnieżne ulice Słyszałem za mną ich krzyki Biegłem, się nie oglądałem Ach, jakże było wspaniale Dookoła mowa idiotów Płynęła gdy radio grało Pobiegłem więc do kolegi Powiedział mi co się stało Popłynął rzeką alkohol Koledzy mieli metody A w wannach ryby pływały Ach, jaki ja byłem młody Nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie | 3x Te czasy już Nie powtórzą się Ulice toną w czerwieni My w rękach mamy kamienie Majowe słońce tak praży Chłodzą nas wody strumienie Z ponurego średniowiecza Krucjata przeciwko Polsce Opornik w klapy wpinany Ach, jakże było wspaniale I praca ciężka po nocach Aby nadążyć przed ranem Niech tłuszcza w końcu zrozumie Dla kogo się narażamy W południe stanąć na baczność Tysiące kartek papieru Gaz dookoła się ściele Ach, jakże było wspaniale Nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie | 3x Te czasy już Nie powtórzą się Nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie | 3x Te czasy już Nie powtórzą się ...
154152Park 23 Na dole we wsi gdzie wczoraj był ogień domowy dziś tylko zgliszcza Historia swoją opłatę uiszcza Na dole we wsi gdzie ludzie mieszkali dziś tylko ogień się pali Dogasa powoli w niejakiej oddali Na dole we wsi gdzie byli sąsiedzi dziś jeno sam diabeł siedzi O ile diabeł to coś najgorszego Na dole we wsi płacz matek i dzieci przecięto sztyletem otwartym W imię idei tak już nie otwartych A w górach, w mieście lud buduje ołtarze pana Jezusa Nikt ich do tego specjalnie nie zmusza A w górach, w mieście się wieszcze, że żyjecie cieszcie i tam już zostańcie Na lepsze czasy lepiej nie czekajcie W mieście na górze kościoły rosną jak ludzie, a lud głoduje Księże uważaj cierpliwość się wyczerpuje W mieście na górze umarli za życia szukają nadziei Nadzieja jest matką głupich i swoich dzieci nie lubi W niebie Cię czeka nagroda, wielka nagroda tylko grzeszyć się nie waż Bądź nam posłuszny to pójdziesz do nieba W niebie Cię czeka niewyobrażalne, totalne i spektakularne Męczeństwo Twoje nie poszło na marne W niebie Cię czeka religii sens taki, że masz być jak te pokraki bez myśli Bóg Ojciec o wszystkim i tak za Ciebie pomyśli Do nieba pójdziesz za czyny prawe, a nie za zabawę Religia daje niewolę, ale daje i strawę Kiedy lud jęczał w kajdanach - Ty przyjmowałeś pokłony do rana Pasterzem miałeś być nie papieżem Kiedy lud jęczał w kajdanach - Ty przyjmowałeś pokłony do rana Pasterzem miałeś być nie papieżem.
155153Party jednoosobowe Wyprawię sobie piękny ślub Nie będzie gości, nie zaproszę ich tu Nie będzie księdza, nie będzie urzędnika Sam sobie go udzielę i znikam! Wyprawię sobie party jednoosobowe Wspominać by co było stare na głowie Będzie alkohol i będą narkotyki Noc zakończę nie byle z kim! Nie obchodzi mnie co dzieje się Nie dotyczy mnie co obce jest Nie obchodzi mnie, że kochasz mnie Dla siebie samego siebie chcę Pojadę na wycieczkę do Europy Podróż poślubna jak i polski złoty A kiedy wrócę opowiem sobie sam Jakie wspomnienia z tej podróży mam Wyprawię sobie bankiet dla jednego Nie będzie gościa chcianego i niechcianego Z osobą na poziomie spędzę ostre chwile Dokładnie takie jakie sobie wymarzyłem! Nie obchodzi mnie co dzieje się Nie obchodzi mnie co obce jest Nie obchodzi mnie, że kochasz mnie Dla siebie samego siebie chcę Wyprawię sobie przyjęcie luksusowe Nikt się nie dowie, nikt złego słowa nie powie Sam sobie zrobię dobrze, sam sobie niedobrze A w końcu pójdę sam do siebie na pogrzeb Wyprawię sobie pogrzeb jednoosobowy Do trumny wejdę samotnie od stóp do głowy Sam się uniosę ponad głowę Pójdę gdzie jest miejsce moje nowe! Nie obchodzi mnie co dzieje się Nie dotyczy mnie co obce jest Nie obchodzi mnie, że kochasz mnie Dla siebie samego siebie chcę
156154Pasażer When I am the passenger And I ride and ride and ride I ride through the city's backsides I see the stars come out of the sky Yeah, the bright and hollow sky You know it looks so good tonight Oh, the passenger And he rides and he rides and he rides Oh, the passenger And he rides and he rides and he rides He looks through his windows surprised What does he see? He sees the winding ocean drive He sees the city sleep at night He sees the things he knows are his Over the city slept at night and And everything was made for you and me Cause it just belongs to you and me So let's take a ride And see your smile And singing la la la la lalalala La la la la lalalala La la la la lalalala la la la Get into the car We'll be the passenger We'll ride through the city by night We'll see the city slept at night We'll see the things we know are ours Over the city slept at night So let's ride and ride and ride And ride and ride and ride and And everything was made for you and me Cause it just belongs to you and me So let's take a ride And see your smile And singing la la la la lalalala La la la la lalalala La la la la lalalala la la la When I am the passenger And I ride and ride and ride I ride through the city's backsides I see the stars come out of the sky Yeah, the bright and hollow sky You know it looks so good tonight Oh the passenger And he rides and he rides and he rides and he rides Oh the passenger And he rides and he rides and he rides He looks through his windows surprised What does he see? Hey, he sees the winding, winding ocean drive He sees the city slept at night He sees the things he know are his Over the city slept at night and And everything was made for you and me Cause it just belongs to you and me So let's take a ride And see your smile And singing la la la la lalalala La la la la lalalala La la la la lalalala la la la And singing la la la la lalalala La la la la lalalala La la la la lalalala la la la Get into the car.
157155Patrz Patrz, klęczą ludzie w katedrze pod świętymi obrazami Gdziekolwiek się nie poruszysz, patrzą na ciebie oczami Dwudziestu ośmiu zakonników modli się przy ołtarzu Zobacz, patrz uważnie, jeszcze nikt cię nie zauważył I nie mów ani słowa, tu obok trwa rozmowa Dziewczyna klęcząc przy kracie szepcze do niej Gotowa oddać wszystko bliźniemu swemu, tu i teraz dlatego Że tu i teraz ona kocha go jak siebie samego Patrz, klęczą ludzie w katedrze, bo wiedz to jest ofiara Modlą się za dusze marszałka, premiera i generała Tłum stoi i tłum klęczy, lecz tłum się nie porusza Stojący wyżej gryzie ciało Jezusa Chrystusa Ty się zdecydowałeś i wreszcie zobaczyłeś Pokazałem ci jak umiałem to, o czym tylko wiedziałem Ty się zdecydowałeś i wreszcie zobaczyłeś Pokazałem ci jak umiałem to, co zawsze chciałem Patrz, klęczą ludzie w katedrze bo wiedz to jest ofiara Modlą się za dusze marszałka, premiera i generała Tłum stoi i tłum klęczy, lecz tłum się nie porusza Stojący wyżej gryzie ciasto Jezusa Chrystusa Ty, ty, ty, ty się zdecydowałeś i wreszcie zobaczyłeś Pokazałem ci jak umiałem to, o czym tylko wiedziałem Ty się zdecydowałeś i wreszcie zobaczyłeś Pokazałem ci jak umiałem to, co zawsze chciałem.
158156Pełniej Czy o tym, że żyjemy świadczy zimny pot Który oblewa nas bez litości co noc Godzina za godziną niepokalani żadną myślą O tym kim jesteś coraz, coraz to mniej wiesz Na dobrą sprawę to tyle wiesz co zjesz I tylko lustro twoje prawdę mówić śmie Błagasz to swoje lustro jęcząc: nie, nie, nie... Pełniej! Ucieka dzień za dniem Pełniej! Więc póki czas się zmień Pełniej! Za oknem świat się zmienia Najwyższy czas wypełzać z jebanego podziemia Gdyby urodzić dało się powtórnie się Choć to z reguły jednak bardzo rzadka rzecz Więc nie ma sensu rozważać takich nieprawdopodobieństw I czy pamiętasz życia swojego dziewczynę Pytała tylko czy dasz radę być przy niej Przesrane losy przez wzajemne zblokowania Pełniej! Oddechu czerpać chciej Pełniej! Co powiem wam to wiem Pełniej! Dla wyrazu pełnego Nie idzie krzywdzić w żaden sposób bliźniego swego Gdy krawat ciśnie niczem pętla szubienicy Poluzuj trochę to ciebie też dotyczy Odrodzi wiele się, przyjemniej będzie tobie i mnie Poniekąd świat dał dobry Bóg na radość nam Po co tak nam dodawać radość mocy zła Jak dobrze pójdzie to przed nami jeszcze kilka lat Nie ma potrzeby na świat patrzeć zza krat Pełniej! Pokochaj siebie sam Pełniej! Do ciebie właśnie gram Pełniej! Świadomego wyboru Dodaj do swych godzin dużo więcej koloru Pełniej! Ucieka dzień za dniem Pełniej! Więc póki czas się zmień Pełniej! Za oknem świat się zmienia Najwyższy czas wypełzać z mentalnego więzienia.
159157Pęknięty dom (część 1) Twardy elektorat, idą oni Każdy od nich jednej prawdy broni. Tutaj zburzy, tam zbuduje wizje Poprzez internety, telewizje. Każdy o pryncypiach tak pamięta Mają już swojego prezydenta. Tak naszego mają też premiera A naczelnik startował od zera. Idą poprzez miasta, idą poprzez wsie Idą ku przyszłości, by skończyć na dnie. Twardy elektorat kroczy żwawo To od dawna już nie jest zabawą. Takie są zalety demokracji Większość wcale nie musi mieć racji. Zwłaszcza kiedy nie jest tą większością Niezarejestrowaną mniejszością. Pod opieką ojca to pokaże I gdy trzeba rozkaz dać rozkaże. Idą poprzez miasta, idą poprzez wsie Idą ku przepaści, by skończyć na dnie. Twardy elektorat znaczy wiele W tą jedną na parę lat niedzielę. Zjednoczony i skoncentrowany Potem gardła są poprzecinane. Władza nam gardziołka poprzecina Lecz na razie tylko krótko trzyma. Twardy elektorat już historię stworzył I potem poszedł na wojnę. Idą poprzez miasta, idą poprzez wsie Idą ku przepaści, by skończyć na dnie.
160158Pęknięty dom (część 2) Skleszczone kurwy w swych gabinetach, co potoczyło się nie tak, co potoczyło? Rozlane mleko, przy długim stole, czemu jesteśmy na dole, o ja pierdolę. Przecież byliśmy zawsze na górze czy tak nie mogło być dlużej, czemu nie mogło? Czerwone diabły, na swym boisku, oni rozniosą w pył wszystko, na swym boisku. Tobie to dam, tobie to dam, Tobie ją dam, tobie ją dam. Skleszczone kurwy, na stanowiskach, dlaczego czar szybko pryska, jak piana z pyska. Tyle przeszliśmy siedząc na górze, czy to sie już nie powtórzy, dla dużo dłużej. Tak wiele czasu, dumni przy władzy, czemu jesteśmy dziś nadzy, jak król z tej bajki. Czerwone diabły, na swym boisku, oni rozniosą w pył wszystko, rozniosą wszystko. Tobie to dam, tobie ją dam, Tobie to dam, tobie ją dam. Nie damy Polski oddać gówniarzom, niech o tym nawet nie marzą. Nie damy Polski oddać gówniarzom, niech o tym nawet nie marzą. Skleszczone kurwy, przy czarnej urnie, upadli milcząc powtórnie, jak tata w trumnie. Ale dlaczego, bez ostrzeżenia, tak tutaj wszystko się zmienia, zmienia się Ziemia. Dlaczego tedy jemy w pałacach, i gdzie ten kawior na tacach i szampanskoje? Co potoczyło dzisiaj się nie tak, stłoczeni w swych gabinetach, o gabinetach. Tobie to dam, tobie ją dam, Tobie ją dam, tobie to dam. Nie damy Polski oddać gówniarzom, niech o tym nawet nie marzą. Nie damy Polski oddać gówniarzom, niech o tym nawet nie marzą. Nie damy Polski oddać gówniarzom, niech o tym nawet nie marzą. Nie damy Polski oddać gówniarzom, niech o tym nawet nie marzą.
161159Piosenka młodych wioślarzy Ja widziałem, tak wielu trzymało się za ręce Mówią, jeśli się zgodzimy, ty możesz zostać tu Tylko jeden z nas może tu zostać, to nie będziesz ty A ja nie chcę stąd odchodzić, ja nie chcę smucić się I widziałem, tak wielu stało wokół drzewa Które, które, które, które, które wysokie jak pal A ja bardzo, tak, tak bardzo, bardzo chciałbym wiedzieć od ciebie Czy muszę stąd odchodzić, czy muszę smucić się I widziałem ich pana, stał w środku między nimi Mówił, odejdź stąd, ty nie masz, ty nie masz tutaj być Tylko jeden z nas może tu zostać, to nie będziesz ty A ja nie chcę stąd odchodzić, ja nie chcę smucić się I widziałem ich pana, stał w środku między nimi Mówił, odejdź stąd, ty nie masz, ty nie masz tutaj być Tylko jeden z nas może tu zostać, to nie będziesz ty A ja chcę twego końca, ja chcę byś smucił się Pozwólcie mi zostać, pozwólcie mi być Pozwólcie mi zostać, ja nie chcę, nie chcę, nie chcę Odchodzić!
162160Piotr Pielgrzym Nikt nie wie czy to się naprawdę wydarzyło Wieczorem rzadko chodzi się tędy Może padał deszcz, czy raczej sucho było Ku swemu końcu szłaś którędy? Nikt nie widział więcej twojej twarzy I reszta ciała takoż znikła Po co tutaj stałaś? Na co tu czekałaś? Pewnie już nikt nie rozwikła Po co tu stałaś? Na co czekałaś? Czy nie starczyło ci rozumu? Może wyobraźni? Może krwi co chłodna Nie zawsze kara tam gdzie zbrodnia Po co tu stałaś? Na co czekałaś? Czy nie starczyło ci rozumu? Może wyobraźni? Może krwi co chłodna Nie zawsze kara tam gdzie zbrodnia Tu mało kto się spieszy konkretnie odpowiadać Mówią, że nic się nie zdarzyło Ale ślad pielgrzyma, co wioskę w szachu trzyma Wiedzie dokładnie na plebanię Lecz jeśli spytać tego, co pytać trzeba To dowiem się, że tu jednak byłaś Groza może powrócić, szaty miłości zrzucić Na własne oczy to ujrzałaś Po co tu stałaś? Na co czekałaś? Czy nie starczyło ci rozumu? Może wyobraźni? Może krwi co chłodna Nie zawsze kara tam gdzie zbrodnia Po co tu stałaś? Na co czekałaś? Czy nie starczyło ci rozumu? Może wyobraźni? Może krwi co chłodna Nie zawsze kara tam gdzie zbrodnia Po co tu stałaś? Na co czekałaś? Czy nie starczyło ci rozumu? Może wyobraźni? Może krwi co chłodna Nie zawsze kara tam gdzie zbrodnia Natura nie zna granic (Natura ma granice) Życie jest wieczne (Życie jest krótkie) Na stronie jasnej się znalazłaś (Na stronie ciemnej się znalazłaś) Ale ślad pielgrzyma, co wioskę w szachu trzyma (Groza może powrócić, maskę miłości zrzucić) Prowadzi tam gdzie (Właśnie to sama zobaczyłaś) Po co tu stałaś? Na co czekałaś? Czy nie starczyło ci rozumu? Może wyobraźni? Może krwi co chłodna Nie zawsze kara tam gdzie zbrodnia Po co tu stałaś? Na co czekałaś? Czy nie starczyło ci rozumu? Może wyobraźni? Może krwi co chłodna Nie zawsze kara tam gdzie zbrodnia.
163161Plan zagospodarowania przestrzennego dla Białołęki Są rzeczy dla których warto kłamać, są ludzie których nie można złamać, są chwile które się nie powtórzą i rzeczy porządek zburzą. Są tacy, którzy się nie poddają i inni którzy rady nie dają, Są ludzie których nie można szanować a tylko wypada żałować ref: Dajcie mi zbudować dom Na tej ziemi, którą mam Dajcie mi zbudować chatę - Może wtedy będę Waszym bratem. Są rzeczy dla których trzeba kłamać, są ludzie których jest łatwo złamać, Są czyny o których lepiej nie mówić bo można się wtedy pogubić . Są chłopy, co są wielkie jak dęby Są miejsca gdzie można dostać w zęby Są rzeczy dla których warto kłamać Nie każdemu powinno się kłaniać Dajcie mi zbudować dom Na tej ziemi, którą mom Dajcie mi zbudować gniazdo To jest także, także moje miasto...
164162Po co wolność Przemówienie z dnia siódmego roku bieżącego Wolność. Po co wam wolność? Macie przecież telewizję Wolność. Po co wam wolność? Macie przecież Interwizję, Eurowizję Wolność. Po co wam wolność? Macie przecież tyle pieniędzy Wolność. Po co wam wolność? I będziecie ich mieć coraz więcej Maszerujmy ramię w ramię Ku słońcu świata nowego Zbudujemy nowy most Imienia przewodniczącego Maszerujmy ramię w ramię Ku słońcu świata nowego Zbudujemy nowy most Imienia przewodniczącego Wolność. Po co wam wolność? Macie przecież do pracy autobusy Wolność. Po co wam wolność? I bezpłatny przydział spirytusu Wolność. Po co wam wolność? Macie komu oddawać cześć Wolność. Po co wam wolność? Dostaliście też Mundial '86 Maszerujmy ramię w ramię Ku słońcu świata nowego Zbudujemy nowy most Imienia przewodniczącego Maszerujmy ramię w ramię Ku słońcu świata nowego Zbudujemy nowy most Imienia przewodniczącego Wolność. Po co wam wolność? Macie przecież filmy fantastyczne Wolność. Po co wam wolność? Czasem zezwolenie demonstracji ulicznych Wolność. Po co wam wolność? Z każdej wystawy dobrobyt tryska Wolność. Po co wam wolność? Macie przecież chleb i igrzyska Maszerujcie ramię w ramię Ku słońcu świata naszego Wszyscy położycie głowy Za przewodniczącego Czy słyszysz, czy słyszysz Co tu dzieje się od lat Jaki wokół siebie szum wytwarza ten fatalny świat Co za fatalny świat Podzielony granicami Z ludźmi, których kochasz Rozmawiasz tylko listami Czujesz ich jedynie przy pomocy pocztowego kleju Tylko dlatego, że mieszkają w innym kraju Na tym świecie każdy jest zachłanny i pazerny Na tym świecie każdy chce pieniądze i koncerny Kilku frajerów rządzi świata tego polityką A potężniejsi z nich myślą o władzy nad galaktyką Co za fatalny świat Przemówienia z dnia siódmego Co za okropny świat Roku bieżącego.
165163Podejdź tu proszę Podejdź tu proszę Jakie dobro Ci przynoszę, pełne Podejdź tu proszę A ja Cię wezmę Złóż ręce jakby Do modlitwy czystej a niewinnej Złóż ręce a ja Ciebie przyjmę Uklęknij proszę A dostaniesz chłopcze o co prosisz Uklęknij wiarę Ci przynoszę Podejdź tu proszę Jakie wiary cudne łany kozę Podejdź gdy o to Cię poproszę A kiedy będziesz blisko to wpadniesz na moje uroczysko Tam Cię dopadnę i okradnę A kiedy będziesz mój to wezmę Ciebie jakby swój Własnością moją teraz będziesz Podejdź tu proszę W mym pałacu jest dla Ciebie miejsce Poczekaj jeno się rozejrzę Nie pierwszy Ty i nie ostatni jesteś moją ofiarą Na pewno znasz tę historię starą Cię nie wypuszczę już z uścisku mojego żelaznego Żegnaj się z życiem mój kolego Podejdź tu proszę jaką rozkosz Ci przynoszę, pełną Doświadczysz jej tutaj przed śmiercią A kiedy będziesz blisko to wpadniesz na moje uroczysko Tam Cię dopadnę i okradnę A kiedy będziesz mój to wezmę Ciebie jakby swój Własnością moją teraz będziesz
166164Poligono Industrial Aahaa, Raz, dwa reggae Jaminidepa a ty daj mi magnipe Pologono industrial, Jaminidepa a ty daj mi magnipe Pologono industrial, Huh Jaminidepa a ty daj mi magnipe Pologono industrial, Jaminidepa a ty daj mi magnipe Pologono industrial, (Teraz druga będzie) Uuuuhuuu, hee Auotpistasur Pośrodku mur W poprzek samochód stoi Kto się nie boi, ahaa Dyskurs na fali Na polach całych hal Poligono industrial Dyskurs w temacie na fali samych hal Poligono industrial Morze dookoła ciemniejsze niż stal Poligono industrial Mijam drogowskaz co wiedzie mnie w dal Poligono industrial Poligono industrial Poligono industrial Poligono industrial Huh, huhuh Poligono industrial Poligono industrial Poligono industrial Huh, huhuh Poligono industrial Poligono industrial Poligono industrial Pam, pram Poligono industrial Poligono industrial Poligono industrial
167165Polityk zawsze będzie moim wrogiem Pieniądze, władza, kłamstwo, korupcja rakiem przeżarta niemal każda instytucja kolejna kradzież nazywana podatkiem nie chcę do czynienia mieć z półświatkiem Nagroda, kara, porządki feudalne z tylnego siedzenia sterowalne zdalnie I prawda taka czai się za rogiem: Polityk zawsze będzie moim wrogiem Na dobrą sprawę to tak nie wolno Na dobrą sprawę ale chuj! Kiedy Ty zapłacisz, to ja Ci pozwolę zbudować ten interes Twój praktycznie w nędzy, nie mamy pieniędzy te które mamy to wcześniej zabieramy Ja dobrze to wiem, chociaż stoję za rogiem: Polityk zawsze będzie moim wrogiem ref: Polityk zawsze będzie moim wrogiem Polityk zawsze będzie moim wrogiem ten typ tak ma, ten typ tak ma ehe-ehe ehe-ehe, ha, ha, ha ha! Na wielkiej wojnie, czasem jest spokojnie na barykady - cisza trwa! Uwaga, uwaga - rozbieramy się do naga Prawda czasami wiele twarzy ma. Już wiedzą o Tobie dokąd chcesz iść, Co myślisz o tym i o czym śnisz Jak się cieszyć jak się leży pod progiem Polityk zawsze będzie moim wrogiem ref: Polityk zawsze będzie moim wrogiem Polityk zawsze będzie moim wrogiem ten typ tak ma, ten typ tak ma ehe-ehe ehe-ehe, ha, ha, ha ha! Jezusie kochanieńki, gdy my się spotykali pod stołem skurwysyny nas nagrywali. I wyszła Szydło z worka, padł na nas cień ludzie koniec - końców dowiedzieli się Zło choć jest konieczne pozostaje złem A jakie Twoje zdanie w temacie tem Jeszcze nie wiem tego - ale się dowiem Polityk zawsze będzie moim wrogiem ref: Polityk zawsze będzie moim wrogiem Polityk zawsze będzie moim wrogiem ten typ tak ma, ten typ tak ma ehe-ehe ehe-ehe, ha, ha, ha ha!
168166Polska Poranne zorze, poranne zorze Gdy idę w Sopocie nad morzem Po plaży brudno-piaskowej Bałtyk śmierdzi ropą naftową Poranne chodniki Gdy idę, nie rozmawiam z nikim Jak jest w niedzielę nad ranem Po sobotnich balach chodniki zarzygane Polska Mieszkam w Polsce Mieszkam w Polsce Mieszkam tu, tu, tu, tu Koncerty popołudniowe Pełne bezmózgów w służbie porządkowej Patrzą wokoło, bo swędzą ich recę Kochają bić coraz więcej i więcej Znowu wieczorne przygody Gdy wchodzę na kamienne schody Zaczepia mnie pijanych meneli wielu Jutro spotkają się w kościele Polska Mieszkam w Polsce Mieszkam w Polsce Mieszkam tu, tu, tu, tu Nocne sklepy z mlekiem I patrzę, co się dzieje pod sklepem Tłum przystawia komuś do twarzy pięści Żądają dla niego kary śmierci Znowu poranne pociągi Ja stoję i patrzę na mundurowe dziwolągi Czy byłeś kiedyś w Kutnie na dworcu w nocy Jest tak brudno i brzydko, że pękają oczy Polska Mieszkam w Polsce Mieszkam w Polsce Mieszkam tu, tu, tu, tu Nocne sklepy z mlekiem I patrzę, co się dzieje pod sklepem Tłum przystawia komuś do twarzy pięści Żądają dla niego kary śmierci Znowu poranne pociągi Ja stoję i patrzę na mundurowe dziwolągi Czy byłeś kiedyś u nas na dworcu w nocy Jest tak brudno i brzydko, że pękają oczy, oczy, oczy Polska Mieszkam w Polsce Mieszkam w Polsce Mieszkam tu, tu, tu, tu Tu, tu, tu, tu, tu, tu, tu, tu ...
169167Posłuchaj to do ciebie Posłuchaj, to do ciebie, opowiem ci o tobie i o mnie Prowadziłeś mnie za rękę długimi korytarzami Kiedy jeszcze nie wiedziałem Przed jakimi zatrzymam się drzwiami Słuchałem cię uważnie Mówiłeś rzeczy ważne Mówiłeś rzeczy ważne Mówiłeś rzeczy ważne Więc dlaczego teraz godzinami Katujesz mnie swoimi filozofiami? Więc dlaczego teraz godzinami Katujesz mnie swoimi filozofiami? I pastwisz się nad obrusem Twój oddech przesiąknięty spirytusem I pastwisz się, pastwisz się nad obrusem Twój oddech przesiąknięty spirytusem I mówisz mi, mówisz mi o podziemiu Że raz ufasz, raz nie ufasz jemu I mówisz mi, mówisz mi o podziemiu Że raz ufasz, raz nie ufasz jemu I dlaczego, dlaczego mówisz o kobiecie Jak o suce, jak o worku na śmieci? Dlaczego, dlaczego mówisz o kobiecie Jak o suce, jak o worku na śmieci? Dlaczego, dlaczego się tak zmieniłeś? Czemu, czemu, czemu się oddaliłeś? Dlaczego, dlaczego się tak zmieniłeś? Czemu, czemu, czemu się oddaliłeś? Czy słyszałeś, to było do ciebie Powiedziałem ci o tobie i o mnie Czy słyszałeś, to było do ciebie Powiedziałem ci o tobie i o mnie
170168Post Z wysokiej góry , na której to czterdzieści dni Widać było całe królewstwo tej ziemi Najpiękniejszy zły pokazywał je rękoma Mówiąc: to moja własność, moja i tylko moja Wszystko ci dam, tylko padnij i złóż mi pokłon Wszystko ci dam, tylko padnij i złóż mi pokłon Wszystko ci dam, tylko padnij i złóż mi pokłon Wszystko ci dam, tylko padnij I dam ci ogromne królestwo babilońskie Wszystkie prowincje Rzymu, łącznie z Jerozolimą Dam ci Europę Napoleona Wszystkie posiadłości dyktatorów w koronach A to wszystko ci dam, tylko padnij i złóż mi pokłon A to wszystko ci dam, tylko padnij i złóż mi pokłon A to wszystko ci dam, tylko padnij i złóż mi pokłon Wszystko ci dam, tylko padnij Bo wszystkie terytoria należą do pięknego złego Należą do szatana, pana świata tego Tak, wszystkie państwa należą tylko do niego Należą do trzech szóstek, pana świata tego Wszystko ci dam, tylko padnij i złóż mi pokłon Wszystko ci dam, tylko padnij i złóż mi pokłon Wszystko ci dam, tylko padnij i złóż mi pokłon Wszystko ci dam, tylko padnij.
171169Pot i kreff Jadę na motorze, motorze w czerwonym kolorze Jadę na motorze może jeszcze zdążę Pot i krew, pot i krew Wszystkie liście spadły z drzew Pot i krew, pot i krew Jadę i unoszę dumnie brew Jadę czy widzicie? Czy Wy się w ogóle niczego nie wstydzicie? Jadę czy widzicie? Czy Wy się już nawet Boga nie boicie? Pot i krew, pot i krew Wszystkie liście spadły z drzew Pot i krew, pot i krew Jadę i unoszę dumnie brew Czy Wy się nie wstydzicie? Takie piosenki tutaj do mnie przynosicie Czy Wy się nie boicie? Co Wy w tej piwnicy całymi dniami robicie? Pot i krew, pot i krew Wszystkie liście spadły z drzew Pot i krew, pot i krew Jadę i unoszę dumnie brew Pot i krew, pot i krew Belsen was a gas, Belsen was a gas Pot i krew, pot i krew Wszystkie liście spadły z drzew Czy Wam się jeszcze nie znudziło, kurwa w dupę mać? Jeszcze w Waszym wieku solówki grać Czy Was nie irytuje całkiem okropieństwo te? Na oczach, w uszach ludzi - dzieje się źle Czy żaden z Was nie myśli o swojej przyszłości? Solówkami nie nakarmi dzieci i gości A może oślepiła Was mania młodzieńczości Gdy stare są ręce, tak jak stare są kości I jak tu w czasach, dzisiaj uatrakcyjnić chcesz rocka? Rock to skamielina nie opoka! Pot i krew, pot i krew Wszystkie liście spadły z drzew Pot i krew, pot i krew Jadę i unoszę dumnie brew Pot i krew, pot i krew Belsen was a gas, Belsen was a gas Pot i krew, pot i krew Wszystkie liście spadły z drzew
172170Poznaj swój raj Wierzę, że Pan jednak mnie nie opuści Jak by miał z rąk taką zdobycz wypuścić Pan - ale który? Pytasz się zdziwiony Otóż ten jeden z odpowiedniej strony Hej, hej, poznaj swój raj Hej, hej, oddaj go nam Mieliśmy wygrać, ale przegraliśmy Ryj taki jak twój może w nocy się przyśnić Hej, hej, poznaj swój raj Hej, hej, sprzedaj go nam Marność nad marnościami, proszę towarzyszy Jeden dużo gada, drugi milczy w ciszy Hej, hej, poznaj swój raj Hej, hej, sprzedaj go nam Marność nad marnościami, proszę towarzyszy Jeden dużo gada, drugi milczy w ciszy Kto ufa bogactwu swemu może upadnie Burza szaleje, bezbożny jest na dnie Katecheta w przerwach obmacuje chłopców skrycie Pierwszą komunię trzeba opić należycie Hej, hej, poznaj swój raj Hej, hej, posprzątaj tam Rozpierdoliliście ulice w moim mieście Chcecie mnie wieszać, to mnie powieście Hej, hej poznaj swój raj Hej, hej sprzedaj go nam Marność nad marnościami, proszę towarzyszy Jeden dużo gada, drugi milczy w ciszy, aaa... Zlew ma to do siebie, że wiele się nie wie Sprawiedliwy ponoć się nigdy nie zachwieje Siedem kul dla zdrajcy, donosił na Polaków Kto rozróżni skinów od dzieci kwiatów Hej, hej poznaj swój raj Hej, hej posprzątaj tam Rozpierdoliliście ulice w moim mieście Macie się wynosić, więc się wynieście Hej, hej, poznaj swój raj Hej, hej, sprzedaj go nam Marność nad marnościami, proszę towarzyszy Jeden dużo gada, drugi milczy w ciszy.
173171Prawo się wali Prawo się wali z naszej plantacji Uciekło czterech czarnych zaraz po kolacji Ja jestem sędzia srogi do tego się przyznaję Za każdym razem wyrok sprawiedliwy wydaję Dla pierwszych dwóch czterysta batów Jak u trifo bez żadnych innych znaków Proszę nie beczeć chłopaki nie płaczą Pozostała dwójka niech powie kto zaczął Prawo wali wali wali się Prawo wali wali się Prawo wali wali wali się Prawo wali wali się Prawo się wali z naszej korporacji Uciekło pięciu białych a w takiej sytuacji Ja jestem sędzia chuj poniosą konsekwencje Za całą ruchawkę bo wezwano prewencję Dla pierwszych trzech po pięć lat więzienia Wynieśli dyski twarde choć nic to nie zmienia Pozostała dwójka to nawet dożywocie Korporacja nasza przecież potraciła krocie Prawo wali wali wali się Prawo wali wali się Prawo wali wali wali się Prawo wali wali się Prawo się wali rok temu z ambasady Uciekło siedmiu żółtych poprosili o azyl To służby nasze sprawne o tak po kryjomu Wyłapały ich wszystkich sprowadziły do domu Ja jestem sędzia srogi ale sprawiedliwy Najlepiej jak nikt z nich nie wyjdzie stąd żywy A ich organy sprzeda się na rynku tak trzymać Za kule z egzekucji zaś zapłaci rodzina Prawo wali wali wali się Prawo wali wali się Prawo wali wali wali się Prawo wali wali się
174172Prezydent Dziś rano przed komisją prezydent stanał No teraz dobiorą mu się do skóry Już jak go oni w swoje łapy dostaną Nie będzie brania jeńców, ani żadnej kultury Gdzie są pieniądze, które dostał Pan wtedy? Gdy szły pełną parą interesy takowe Razem z premierem kręciliście pierdolnikiem Niech Pan nam tutaj o tem opowie! Dlaczego małżonka pańska nie wie kogo zaprasza na salony? Doprawdy, trudno w takie bzdury uwierzyć "To co, nie mają państwo innych znajomych?" No, ile w końcu na tem trafiliście? Proszę, zeznaje Pan pod przysięgą Ile Pan, ile premier, ile minister? No, ile Wam wyszło na czysto? Gdybym takim był ja Panem Prezdydentem, głosem ludu wybranem Tobym nie szedł na tę komisję Nawet gdyby po mnie przyszli Ale ja nie jestem Panem Nasz Pan, on to ma odwagę Mężnie stanął przed komisją Wiedząc, że mocno go przycisną Gdybym takim był ja Panem Prezdydentem, głosem ludu wybranem Tobym nie szedł na tę komisję Nawet gdyby po mnie przyszli.
175173Prosto Wylewam swój gniew na wasze porachunki Z jednej babki jesteście wnuki Nienawidzę was z obu stron, psie syny Za wasze występki, za wasze winy Jestem Kazik co po ulicach łazi I nie wiem czy jestem w stanie was obrazić Bardziej niż sami się obrażacie To koniec jest układów, czas na zacier! Idę prosto, nie biorę jeńców żadnych /x3 Idę prosto, dopóki nie padnę Idę prosto, nie biorę jeńców żadnych /x3 Idę prosto, dopóki nie padnę Rankiem gdy wypadło mi oko z głowy A nie stać mnie na oko nowe Okradacie ten kraj bez żadnego pojęcia Stoję przed klawiszem do zdjęcia. Nie należę do mafii, nie należę do sekty Nagrywam w studio u Adasia Elektry Czy muzyka ma moc, tego nie wiem wcale Spierdalać tępi mądrale! Idę prosto, nie biorę jeńców żadnych Idę prosto, dopóki sam nie padnę Idę prosto, to jest powód do troski Idę prosto, mam w dupie obie wasze Polski Idę prosto, nie zbaczam ni w lewo ni w prawo Idę prosto, to dawno już nie jest zabawą Idę prosto, nie biorę jeńców żadnych Idę prosto, dopóki nie padnę
176174Prosto wersja Jarka feat Sobota 1. (Jarosław Ważny) Moje drogie dzieci prostujcie swe ścieżki, bo nadchodzi amator bardzo cienkiej kreski. Choć ma krosty na twarzy to kobiety go kochają, poeci go cytują, księża wychwalają. I stosuje najnowszy schemat nowoczesnej diety, przepisy pani Magdy wycina z gazety. Toż to proszę państwa jest kalorii zero. Przetrawiasz Pan to w trzebiach i stamtąd dopiero, urobek gotowy do głowy żyłami, taka nowa odmiana medialnych witamin. Wprost z drzewa poznania złego i gorszego, nie idźcie z nim tą drogą gdzie wam tam do niego. Może nie jest ładny, może nie jest mądry, nie nazbyt odważny ani Bogobojny. Może nie ma stu milionów choć mówił że ma, może nie da wam zarobić choć mówił że da. Bo to produkt zwykły, z tyłu widać metkę, sklecony po godzinach w zakładzie na prędce, przód magika od zachowań ludzkiej populacji, testowany przez kolegów w męskiej ubikacji. Bardzo ładnie mu w tej sukni, ale to za proste, że się sprzedał w niej alfonsem pod stołecznym mostem, a nad mostem jest ulica na ulicy to my, jeśli zechcesz w niej zamieszkać lepiej trzymaj pion Ref: (Kazik Staszewski) Idę prosto nie biorę jeńców żadnych x3 idę prosto dopóki nie padnę 2. (Sobota) Nie biorę jeńców, nie widzę sensu wiesz prosto przed siebie idę, ściśle wypełniam dzień. Aczkolwiek kto to wie, jak wszystko skończy się na pohybel skurwysynom co chcą zgnoić mnie. Nie dam się, weź zabroń mi chodź ty, ty i ty. Mogą naskoczyć mi,może naskoczą zależy czy i do czego mają pociąg. Namierzyć ich ziom to żaden problem, włączasz tv, są i plują ci w mordę. Wszystkie podobne te ryje do siebie, ostatnie drobne wyciągną od ciebie. Nie biorą jeńców wiesz, też ich nie biorę wiedz. Niestety przez to (a jak) często muszę biec. Cóż rzec za wet się nie oglądam, dopóki nie padnę co moje nie oddam. Ref: (wykonanie Kazik Staszewski) Idę prosto nie biorę jeńców żadnych x3 idę prosto dopóki nie padnę
177175Prowokator Вoт здесь на остановке держуся за карман, И вдруг ко мне подходит незнакомый мне граждан. И он говорит мне тихонько: «Куда бы мог пойти, И где бы мог не лихо всё время провести. Чтоб были бы там девчоночки, чтоб было бы там вино, А сколько это стоит так мне равно, всё равно!» Я ему отвечаю: «На Лиговке вчера, Последнюю малину прикрыли фраера.» А он говорит: «В Марселе какие кабаки, Какие там девчоночки, какие бардаки. Там девушки танцуют голые, а дамы в соболях, Лакеи носят бороды, а воры носят фрак!» Он даёт мне деньги франки и жемчуга стакан, Чтобы я ему выявил военного завода план. А мы сплавили субчика, забрали чемодан, Забрали деньги франки и жемчуга стакан. Мы его передали войскам НКВД, С тех пор его по тюрьмам я не видел нигде. Меня благодарили, жал руку прокурор, Потом меня усадили под усиленный надзор. С тех пор одну, братишечки, имею в жизни цель, Чтоб бы я мог увидеть городишечко тот Марсель, Там девушки танцуют голые, а дамы в соболях, Лакеи носят бороды, а воры носят фрак. Wot zdies' na astanowkie, dierżusja za karman I wdrug ka mnie padchodit nieznakomyj mnie grażdan I on gawarit mnie tichińko, kuda by mog pajti I gdie by mog nie licho wsjo wremja prowiesti, Sztob byli by tam diewczionoczki, sztob byłoby tam wino, A skol'ka eta stoit - tak mnie rawno wsjo rawno. Ja jemu atwieczaju: Na Ligowkie wcziera Pasljedniuju mielinu prikrili frajera A on gawarit w Marsilie, kakije kabaki, Kakije tam diewczonoczki, kakije bardaki. Tam diewuszki tancujut gołyje, a damy w sabaliach, Lakija nosiat borody, a wory nosjat frak On dajet mnie dieńgi - franki i żemczjuga stakan Sztob ja jemu wyjawił wojennowo zawoda płan. A my sprawili subczika, zabrali cziemadan, Zabrali dieńgi - franki i żemczjuga stakan My jewo pieriedali w wajska enkawede S tiech por jewo pa tiurmu ja nie widał nigdie Mienia błagadarili, żał ruku prokuror Patom mienia usadili w usiliennyj nadzor, S tiech por adnu bratiszeczki imieju w żyzni cel', Sztob by ja mog uwidiet' garadiszeczka tot Marsiel' Tam diewuszki tancujut gołyje, a damy w sabaliach, Lakija nosiat borody, a wory nosjat frak Tam diewuszki tancujut gołyje, a damy w sabaliach, Lakija nosiat borody, a wory nosjat frak.
178176Przeklęte Rakiety "Barbara Ubryk". dziura nad dziury; "Barbara Ubryk" - hotel ponury. Pokojów nigdy się nie przewietrza, wszyscy wołają: - Powietrza nie trza! Nie przewietrzane izby i bety; na oknach czarne wiszą rolety i dniem, i nocą. Może to harem? Portier śpi pod sto- jącym zegarem. W tzw. hallu trzy sztuczne palmy i plakat: WIEDZĘ, BOMBĄ ROZWALMY, tuż oleodruk z jakąś Wenecją i w fotelach duchy siedzą i szepcą, ślęczą nad radiem, mówią na migi duże kanalie i kanalijki, kombinujące dzionki i nocki. A deszczyk pada, deszcz ciemnogrodzki. Lecz nawet pośród takich żyjątek czasem się zdarzy jakiś wyjątek. Na wprost Bulwiecia, całkiem oddzielnie, w pięciu izdebkach mieszkał pustelnik. z dala od świata i jego psotek w cichym hotelu pędził żywotek. Każdą myśl zdrożną odpędzał od się. jadał owsiankę i nic na occie, sam prał koszule, sam kurz omiatał, z dala od życia, z dala od świata. Oczy miał smutne, płuca miał słabe, zdziebko zegarków złotych i sztabek. Zegarki w ścianę. Sztabki do beczki. Na beczce portret zmarłej córeczki, podpis: "Tatusiu, twa Weronika..." Tylko Lis bywał u pustelnika. Bezsenność. Bulwieć w łóżku się kręci, wtem: puk-puk: wchodzą piękni młodzieńcy. Ręce ich długie, kręcone loki. Może studenci angelologii? - My przepraszamy, że przeszkadzamy. W kwestii rodzinnej, np. mamy. Pan nam wypłaci małe à conto. mamę czy tatę możemy sprzątnąć. A może chciałby pan zabić zięcia? Jesteśmy zbóje do wynajęcia. A może kogoś na stanowisku? Rzetelnie panu załatwim wszystko, Nie? Zadnych życzeń? Więc uciekamy i przepraszamy, że przeszkadzamy!
179177Psalm 151 Zupełnie nie wiem co się tutaj dzieje Gdy widzę to wszystko niemalże truchleję Ten świat już pędzi tak szybko A ja szaleństwa jestem blisko Ale czuję Twoją opiekę Pozwala mi bym jakoś szedł przez życie swoje Bo gdy Ciebie by ze mną nie było W gruzy by wszystko runęło Hej, popatrz siostro, co z twoim bratem robią Hej, czy na śmierć, czy na zatracenie wiodą I popatrz siostro, co czynią z twoim bratem Za to co mówił wsadzono go za kraty I popatrz Mamo, co dzieje się z twym synem Schwytano go i dano mu linę I popatrz Ojcze, co dzieje się z twą córką W ciągu sekundy znalazła się za burtą Więc powiedz Ojcze, czy ze mną chcesz rozmawiać Czy cieszysz się, gdy widzisz moją postać Dopóki taka twoja wola, taka moja dola Jaki bym nie był, to z Tobą chcę pozostać Więc powiedz Panie, czy jeszcze chcesz mnie widzieć Hej, po tym wszystkim, co w życiu uczyniłem Dopóki taka Twoja wola, taka moja dola Lecz błagam Cię, daj z sobą mi pozostać Lecz błagam Cię, daj z sobą mi pozostać Tak wiele się zdarzyło co nie powinno Zgubiło się i nie odnalazło Ale czasem czynione świadomie Bo głupieję w tym bydlęcym wagonie Ale czuję Twoją opiekę Pozwala mi bym jakoś szedł przez życie swoje Bo gdy Ciebie by ze mną nie było W gruzy by wszystko runęło Hej, popatrz siostro, co z twoim bratem robią Hej, czy na śmierć, czy na zatracenie wiodą I zobacz siostro, co czynią z twoim bratem Za to co mówił wsadzili go za kraty I zobacz Mamo, co robią z twoim synem Schwytali go i dali mu linę Tak zobacz Ojcze, co dzieje się z twą córką W tych parę chwil znalazła sie za burtą Więc powiedz Boże czy ze mną chcesz rozmawiać Czy cieszysz się gdy widzisz moją postać Dopóki taka twoja wola, taka moja dola Jaki bym nie był, to z Tobą chcę pozostać I powiedz Boże czy jeszcze chcesz mnie widzieć Hej, po tym wszystkim, co w życiu uczyniłem Dopóki taka twoja wola, taka moja dola Lecz błagam Cię, daj z sobą mi pozostać Lecz błagam Cię, daj z sobą mi pozostać.
180178Radio Tirana (Wierni żołnierze czekają na nadejście słoty) (Wierni żołnierze czekają na nadejście słoty) (Wierni żołnierze czekają na nadejście słoty) Tu Radio Tirana od wieczora do rana Tu Radio Tirana prawda płynie jak rzeka Radio Tirana (Ich bin) Radio Tirana My Radio Tirana znamy was jak zły szeląg Wy nic nie znacie i na koniec świata czekacie Radio Tirana (Ich bin) Radio Tirana Das ist der Tisch und das ist der Fenster Meinen freunden Fried wer hat einen neue Ich gehe nach Tirana (Ich bin) Tu Radio Tirana od wieczora do rana Tu Radio Tirana prawda plynie jak rzeka Radio Tirana Radio Tirana My Radio Tirana znamy was jak zly szelag Wy nic nie znacie i na koniec swiata czekacie Radio Tirana Radio Tirana Das ist der Tisch und das ist der Fenster Meinen freunden Fried wer hat einen neue Ich gehe nach Tirana (Ich bin) Radio Tirana (Ich bin) Radio Tirana (Ich bin) Radio Tirana (Ich bin) Radio Tirana (Ich bin) Radio Tirana (Ich bin) Radio Tirana (Ich bin) Radio Warszawa. (Ich bin) (Ich bin) (Ich bin)
181179Rafi Poszedłem na brzeg oceanu, gdy tylko zaczął się dzień Myślałem ze tam cię zastanę Nic już nie będzie takie same Wyjrzałem przez balkon do góry tam skąd przychodziłeś co dzień Dwie kawy i sześć papierosów intensywnie paliło się To jest kolejny dzień, kolejny dzień, gdy nie ma cię To jest kolejny dzień Ruszałeś królową do przodu, zauważyłem ten krok, a przecież mi się podstawiałeś i tak to bywało co rok Poszedłem na cmentarz kamieni, gdzie z nią też chodziłeś wieczorem I nic tu niczego nie zmieni już Samotnie ocieram z łez kurz To jest kolejny dzień, kolejny dzień, gdy nie ma cię To jest kolejny dzień To jest kolejny dzień, kolejny dzień, gdy nie ma cię To jest kolejny dzień To jest kolejny dzień, kolejny dzień, gdy nie ma cię To jest kolejny dzień
182180Religia wielkiego Babilonu Idzie ludzi tysiąc tysięcy Na Jasną Górę idzie Stoją ludzi tłumy wielkie I modlą się do rzeźb Tysiące, tysiące, tysiące ludzi Świecą święta stworzone przez ludzi Tysiące ludzi płaci Aby się od grzechu wypłacić A ja wiem, a ja wiem, on kłamie I chociaż dawno nie wierzę To widzę w każdym domu Religia wielkiego Babilonu Tak, ja widzę w prawie każdym domu Religia wielkiego Babilonu A przecież wszyscy wiemy Przeklęty ten, kto coś w Piśmie zmienia Czy pamiętasz, armia zmierza Na wojnę za papieża Wtedy niosą ze sobą kościelne sztandary To jest właśnie armia rzymskiej wiary A ja wiem, a ja wiem, on kłamie I chociaż dawno nie wierzę To widzę w każdym domu Religia wielkiego Babilonu Tak, ja widzę w prawie każdym domu Religia wielkiego Babilonu A przecież wszyscy wiemy Przeklęty ten, kto coś w Piśmie zmieni
183181Ręce do góry Gościńcem jechał powóz, w powozie siedział Jaśnie Pan Na włościach okolicznych sąsiadujących z zamkiem Gdy uciął sobie drzemkę obudził go wrzask dziki Woźnica leżał martwy, zbóje wznosili okrzyki Stał powóz na gościńcu przez zbójów plądrowany Pan złota oddać nie chciał, zakuli go w kajdany Zabrali złoto, powóz i konie w dal powiedli Tak stało się, bo Jaśnie Pan nie oddał po dobroci Ręce do góry, daj całe złoto które wieziesz ze sobą Ręce do góry, bez siły lub przemocą Ręce do góry, daj całe złoto które wieziesz ze sobą Ręce do góry, bez siły lub przemocą I minął jakiś czas, gościniec opustoszał I tylko jeden wieśniak idąc zbójów znowu ujrzał Przestraszył się i schował, lecz jego też dopadli Zabrali grosze dwa i kijem kark okładli Szedł panicz po naukę do grodu pobliskiego Wyprawili go rodzice by w życiu doszedł do czegoś Gdy szedł tak po gościńcu dumając o przyszłości Dopadli go znienacka, złupili bez litości Ręce do góry, daj całe złoto które wieziesz ze sobą Ręce do góry, bez siły lub przemocą Ręce do góry, daj całe złoto które wieziesz ze sobą Ręce do góry, bez siły lub przemocą Minęły długie lata i nie ma już gościńca W tym samym teraz miejscu przebiega wzdłuż ulica I tylko zbóje dalej, ubrani doskonalej Czyhają na ofiarę by złupić ją bezczelniej Heja ho... Jak praca to i płaca, gdy idziesz po należne A zbóje eleganccy pokazują cię palcem Słyszysz - to nie przesada, tu z nami nie ma żartów Nasz wódz po ciebie przysłał wyczyscić cię z zarobków Ręce do góry, daj całe złoto które wieziesz ze sobą Ręce do góry, bez siły lub przemocą Ręce do góry, daj całe złoto które wieziesz ze sobą Ręce do góry, bez siły lub przemocą Ręce do góry, daj całe złoto które wieziesz ze sobą Ręce do góry, bez siły lub przemocą Ręce do góry, daj całe złoto które wieziesz ze sobą Ręce do góry, oddawaj ...
184182Rockowa rodzinka 1. Ruszył samochód, dzisiaj jest koncert, więc wesoło nam jest. Pan Malke patrzy, we wsteczne lusterko, czy ktoś nie zagubił się. Za oknem miasteczka, pola i lasy, stacje zajazdy. Oł jesss... Najlepsza micha, na trasie stajemy, kuchnia polska the best. Ref. Trąby z Bydgoszczy, i ciocia z Poznania. Banan i wujek, dziadek, ja też Kajtek co lubi gałami ruszać, Piotrek, dzieciak, babcia i wieszcz. Od Świnoujścia, aż po Ustrzyki, Z Jeleniej góry, do Suwałk gdzieś, Kroimy Polskę swoją drogą, Naszą muzykę dajemy jej. 2. Tutaj tatary, bretonka, browary, i pełen relaks jest. Wtem głos jakiś woła "na próbę panowie", tam ktoś czegoś od nas chce, Więc jedziemy do pracy.. cokolwiek, to nie znaczy. Robimy w rozrywce a nie w powadze, więc uśmiechnijmy się. A wy, którzy nas słuchacie bawcie się dobrze też. Ref. Trąby z Bydgoszczy, i ciocia z Poznania. Banan i wujek, dziadek, ja też Kajtek co lubi gałami ruszać, Piotrek i dzieciak, babcia i wieszcz. Od Świnoujścia, aż po Ustrzyki, Z Jeleniej góry, do Suwałk gdzieś, Kraimy Polskę swoją drogą, Naszą muzykę dajemy jej. Trąby z Bydgoszczy, i ciocia z Poznania. Banan i wujek, dziadek, ja też Kajtek co lubi gałami ruszać, Piotrek i dzieciak, babcia i wieszcz. Od Świnoujścia, aż po Ustrzyki, Z Jeleniej góry, do Suwałk gdzieś, Kraimy Polskę swoją drogą, Naszą muzykę dajemy jej.
185183Rozmyślania wychowanka Czy pamiętasz kiedy od ciebie odjeżdżałem Bracia i siostry przekazali mi twoją wolę Idź spokojnie, powoli, nie ustępuj nikomu Tylko głupcy tracą nad sobą kontrolę Tylko nasi wrogowie tracą nad sobą kontrolę Nad sobą kontrolę Ty mówisz dzielę i rządzę, dzielę i rządzę Rozdzielam wrzucone pieniądze Dzielę i rządzę, dzielę i rządzę Jestem, tu jestem, o tronie myślę Ty dzielisz i rządzisz, dzielisz i rządzisz Dookoła się biją a ty ciągle trwasz Dzielisz i rządzisz, dzielisz i rządzisz Do domu każdy swój zwyczaj wprowadzasz A ja teraz zobaczyłem wyraźnie tych ludzi Siedzą, jedzą i piją, kolędy śpiewają Kłócą się stale, wymachują rękami A mówią, że winy winowajcom odpuszczają Na gościa czekają i winy odpuszczają Na gościa czekają Ty mówisz: dzielę i rządzę, dzielę i rządzę Rozdzielam wrzucone pieniądze Dzielę i rządzę, dzielę i rządzę Jestem, tu jestem, o tronie w Rzymie myślę Ty dzielisz i rządzisz, dzielisz i rządzisz Dookoła się biją a ty ciągle trwasz Dzielisz i rządzisz, dzielisz i rządzisz Do domu każdy swój zwyczaj wprowadzasz.
186184Rząd oficjalny Taki czas zdarza się raz na sto lat I musisz godnie go przywitać W domu musisz zrobić porządek Odpowiadać tym, co będą pytać Czy wiesz ile jest teraz pracy? To ponad ludzkie siły Więc mów nam, gdzie Twój syn Musimy porozmawiać z nim Oddaj go nam... Oddaj go nam... Oddaj go nam... Oddaj go nam... Ci ludzie co biorą Ci mamę i mnie Ci ludzie co biorą Ci dom Ci ludzie co biorą całą Twoją pracę Ci ludzie co dają Ci broń Ci ludzie co biorą Ci mamę i mnie Ci ludzie co biorą Twój dom Ci ludzie co biorą całe Twoje życie Chcą podać Ci swoją dłoń To rząd oficjalny, system totalitarny Rząd oficjalny, dobrze skonstruowany Rząd oficjalny, system totalitarny Rząd oficjalny zawsze totalitarny Taki czas zdarza się raz na sto lat Musimy wszystko przygotować Wszystko dokoła przypilnować I Ty przecież nam pomożesz W naszym domu każdy brud trzeba odszukać I Ty z nami brudu szukaj I Ty może jeszcze o tym nie wiesz Lecz Ty będziesz z nami brudu szukać Oddaj go nam... Oddaj go nam... Oddaj go nam... Oddaj go nam... Ci ludzie co biorą Ci mamę i mnie Ci ludzie co biorą Ci dom Ci ludzie co biorą całą Twoją pracę Ci ludzie co dają Ci broń Ci ludzie co biorą Ci mamę i mnie Ci ludzie co biorą Twój dom Ci ludzie co biorą całe Twoje życie Chcą podać Ci swoją dłoń To rząd oficjalny, system totalitarny Rząd oficjalny, dobrze skonstruowany Rząd oficjalny, system totalitarny Rząd oficjalny, on zawsze totalitarny, tak Ci ludzie co biorą Ci mamę i mnie Ci ludzie co biorą Ci dom Ci ludzie co biorą całe Twoje życie Ci ludzie co dają Ci broń Ci ludzie co biorą Ci mamę i mnie Ci ludzie co biorą Twój dom Ci ludzie co biorą całe Twoje życie Chcą podać Ci swoją dłoń To rząd oficjalny, system totalitarny Rząd oficjalny, dobrze skonstruowany Rząd oficjalny, system totalitarny Rząd oficjalny, on zawsze totalitarny jest...
187185Salon Recreativo Salon Recreativo - zmienia czas uroczo Salon Recreativo - biegnę tam z ochotą Salon Recreativo - czy nadal kochasz mnie? Salon Recreativo - powtórz to, proszę Cię Salon Recreativo - czas wolny ciągle trwa Salon Recreativo - retorsja razy dwa Salon Recreativo - tu stają się mistrzowie Salon Recreativo - posłuchasz to ci powiem Salon Recreativo - czynny całą noc Salon Recreativo - niech z nami będzie moc Salon Recreativo - przeciwnik czai się Salon Recreativo - a lepiej wiesz już gdzie Salon Recreativo - rozrywka kolosalna Salon Recreativo - zabawa jest legalna Salon Recreativo - Las Palmas, Santa Cruz Salon Recreativo - jestem konsulem już tam Salon Recreativo - Pepsi, Fanta, Sprite Salon Recreativo - ograniczony raj Salon Recreativo - podaje czadu czas Salon Recreativo - gaz na ulicach, gaz Salon Recreativo - bulgocze żarówkami Salon Recreativo - tu nie jesteśmy sami Salon Recreativo - czy nadal kochasz mnie? Salon Recreativo - nie dam wiary, że nie, nie, nie, nie.
188186Samotni ludzie Samotni ludzie z samotnych miast W samotnej muszli świat W samotnym śniegu został ślad Samotnie witam was Ten blady krążek to moja twarz Ten z kleksem krwawym - ty Dziewczyną jesteś, więc usta masz Usta koloru krwi Zgaśnie blask oczu twych Gdy wstanie dzień Świt za szybą przysiądzie Jak szary ptak Nie mów nic, przytul się Wstrzymaj czas, wszystko zmień Zapomnienie jak zmierzch Niech zatopi nas znów Wódki mgła wokół głów Pełznie jak duch Jaki zły, jaki pusty Jest cały świat Nie mów nic, przytul się Wtóru serc dziwna moc Wstrzyma czas, niechaj trwa Pijana noc Dziewczyny szare, płaskie jak filc Słuchają pustych słów Poprzez tysiące mroźnych mil Srebrzy im piersi nów A jak majowy dzwon na dnie Gdy zatopiony w drzwi Tak w piersiach serca tłuką się Serca koloru krwi Zgaśnie blask... Posłuchaj - serce tyka jak czas Już blisko dzień i wschód Co znaczy wschód - wie każdy z nas Codziennie wschodzi trup Wciąż bliżej kosi gwiazdy nów Przed wschodem zamknij drzwi Bo z pierwszym świtem wstaną znów Myśli koloru krwi Zgaśnie blask...
189187Sen Bruna S. Po drugiej stronie stali dwaj duzi chłopcy I rozmawiali w jakimś języku obcym, Gdybyś uczył się i poznał język taki Mógłbyś zrozumieć tak o co im chodzi, Że ten jeden, cytuję: - Powinienem przeprosić, ale widzisz, Ja nie mogłem się o wszystko doprosić Stało się tak, że teraz nie dasz rady samemu Co określał twój status jeszcze dwa lata temu - Dwa lata temu? Jak ten czas leci... No i wiesz tak się stało, też mam żonę i dzieci I dlatego jak sądzę... A ten drugi już patrzył wzrokiem Co w głaz zamienia na co najmniej na zawsze Dziwnie to wyglądało z mojej strony perspektywy, Ale obaj sondowali swoje szanse w tej chwili Palec wprzód uniesiony i po murach porannych Krzyk dał głos: Mój los to był twój los! Mój los to był twój los Przesrałeś złota worek Od bliskich najbardziej boli Miałeś chamie złoty trzos Los mój to był twój los I gdzie twój złota worek? Na kogo teraz postawisz By ulżył twojej niedoli? Wiatr omotał już tylko miejsce Gdzie stali chłopcy, którzy kiedyś byli bliscy sobie Teraz będą obcy, a podarta gazeta Dała ponieść się sile i myślała przez chwilę, Że jest ptakiem na chwilę Ciszę tylko przecinał skowyt jaki wysoki, Który został po chłopcach, gdy mierzyli się wzrokiem I po mieście bez ludzi błądził głos: Mój los to był twój los! Mój los to był twój los Przesrałeś złota worek Od bliskich najbardziej boli Miałeś chamie złoty trzos Los mój to był twój los I gdzie twój złota worek? Na kogo teraz postawisz By ulżył twojej niedoli? (to tylko sen) Mój los to był twój los (to tylko sen) Przesrałeś złota worek (to tylko sen) Od bliskich najbardziej boli (to tylko sen) Miałeś chamie złoty trzos (to tylko sen) Los mój to był twój los (to tylko sen) I gdzie twój złota worek? (to tylko sen) Na kogo teraz postawisz (to tylko sen) By ulżył twojej niedoli? (to tylko sen) Mój los to był twój los (to tylko sen) Przesrałeś złota worek (to tylko sen) Od bliskich najbardziej boli (to tylko sen) Miałeś chamie złoty trzos (to tylko sen) Los mój to był twój los To tylko sen Lecz czemu śni mi się w dzień? To tylko sen, to tylko sen, To tylko sen, lecz czemu śni mi się w dzień? To tylko sen, to tylko sen, To tylko sen, lecz czemu śni mi się w dzień? To tylko sen...
190188Setka wódki Autobus zwalnia na kolejnym zakręcie Dookoła mgła, my myślimy czy dojedzie Przywodzi nas tu bieda i trochę nadziei Lecz nadzieja nie nakarmi i łóżka nie pościeli No a my po tej stronie myjemy nasze dłonie Chleb i sól nie dla was są jednak przewidziane Gdy widzę tych młodzieńców, to rośnie mi serce Nie piją win po bramach, są mocni, godni wielce Autobus mija kontrole czy patrole Wysiąść kilku z nas kazano przy płaczu ich kobiet A reszta ruszyła, a wszyscy przejęci Nie co dzień spełnień nadziei dzień się święci No a my po tej stronie szykujmy powitanie Nikt z was nie ma prawa na naszej ziemi stanąć Niewielu w naszych czasach potrafi się odnaleźć A winnych tak łatwo bardzo teraz znaleźć A więc jedno, dwa piwa i na zdrowie Witamy u nas panowie Więc zbierzmy siły i na raz Ubierać się już nadszedł czas A więc jedno, dwa piwa i na zdrowie Witamy u nas panowie Więc zbierzmy siły i na raz Ubierać się już nadszedł czas Ciemności skrywają już rzekę na granicy Wraz ze zmrokiem opuszczam stanowisko na ulicy Mam niewiele tak, a ile ty masz Lecz teraz liczy się twój but i moja twarz No a my po tej stronie rozglądamy się uważnie Nikt nie chce, czy nie może powstrzymać nas Dopóki serce bije w nas, dopóki my żyjemy Obronimy nas i was, bo tylko to umiemy A więc wino z tych tańszych i na zdrowie Witamy u nas panowie Więc zbierzmy siły i na raz Ubierać się już nadszedł czas A więc wino z tych tańszych i na zdrowie Witamy u nas panowie Więc zbierzmy siły i na raz Ubierać się już nadszedł czas A więc setka wódki i na zdrowie Witamy w Polsce panowie Więc zbierzmy siły i na raz Ubierać się już nadszedł czas.
191189Skazani Gdzie pochowałaś to co w Tobie najcenniejszego ? Kiedy wszystko zalałaś ? Zrobiłaś to dlaczego ? Ja też bez winy nie jestem, pod sąd oddać chciałbym się Mój lub Twój Co między nami się stało, że złoto wyparowało Uciekło srebro, a wszystko inne totalnie pomatowiało ? Ty też bez winy nie jesteś, pod sąd oddać chciałbym Cię Twój lub mój Nie wiesz tego co Co powiedzieć chcę Że tak mądra jesteś Tylko Ci się wydaje Nie wiesz tego co Myślę sobie sam Ja na Ciebie już od dawna Sposób mam Znowu siedzę w pokoju coraz bardziej najebany Ty w tym samy czasie udajesz, że ścierasz kurz ze ściany Razem, a nawet osobno, żyjemy pod dachem jednym tu Nie wiesz tego co Co powiedzieć chcę Że tak mądra jesteś Tylko Ci się wydaje Nie wiesz tego co Myślę sobie sam Ja na Ciebie już od dawna Sposób mam Słowa takie kiedyś słyszałem, że diabeł wolność zabiera Jestem od dawna w niewoli, Ty też nie chcesz wolności teraz Serca splątały nam życia na zawsze, nie zmienisz tego, o nie! Nie wiesz tego co Co powiedzieć chcę Że tak mądra jesteś Tylko Ci się wydaje Nie wiesz tego co Myślę sobie sam Ja na Ciebie już od dawna Sposób mam
192190Sowieci Hej dziewczyno! Hej niebogo! Jakieś wojsko idzie drogą! Schowaj pieniądze, schowaj zegarek! Kryj się, kryj! A ja myślałem, że to oni, Że to banda bandę goni, A to czerwoni! czerwoni! Kryj się, kryj! A ten gruby, co na przedzie Na kradzionym koniu jedzie, To Rokossowski, marszałek Polski! Kryj się, kryj! A ja myślałem, że to śmieci, Że to gówno z nieba leci, A to sowieci! Sowieci! Kryj się, kryj! Przyjdą nocą, zgwałcą srodze, Na kradzionej gdzieś podłodze, Zostawią z dzieckiem! Dzieckiem radzieckiem! Kryj się, kryj! A ja myślałem, że to trzewik, Że to kryty słomą chlewik, A to bolszewik! Bolszewik! Kryj się, kryj! A ja myślałem, że to oni, Że to banda bandę goni, A to czerwoni! Czerwoni! Kryj się, kryj! A ja myślałem, że to śmieci, Że to gówno z nieba leci! A to sowieci! Sowieci! Kryj się, kryj! A ja myślałem, że skrzek wroni, Że to kurwę alfons goni, A to czerwoni! Czerwoni! Kryj się, kryj!
193191Spokojnie Spokojnie, spokojnie Spokojnie, spokojnie Spokojnie, spokojnie Spokojnie, spokojnie Spokojnie tu, spokojnie tam Spokojnie tu i tam, tu i tam, tu i tam Spokojnie tu, spokojnie tam Spokojnie tu i tam, tu i tam, tu i tam Spokojnie, spokojnie Spokojnie, spokojnie Spokojnie, spokojnie Spokojnie, spokojnie Nerwy zniszczą ciebie tak, jak chciały zniszczyć mnie!
194192Strange Coś tu dziwnego wkoło dzieje się Niebo chmurzy się i wiatr wieje Starsza kobieta trzyma dziewczynkę Za rękę. Coś dziwnego tutaj dzieje się Coś stanie się, czego przewidzieć ja nie mogę Czyja postać rzuca cień na podłogę Powoli idzie, stopień za stopniem Siąpi deszcz i wszystko wkoło moknie W tym mieście jest wiele czasu na rozmowy Znajomi mówią ciągle te same słowa Życie wolno, wolno się toczy Gdy obcy wkroczy, każdy szybko go zobaczy Coś stanie się, czego przewidzieć ja nie mogę Czyja postać rzuca cień na podłogę Powoli idzie, stopień za stopniem Siąpi deszcz i wszystko wkoło moknie Coś stanie się, czego przewidzieć ja nie mogę Czyja postać rzuca cień na podłogę Powoli idzie, stopień za stopniem Siąpi deszcz i wszystko wkoło moknie Między drzewami wiatr obija się o kłody Tutaj nie ma ładnej pogody A z okien ludzie wyglądają na ulicę Nie widać nic, jest mgła, coś się stanie Coś stanie się, czego przewidzieć ja nie mogę Czyja postać rzuca cień na podłogę Powoli idzie, stopień za stopniem Siąpi deszcz i wszystko wkoło moknie Coś stanie się, czego przewidzieć ja nie mogę Czyja postać rzuca cień na podłogę Powoli idzie, stopień za stopniem Siąpi deszcz i wszystko wkoło moknie Coś stanie się, czego przewidzieć ja nie mogę Czyja postać rzuca cień na podłogę Powoli idzie, stopień za stopniem Siąpi deszcz i wszystko wkoło...
195193Studenci Ty zobacz co się dzieje tutaj dookoła Nie zakrywaj swojej głowy rękoma To studenci się buntują, studenci się burzą W oparach wódczano-papierosowego kurzu Popatrz co się dzieje, awantura w barze Popatrz co się dzieje, krew na trotuarze A studenci wolni przekrzykują się Kto ma rację, Heidegger czy Sartre? To studenci wolni pracują dla przymierza Studenci wolni, słudzy żołnierza To studenci wolni pracują dla przymierza Studenci wolni, armia papieża Ty zobacz co się dzieje, niedziela w kościele Jeden dzień w tygodniu, nauczanie militarne I czują, jak tak mocno buntują się To służba dwóm ołtarzom, ofiary są dwie Zobacz co się dzieje, biały syf w telewizorze Dobrzy obywatele śpią już o tej porze A studenci wolni spalają się Kto ma rację, CIA czy KGB? To studenci wolni pracują dla przymierza Studenci wolni, słudzy żołnierza To studenci wolni pracują dla przymierza Studenci wolni, armia papieża Porzuć to, czym karmią cię Rano, wieczór i we dnie Rzuć fałszywe filozofie To wszystko, to co pozornie uczy cię Rzuć fałszywe ideologie To wszystko, to co omamia cię Wszystko to, czym karmią cię Rano, wieczór i we dnie Ja już jestem szczęśliwy Mówię, jestem szczęśliwy Ja już jestem szczęśliwy Ja już jestem... hmm... hmm...
196194Szantowy Po co mi , po co mi, Po co mi , po co mi Skarby świata całego nie wiem jak , nie wiem kto przecież nigdy nie wypije wszystkiego z nami chodź, z nami chodź nie stój tutaj cos się tutaj dziś stanie wynocha , wynocha jesteś przecież , kompletnie rozjechany ale nim pójdę jeszcze jedna rzecz, PRECZ Powiedz mi, powiedz mi, powiedz mi, powiedz mi, co się z nami stanie kiedy ja kiedy ty razem pójdziemy na spotkanie zobaczą wszyscy gdzie się szlajamy zobaczą jak wyglądamy ty wynoś się wynoś się jesteś przecież kompletnie najebany ale nie pójdę jeszcze jedna rzecz, PRECZ Po co mi , po co mi , Po co mi, po co mi , wszystkie flaszki świata nie wiele czasu zostało mi tu aby nauczyć się latać skoro tak, skoro tak, skoro tak, skoro tak musimy się wyrabiać po to by móc zdarzyć przed wszystkimi musimy sobie pomagać ale nie pójdę jeszcze jedna rzecz, PRECZ A po co mi , po co mi , po co mi ,po co mi to cale świata badziewie tylko ten jeden szczęśliwy jest co naprawdę nic nie wie tylko tak , tylko tak, tylko tak, tylko tak drogę nasza poznamy nie pójdziesz ze mną jesteś przecież zupełnie rozjechany ale nim pójdę jeszcze jedna rzecz, PRECZ
197195Szok szok disco pop Szok szok disco pop Ruszamy tu wszyscy razem Szok szok disco pop To miejsce budzi odrazę Gdzie, gdzie? -zapytam się możemy się tu rozerwać Szok szok disco pop I beznadzieję tą przerwać Szok szok disco pop Kalima wieje z Sahary Szok szok disco pop Gorąco tu jakieś czary Bum bum ludzi tłum Napyta sam sobie biedy Tam tak ja was znam Lub spełni swoje potrzeby Pokaż mi swoją twarz co pod maską swoją masz jaki czas bywa w nas powiedz jeśli kogoś znasz zrozum, że tylko ty możesz wyśnić swoje dni podać dłoń, podać serce nawet jeśli tego nie chce Szok szok disco pop Najwięcej w kupie możemy Szok szok disco pop Jakkolwiek z wysokiej sceny Nie nie czasy złe A sceny pozamykane Syf syf, wokół syf Puste ulice nad ranem Szok szok disco pop Pozamykali nam dusze Szok szok disco pop Niczego robić nie muszę Jak, jak człowiek wrak Pozbiera się po tym wszystkim Rok, rok, jeden rok Brakuje tu złotej myśli Pokaż mi swoja twarz co pod maską swoją masz jaki czas w bywa nas powiedz jeśli kogoś znasz zrozum, że tylko ty możesz wyśnić swoje dni podać dłoń, podać serce nawet jeśli tego nie chce Szok szok disco pop Trzymają jeden drugiego Szok szok równy krok Nikt nie wie co i dlaczego Jak, jak uciec stąd Za takie nieposłuszeństwo Pyk pyk Niko znikł Sąd sądzi za bezeceństwo Szok szok disco pop Chcę pobiec dzisiaj do ciebie Szok szok równy krok Być może jesteś w potrzebie Mam tu kwiaty twoje Nie mogę tobie ich podać Szok szok ja się boję Nic ująć i nic dodać Pokaż mi swoja twarz co pod maską swoją masz taki czas bywa w nas powiedz jeśli kogoś znasz zrozum, że tylko ty możesz wyśnić swoje dni podać dłoń, podać serce nawet jeśli tego nie chce Pokaż mi swoja twarz co pod maską swoją masz jaki czas bywa nas powiedz jeśli kogoś znasz zrozum, że tylko ty możesz wyśnić swoje dni podać dłoń, podać serce nawet jeśli tego nie chce Szok, szok, disco, pop Szok, szok, disco, pop Born, born Ludwik Dorn
198196Sztos Podaj mi dłoń, podaj mi rękę Chcę znów pojechać na drugą czasu pętlę Jeszcze raz przeżyć to, co się przeżyło Choć wszystkim wokół lat już przybyło... Trzeba być gorszym, by potem stać się lepszym Trzeba być głupim, by móc stać się mądrzejszym Można jawnie i można kochać skrycie Na szalę rzuciliśmy dzisiaj swoje życie! By czuć upadek, z wysoka spaść trzeba Być na dnie, by móc sięgnąć nieba Tu nie ma sensu na czworo dzielić włos Na sztos rzuciliśmy swój życia los, życia los! Wpierw trzeba odejść, żeby móc powrócić Trzeba nic nie mieć, by chcieć swój los odwrócić Kto raz oszukał, kto raz choć był uczciwy Na sztos rzuciliśmy swój życia los, ludzie żywi! Podaj mi rękę, opowiem ci piosenkę Chcę kochać ciebie z każdym dniem więcej Na sztos rzuciłem dla ciebie życia los Na sztos rzuciliśmy swój życia los, życia los!
199197Śmierć poety Nie pomogły zastrzyki, Recenzje i pomniki, Ni kwaśne mleko: Przyszedł szarlatan - szuja, Obejrzał go, pobujał: - Dementia praecox. Toż radość była w domu, Nareszcie koniec sromu, Skończony kłopot! Dozorca śmiał się setnie: - Zaraz mu nitkę przetnie Panna Atropos. Żona klaskała w dłonie: - Ach, przecie nadszedł koniec Pijackich orgii. Bólów miałam niemało, Nareszcie twoje ciało Wezmą do morgi. Wszyscy stanęli kołem Z czołem bardzo wesołem. Prasa, kuzyni; I szacowne to grono Orzekło unisono : - Dobrze tak świni! Po co dziewki uwodził, Nocą domy nachodził, Sen rwąc dzieciątek; I po co Pod Zegarem Lał w brzucho wino stare Świątek i piątek? Zna go dobrze Warszawa: Pożyczał - nie oddawał, Nasienie drańskie; A "poetyczne dale" To były te skandale W Małej Ziemiańskiej. Dobrze ci, stary draniu, Za grzechy nad otchłanią Inferna zwisasz. Najprzód gwiazdy i róże, Potem stołek w cenzurze - Sprzedajny pisarz! Tak to nadobne grono Radziło unisono W śmiertelnej sali. A że lico miał bladsze Orzekli: - Pewnie nadszedł Koniec kanalii. Zapachniały zefiry, Brzękły potrójne liry, Pierzchnęła tłuszcza. Serce alkoholowe Unieśli aniołowie Na złotych bluszczach.
200198Tabako Tłum biegnie do przodu i do tyłu Każdy z tłumu w ujednoliconym stylu Poranek, piękna, piękna pogoda A więc i śniadanie zjadane z humorem Dzisiaj tu i teraz jest centrum świata Donosi przecież o tym każda gazeta W każdym mieszkaniu totalna pruderia Tak wygląda trzecia wielka histeria To nie sen, to nie fanaberia Dookoła mnie trzecia wielka histeria Dzisiaj każdy jest z rodu wybranego Wyciągnięte ręce w wielkiej podzięce Podobno wytrysnęło źródło w środku miasta Biegnie do środka miasta ludzi cała masa Na każdym balkonie kwiaty w wazonie Prześcieradła z rysunkami w każdym oknie Podobno rozpękło się drzewo w środku miasta I nieziemska moc z niego teraz wyrasta To nie sen, to nie fanaberia Dookoła mnie trzecia wielka histeria Każdy boi się dnia jutrzejszego Końca świata i powrotu zwykłego I co to będzie, gdy w środku miasta Gdy w środku miasta będzie znów to co dotychczas Dzisiaj tu i teraz jest centrum świata Donosi przecież o tym każda gazeta W każdym mieszkaniu totalna pruderia Tak wygląda trzecia wielka histeria To nie sen, to nie fanaberia Dookoła mnie trzecia wielka histeria To nie sen, to nie fanaberia Dookoła mnie trzecia wielka histeria To nie sen, to nie fanaberia Dookoła mnie trzecia wielka ...
201199Tan Czekanie Nowy dzień Wstań To znowu nowy dzień To poranne podróże - raz krócej, raz dłużej W obie strony, przygarbiony, pochylony w obie strony, przygarbiony, pochylony W obie strony... Pracujesz dla fabryki Fabryka żywi I życie dla fabryki Śmierć dla fabryki Pracujesz dla fabryki Fabryka żywi, żywi, żywi Żyjesz dla fabryki Umierasz dla fabryki A które prawo dla nas A które prawo dla nich Które prawo dla nas A które prawo dla nich Które prawo dla nas A które prawo dla nich Które prawo dla nas A które prawo dla nich Czekanie Nowy dzień Wstań To znowu nowy dzień To poranne podróże - raz krócej, raz dłużej W obie strony, przygarbiony, pochylony w obie strony, przygarbiony, pochylony W obie strony... Pracujesz dla fabryki Fabryka żywi I życie dla fabryki Śmierć dla fabryki Pracujesz w fabryce dzień po dniu Pracujesz w fabryce dzień po dniu Pracujesz w fabryce dzień po dniu Pracujesz w fabryce dzień i noc I dzień i noc I dzień i noc I dzień i noc I dzień i noc I dzień i noc I noc i dzień I dzień i noc I noc i dzień I dzień i noc I noc i dzień I dzień i noc I noc i dzień I dzień i noc I tylko noc Tam tylko noc W fabryce noc A które prawo dla nas A które prawo dla nich Które prawo dla nas A które prawo dla nich Które prawo dla nas A które prawo dla nich Które prawo dla nas A które prawo dla nich Dzień i noc Dzień i noc Dzień, dzień i noc I dzień i noc Dzień i noc Dzień, dzień i noc I dzień i noc Dzień i noc Dzień, dzień i noc I dzień, noc, noc, noc, noc Dzień i noc I dzień i noc Dzień i noc Dzień, dzień i noc I dzień i noc Dzień i noc Dzień, dzień i noc I dzień i noc Dzień i noc Dzień, dzień i noc ... A które prawo dla nas A które prawo dla nich A które prawo dla nas A które prawo dla nich A które prawo dla nas A które prawo dla nich A które prawo dla nas A które prawo dla nich Które prawo dla nas A które prawo dla nich Które prawo dla nas A które prawo dla nich Które prawo dla nas A które prawo dla nich Które prawo dla nas A które prawo dla nich Jedno prawo dla nas A drugie prawo dla nich.
202200Tata w gestapo Wczo... wczo... wczoraj, wczoraj w nocy, gdy spałem Przyszli jacyś ludzie i ze snu mnie wyrwali Potem postawili mnie pod moim domem I za chwilę bili pałami po głowie Potem świecili mi w twarz latarkami I krzyczeli: - My wszystko wiemy o tobie Wiemy co wczoraj robiłeś ty Kogo widziałeś, z kim spałeś Widziałem was Widziałem was Widziałem was Widziałem tam też was I dalej my wiemy, ty piłeś herbatę z cukrem Przez okno widziałeś ulicę Ludzie wracali z pracy Naprzeciwko ciebie, ciebie siedzieli dwoje Ładna dziewczyna co w czerwonej spódnicy Ją trzymał za rękę chłopak tyłem do ciebie Ty świnio, wiedz, to byli nasi pracownicy To byli nasi pracownicy Widziałem was Widziałem was Widziałem was Widziałem tam też was Widziałem was Widziałem was Widziałem was Widziałem tam też was, was, was Widziałem was już raz Każda władza potrzebuje was A czas ucieka szybko Rozumiecie się bez słów Widziałem waszą pracę Atmosferę czarnych ścian Siedzicie i myślicie Jak absolut w łapy brać Wczo... wczo... wczoraj, wczoraj w nocy, gdy spałem Przyszli jacyś ludzie i ze snu mnie wyrwali Potem postawili mnie przed moim domem I za chwilę bili pałami po głowie Potem świecili mi w twarz latarkami I krzyczeli: - My wszystko wiemy o tobie Wiemy co wczoraj robiłeś ty Kogo widziałeś, z kim spałeś Z kim się kontaktowałeś Widziałem was Widziałem was Widziałem was Widziałem tam też was ...
203201TDK Kaseta Siedzicie w waszych uczelniach Siedzicie w akademiach Siedzicie przy długich stołach Mówicie o tym, co wiecie Mówicie: Klasyka Klasyka, klasyka Klasyka, klasyka Przychodzi, odchodzi Yeah, klasyka Klasyka, klasyka Klasyka, klasyka Przychodzi, odchodzi Yeah, klasyka Klasyka, klasyka Klasyka, klasyka Przychodzi, odchodzi Yeah, klasyka Klasyka, klasyka Klasyka, klasyka Przychodzi, odchodzi Siedzicie w środku ogrodzeń I każdy z was jest śledzony Wam dali punkowe stroje Abyście czuli się wolni Mówicie: Kaseta Kaseta, kaseta Kaseta, kaseta Hej punk rock, ha ha ha ha ha Kaseta Kaseta, kaseta Kaseta, kaseta Hej... hej, TDK ... Wam dali punkowe stroje Abyście czuli się wolni A wszystko system uczynił A wy jesteście nie-wolni Mówicie: Kaseta Kaseta, kaseta Kaseta, kaseta Hej punk rock, ha ha ha ha ha Kaseta Kaseta, kaseta Kaseta, kaseta Hej... hej, TDK
204202Tłuszcza Stajli, stajli Stajli, stajli Tłuszcza jest napompowana, tłuszcza jest zła Tłuszcza agresywnie broni tego co ma A chciałaby mieć więcej, nie chciałaby mniej Nie podnoś na matkę ręki, uschnie Ci, hej! Stajli, stajli Stajli, stajli Tłuszcza grozi i wymaga, tłuszczy się bój Gdy wyje i grozi wtedy lepiej stój A mądry po szkodzie znowu ja nie chcę być Fala za falą nie potrafi tego zmyć Boję się Ciebie, gdy w tłumie stoisz Boję się Ciebie bo Ty inny tam się robisz Raz! Dwa! Boję się i ja! Raz! Dwa! Boję się i ja! Boję się Ciebie na wieki, wieków. Amen Boję się Ciebie i w domu zostanę Tłuszcza za gardło chwyta wtedy gdy chce Wyzwala w Tobie, we mnie same cechy złe A gdy taki czas, że rozbiegnie się Wtedy będzie za późno, będzie całkiem źle Na skraju miasta chujnia wyrasta Tam niejeden miał okazję być, dorastać Za firanami pochowani urzędnicy Patrzą ze strachem na tłuszczę na ulicy Boję się Ciebie gdy w tłumie stoisz Boję się Ciebie bo Ty inny tam się robisz Raz! Dwa! Boję się i ja! Raz! Dwa! Boję się i ja! Boję się Ciebie na wieki, wieków. Amen Boję się Ciebie i w domu zostanę Dwa razy dwa równa się dwa Ze strachu racja może wyglądać i tak Może procesja, a może agresja Ona chce dla siebie coraz więcej miejsca Tłuszcza jest napompowana, tłuszcza jest zła Każden zaś z osobna to samo, samo ma Policja federalna w bezruchu stoi Każdy skurwesyn takiej tłuszczy się boi Boję się Ciebie gdy w tłumie stoisz Boję się Ciebie bo Ty inny tam się robisz Raz! Dwa! Boję się i ja! Raz! Dwa! Boję się i ja! Boję się Ciebie na wieki, wieków. Amen Boję się Ciebie i w domu zostanę.
205203To Nie Jest Kraj Dla Starszych Ludzi Miłość wieczna jest skuteczna, miłość poznać daj. W kraju gdzie pieniądz jest bogiem, zamieszkują plemiona srogie, mają swe własne dziesięć przykazań, i każdy na nie się zgadza. Wierzą, że są narodem wybranym, przez boga pieniądza wskazanym, to wszystko ładnie się kumuluje, losem plemienia kieruje. To nie jest kraj dla starszych ludzi, niech Cię niewola nie trudzi, to nie ten kraj, to nie mój raj, nie dla mnie raj. Albowiem wiara wieczna, jest skuteczna, wiarę poznać daj. Mają swych świętych niepokonanych, samych przez siebie wybranych, wierzą, że żyją w najlepszym ze światów, uczą się o tym od dziecka Niejeden otrzymał czterysta batów, choć czeka ich furia zdradziecka, gotowi są nieść religie na światy, najlepszy to znaczy bogaty. To nie jest kraj dla starszych ludzi, niech Cię niewola nie trudzi, to nie ten kraj, to nie mój raj, nie dla mnie raj. To nie jest kraj dla ludzi z getta, o nie, nie przyczyna jest nie ta, to nie jest kraj dla ludzi z getta, pamiętaj. Albowiem miłość wieczna jest skuteczna, miłość proszę daj. Plemiona mają takie potencje, że więcej nie da się zmieścić, kto mnie wyzwoli z takiej niewoli, będę się bawił do woli Ale pod czujnym okiem sąsiada, może wszędzie czaić się zdrada, czemu do szkoły mnie wysyłacie, chyba sumienia nie macie. To nie jest kraj dla starszych ludzi, niech Cię niewola nie trudzi. to nie ten kraj, to nie mój raj, nie dla mnie raj. To nie jest kraj dla ludzi z getta, o nie, nie przyczyna jest nie ta, to nie jest kraj dla ludzi z getta, pamiętaj. To nie jest kraj dla ludzi z ziemi, którzy rękami swojemi, skarby z ziemi wyrywali, z dna jej wyrwali. Albowiem wiara wieczna jest przedwieczna, wiarę proszę daj, miłość wieczna jest skuteczna, miłość poznać daj.
206204To nie jest zbrodnia To nie jest zbrodnia, że chce dojechać życia I póki można wypełnić swój czas Boże jedyny, to jakby z ukrycia Uderzył był piorun we wszystkich nas To nie jest zbrodnia, że chciałbym decydować O tym co dobre dla mnie, co złe Ja nie chcę przecież nikogo obrabować Tylko sam w moim sercu dobrze czuć się To nie jest zbrodnia, że mówić to co zechce Mogę gdy ktokolwiek słuchać mnie chce Nic im do tego co ja ze swoim sercem I przy pomocy czego uczynić to chcę Ale znaj umiar, umiar znaj Tylko do Ciebie mogę się zgłosić. Znaj umiar, umiar znaj I tylko o to mogę Cię prosić. To oczywiste, że nie samemu żyjąc Trzeba uważać gdzie stawia się krok I nikt przede mnie z rozpaczy głośno wyjąc Nie potrzebował za życia cały rok To zbrodnią nie jest, nie jest decydować O tym co dla mnie samego jest złe Ja nie chcę przecież nikogo zamordować Chcę dobrze w moim sercu czuć się To nie jest zbrodnia, nie Tylko do Ciebie mogę się zgłosić. Znaj umiar, umiar znaj I tylko o to mogę Cię prosić. To nie jest zbrodnia, nie Tylko do Ciebie mogę się zgłosić. Znaj umiar, umiar znaj I tylko o to mogę Cię prosić.
207205To nie kraj moich snów Powiem tyle co wiem Powiem tyle co mam O tym co tu widziałem sam A co słyszałem od innych Może tyle co widzę I może tyle co usłyszeć się da To nie mój statek To nie mój dom O którym śniłem nie jeden raz To nie jest dom moich snów To nie jest dom moich snów To nie jest dom moich snów, o nie To nie jest dom moich snów Anioły wyszły z więzienia A wolność należy doceniać Ułomne czasy kalekie Tylko choroba jest lekiem Tylko jest lekiem choroba Czy gruzy się mogą podobać ? Może mało co wiem Dobro zwycięża się złem To nie jest dom moich snów, o nie To nie jest dom moich snów To nie jest dom moich snów To nie jest dom moich snów To nie jest dom moich snów To nie jest dom moich snów I nie ma tu nic do dodania Piosenka ma służyć do grania Powiem Ci tyle co wiem Piosenka ta nie ma przesłania To nie jest dom moich snów To nie jest dom moich snów
208206Totalna militaryzacja Czy widziałeś na dworcu o dwudziestej czwartej Ilu żołnierzy kryje się przed WSW Czy myślałeś czemu rodzi dziecko się A potem porywają, porywają je Porywają je w imię totalnej militaryzacji W imię zbrojeń uczą strzelać go Porywają je w imię totalnej militaryzacji W imię zbrojeń uczą strzelać go Uczą strzelać go Uczą strzelać go Uczą strzelać go Jak długo jeszcze w sklepach z zabawkami Półki będą zawalone karabinami Jak długo jeszcze co wieczór w telewizji Będą filmy dla dzieci w imię militaryzacji Porywają je w imię totalnej militaryzacji W imię zbrojeń uczą strzelać go Porywają je w imię totalnej militaryzacji W imię zbrojeń uczą strzelać go Porywają je w imię totalnej militaryzacji W imię zbrojeń uczą strzelać go Porywają je w imię totalnej militaryzacji W imię zbrojeń uczą strzelać go Uczą strzelać go Uczą strzelać go Uczą strzelać go Porywają ...
209207Totalna stabilizacja Frustracja rodzi agresję Sensacja goni sensację Akcja na wakacjach Totalna stabilizacja Kolejna męki stacja Nowa święta racja Mózgów masturbacja Totalna stabilizacja Uczuć naszych inflacja Słowami manipulacja Znowu alienacja Totalna stabilizacja.
210208Trzy gwiazdy Pierwsza gwiazda na niebie przez szybę zagląda Siedzę przy obrusie którego nikt nie sprząta Tylko Twoje oczy trzymają mnie przy życiu Kto wiele ma, ten wiele może utracić Na arenie życia tego, wydarzyło się niemało Zawsze byłaś ze mną, raz Cię nie zastałem I chociaż schowałbym się w kłębek zwinięty Że mam Ciebie - nie wiem komu to zawdzięczać To Ty... To Ty... To Ty... To Ty... Druga gwiazda szybuje gdzieś koło północy Chcę ją dojrzeć i mrużę swoje oczy Ani lepszy, ani gorszy wyjątkowy nie byłem Czym sobie na Ciebie zasłużyłem Tak płonie serce moje, płonie całe ciało Innym płonie ogniem, niż onegdaj to bywało Gdy rzeczy ubiorę - zabrudzą się i zniszczą Zostanie to o czym zdołam myśleć To Ty... To Ty... To Ty... To Ty... Trzecia gwiazda i ostatnia - trzy gwiazdy są na świecie Chociaż widać ich więcej, a nie widać jeszcze więcej Czekam na dzień kolejny, sens któremu nadasz Bez Ciebie nie ma sensu o tym opowiadać Sporo czasu minęło i czas ten płynie To się może nie podobać, ale tego się nie zmieni Trzy gwiazdy na niebie przez szyby zaglądają Trzy gwiazdy życia mego schronienie mi dają To Wy... To Wy... To Wy... To Wy... To Wy... To Wy... To Wy... To Wy...
211209Tut Obiecane życie wieczne ponad chmurami W pogodnym żywocie tutaj po złożeniu danin A każdy dostojnik przemawia w swoją stronę Być może się mylę, ale tak to ustalone Być może się mylę, ale widzę, że Tu jakieś zakończenie jest już zgotowane I mnie już teraz na tym nie zależy A wam już i tak nikt nigdy nie uwierzy Napisane atramentem, podpisane dokumenty Podpisani ucieszeni uczynionym gestem A każdy dostojnik rozpoczyna swoją wojnę Być może się mylę, ale tak to ustalone Być może się mylę, ale widzę, że Tu jakieś zakończenie jest już zgotowane I mnie już teraz na tym nie zależy A wam już i tak nikt nigdy nie uwierzy Stojący tu na słońcu z dwoma mymi synkami Modlący się o raj na ziemi, on będzie wam dany A każdy dostojnik ciągnie w swoją stronę Być może się mylę, ale nie, to tak zrobione Może się mylę, ale widzę, że Tu jakieś zakończenie jest już zgotowane I mnie już teraz na tym już zależy A wam już i tak nikt nigdy nie uwierzy A wam już i tak nikt nigdy nie uwierzy A wam już i tak nikt nigdy nie uwierzy A wam już i tak nikt nigdy nie uwierzy A wam już i tak nikt nigdy nie uwierzy.
212210Twoje słowo jest prawdą Bóg jedyny wie Że w tym życiu tylko dobroć się liczy Proponuje mi Niebo w zamian za setki dobrych dni Propozycja ta Warta jest rozważenia ze wszechmiar Czasem tylko mam Mam wrażenie, że spory to ciężar Bo Twoje słowo jest prawdą Twoje słowo jest prawdą Twoje słowo jest prawdą Twoje słowo jest prawdą jest Bóg jedyny zna Nasze losy obecne i przyszłe Proponuje mi Abym z domu do ludzi znów wyszedł Propozycja ta Jawi mi się tak arcyciekawą Wiara łatwa jest Pójdę drogą przez ciebie wskazaną Bo Twoje słowo jest prawdą Twoje słowo jest prawdą jest Twoje słowo jest prawdą Twoje słowo jest prawdą jest Bóg jedyny wie Że to wszystko nie było przypadkiem Wiara łatwa jest Wiary chcę znów mieć pod dostatkiem Bo Twoje słowo jest prawdą Twoje słowo jest prawdą jest Twoje słowo jest prawdą Twoje słowo jest prawdą jest Twoje słowo jest prawdą Twoje słowo jest prawdą jest Twoje słowo jest prawdą Twoje słowo jest prawdą jest Taak
213211Twój mój czas Ty kurwo, prędzej, prędzej! I myśleć nie waż się Pokłony, modły, normalnie allelup bałwana... Prędzej, na kolana! Każdego dnia cielec ofiary chce Żąda ofiary mojej całe noce i dnie Każdego dnia dobrze pokłonić się Będzie mi dobrze, tobie Jawie tak śnię Polshit, Dwa Światy Big Brother program Walę konia, gdy podglądam Pieniędzy mielenie, gnaty Audiotele za trudne A ja chcę tak być bogaty Każdego dnia cielec ofiary chce Żąda ofiary twojej noce i dnie Każdego dnia dobrze pokłonić się Będzie mi dobrze, tobie Jawie tak śnię Odmózgowienie na TVNie Serial interesujący, intelektualnie nie męczący Teleturnieje, pieniędzy mielenie Żryj reklamy, żryj Po atrakcyjnej cenie Każdego dnia cielec ofiary chce Żąda ofiary naszej całe noce i dnie Każdego dnia dobrze pokłonić się Będzie mi dobrze, tobie Jawie tak śnię.
214212Ty albo żadna Co tu kryć Kocham cię szalenie Twoim być Jesteś mym marzeniem Cudne oczy twe Dziwnie męczą mnie I na jawie I we śnie Ah, wiesz Że mnie stale kusisz Mów, co chcesz Moją zostać musisz Serce skradłaś mi Pełzną w smutku dni Więc otwarcie Mówię ci Twój los na jedną stawiam kartę Ty albo żadna, ty albo żadna Tak musi być, bo serce mam uparte Ty albo żadna, ty albo nikt Choć może to twych uczuć nie jest warte Że pragnę cię i to mój spokój tli Twój los na jedną stawiam kartę Ty albo żadna, ty albo nikt.
215213U Wish U Were You don't like the person, you say, who you are Happy normal life and your abnormal wife Those, those dreams you build in your imagination Oh the (...) around you creates your frustration No, no, no You wish you were Robert Taylor You wish your wife was Vivian Lee You wish you lived another life Another life for another guy All your style of life, you say, you wanted more and more There's no way out of here, yes I told you before Those, those, those dreams you made in your imagination You don't love your children they make your frustration So, so, so You wish you were David Bowie You wish your wife was Patti Smith You wish you lived another life And doing things you've never done, you've never done You wish you were Robert Taylor You wish your wife was Vivian Lee You wish you lived another life And doing things you've never done, you've never done You've never done, you've never done You've never done, you've never done You've never done
216214Udana transakcja Sprzedaliśmy swoje piosenki handlarzom i prostytutkom Sprzedaliśmy swoje słowa tym, co nas ogłupiają Sprzedaliśmy swoje piosenki handlarzom i prostytutkom Sprzedaliśmy swoje słowa tym, co nas ogłupiają A ci, ci, co ogłupiają najlepiej zarabiają A ci, co dużo zarabiają, ci najlepiej płacą A ci, ci, co ogłupiają najlepiej zarabiają A ci, co dużo zarabiają, ci najlepiej płacą
217215Układ Zamknięty To jest, to moja propozycja Nawet jeśli jeszcze nie chcesz się przyznać Ten dom, on nie jest twoim domem Gdy widzę dzieło twoje, to z zazdrości płonę I wiem, tak dalej być nie może I nawet Bóg ci nie pomoże Zabije twoje nienarodzone dziecko Nie myśl, że będziesz miał tak lekko Twój pot, on nie jest Twoją pracą Za twoją pracę ty musisz nam też zapłacić To jest, to moja propozycja Rację jednak musisz mi przyznać Ty wiesz, że prawda jest jawna Ja ciebie szmato obserwuję od dawna I tak połączą się losy twoje Czy może ty myślisz, że ja ciebie się boję To jest, to moja propozycja Nawet jeśli nie chcesz się przyznać Ten dom, on nie jest twoim domem Gdy patrzę na ciebie z nienawiści płonę! Ten dom, ten czas Za dobry i wygodny dla was Ten dom, ten czas Za dobry i wygodny dla was Ten kraj, ten czas Za dobry i wygodny dla was Co to za dom? Co to za czas? Czy wiesz, na co nam przyszło? Żeby winę taką waszą wymyśleć? To jest jakaś ponura farsa Myślisz, że twoja wolność narasta? To jest moja propozycja Poniesiesz karę, nawet jak się nie przyznasz To jest propozycja moja Na pewno nieraz przed tobą postoję! Ten dom, ten czas Za dobry i wygodny dla was Ten dom, ten czas Za dobry i wygodny dla was Ten kraj, ten czas Za dobry i wygodny dla was Co to za dom? Co to za czas jest?!
218216Umarł mój wróg Wczoraj umarł mój wróg Jedyny mój przyjaciel Umarł mój wróg Ale to już inna historia Inna historia Wczoraj umarł mój wróg Jeszcze był w niedzielę w kościele Był z matką w niedzielę Wczoraj umarł mój wróg Umarł, gdy był na wakacjach W klinice Ale to już inna historia Inna historia ...
219217Uwiąd starczy Wierzył tylko w sens pieniądza, sprawczą siłę jego Jednak kiedy zachorował ujrzał co innego Stało ważne się co było uwagi niewarte Gdy wyzdrowiał to zapomniał, serce mam rozdarte Nie chodził na katechezy, ale dnia pewnego Spotkał na swej drodze kogoś bardzo podobnego Do Jezusa z Nazaretu, co jak pismo głosi Za cesarza Tyberiusza uczył gdy lud prosił Armia, męska, miasto, szkoła, nastraja, kogoś, Kraina, facet, ojczyzna, to gra, sejm, seks, Dusza, tradycja, ludzie, seks Nie miał serca dla tych blisko i dla tych daleko Kupił tanio, sprzedał drogo, aż razu pewnego Jednej rzeczy nie mógł kupić za żadne pieniądze Takiej, którą chciał najbardziej w swoim życiu móc mieć Nie tworzył stereotypów, ale wszystkie rzeczy Jakie trzymał w swoim domu ukradli mu Polacy Antywłasnościowa kultura swe żniwo zbiera Polak - złodziej to w Berlinie wymierne pojęcia Armia zwycięska jest męska, Berlin miasto, szkoła dla młodzieży, Flet nastraja kopnąć kogoś, kraina bajek, eunuch to facet, Polska ojczyzna, to gra dla mężczyzny, sejm i senat, seks oralny, Dusza nieśmiertelna, tradycja niedzielna, ludzie Myślał, że swą wiarą całą, swoją żarliwością Góry może gdy chce przenieść z dziecinną łatwością Aż nadeszła taka noc gdy jak uderzony młotem Obudził się przerażony, zlany zimnym potem Armia nasza jest zwycięska, alfons jest to kurwa męska, Berlin miasto w Niemczech leży, burdel - szkoła dla młodzieży, Flet muzyką nas nastraja, figiel - kopnąć kogoś w jaja, Egipt to kraina bajek, eunuch to facet bez jajek, Polska to nasza ojczyzna, wojna to gra dla mężczyzny, Sejm i senat jest skłócony, seks oralny - z drugiej strony, Dusza to część nieśmiertelna, kościół - tradycja niedzielna, Wszyscy ludzie chcą być wolni.
220218W czarnej urnie W czarnej urnie moich wszystkich czarnych lat Czarna błyskawica spala czarny kwiat Czarne słońca gasną, wschodzi czarny nów Spieszmy się, nim czarny dzień powróci znów Twoje ciało złote zwija się jak dym Drga i złotym potem płynie, a ja w nim W czerni tonąc, piję złoto z Twoich ust Tak jak tamtej wiosny sok z rozdartych brzóz Ale wciąż dokoła pełznie tamten świat Mych toporów krwawych, twoich barwnych szmat Wciąż ciaśniejszy wokół poplątany krąg Coraz częściej straszy zimno naszych rąk Ni nam samym, ni we dwoje zostać nam Ni nam samym, ni bez siebie żyć Nie odmieni żaden spazm Mgły, co była stalą w stal znów Nie próbujmy jeszcze raz skuwać się łańcuchem słów Ni nam samym, ni we dwoje zostać nam Ni nam samym, ni bez siebie żyć Ilu istnień czas jak jedna chwila zbiegł Jak to dawno, może tydzień, może wiek Na mój barłóg czas jak deszcz jesienny mży Zmywa ślady moich łez i Twojej krwi I okrywa z wolna zapomnienia płaszcz Noc, gdy pierwszy raz pluliśmy sobie w twarz Śpiewaliśmy wtedy, szczęście - ja, ty - fart Jak sztylety wbici w siebie, aż do gard Serce pękło z żalu, dłoni zimna kiść Ogrzej nad popiołem, już możemy iść Ty w swe zamki z błota, ja w śmierdzący szynk A dom pusty jak pałacyk Mayerling Ni nam samym, ni we dwoje zostać nam Ni nam samym, ni bez siebie żyć Ni nam samym, ni we dwoje zostać nam Ni nam samym, ni bez siebie żyć Słyszę Twój stłumiony głos Mówisz słowa gorzkie przez łzy Lecz już we mnie tylko złość Pusta wściekłość, już nie ty Ni nam samym, ni we dwoje zostać nam Ni nam samym, ni bez siebie żyć Ni nam samym, ni we dwoje zostać nam Ni nam samym, ni bez siebie żyć
221219Wiara Wiara być musi, no bo bez wiary, Tak, zaraz powrócą, wszelkie koszmary. Wiara być musi, uważaj synu, bez niej tu tego, już nie wytrzymasz. Wiara i powiem tak, zaufanie, nikt wtedy na twej, drodze nie stanie. Bo kiedy stanie, to się odwrócisz, i pod opokę, swoją powrócisz. Wiara, miłość i nadzieja, niech nas łączy, nie rozdziela. Wiara, miłość, co się zowie, zawsze będzie, w sercu, głowie. Nie mieszaj tedy, wiedzy i wiary, bo to są odrębne, przecież obszary. Czy wierzysz w boga, czy wiesz, że jest? Taki na szybko, przeprowadź test. Facet w sukience, co kocha dzieci? Niejedna głowa, za to poleci. Lub nie poleci, bo do kościoła, żaden papuga, dotrzeć nie zdoła. Wiara, miłość i nadzieja, niech nas łączy, nie rozdziela. Wiara, miłość, co się zowie, zawsze będzie, w sercu, głowie. Wiara być musi, zrozumieć prawdy te, że musi to na Rusi, a w Polsce jak kto chce. I co o kanclerzu, niemieckim sądzić, gdy mówił,"Daj im się tylko samym porządzić". Wiara potrzebna, wiara jest łatwa, sporo decyzji, ona w życiu ułatwia. I tak na koniec, tak przy niedzieli, niech się nowiną, dobrą, nasz lud dzieli. Wiara, miłość i nadzieja, niech nas łączy, nie rozdziela. Wiara, miłość, co się zowie, zawsze będzie, w sercu, głowie.
222220Wielki taniec Wielki taniec, ostatni taniec Ostatni taniec tego świata Wielki taniec, ostatni taniec Świat bawi się umierając Wielki taniec, ostatni taniec Ostatni taniec tego świata Wielki taniec, ostatni taniec Świat bawi się umierając Co się narodziło z ciała - ciałem jest Co się narodziło z ducha - duchem jest Co się narodziło z ciała - ciałem jest Co się narodziło z ducha - duchem jest Wielki taniec, ostatni taniec Ostatni taniec tego świata Wielki taniec, ostatni taniec Świat bawi się umierając Wielki taniec, wielki taniec, wielki taniec, ostatni taniec Taniec.
223221Wódka Zbudowali fabryki, opracowali maszyny Produkują wódkę, tak dużo, dużo wódki Bo im tylko o to chodzi, abyś sam sobie szkodził Abyś sam nie mógł myśleć, abyś sam nie mógł chodzić. Ustawili kominy, zbudowali drabiny To już wszystko pracuje, pracuje i truje Bo im tylko o to chodzi, abyś sam sobie szkodził Abyś sam nie mógł myśleć, abyś sam nie mógł chodzić. Jeszcze dymią kominy, produkują spaliny Produkują wódkę, tak dużo, dużo wódki Bo im tylko o to chodzi, abyś sam sobie szkodził Abyś sam nie mógł myśleć, abyś sam nie mógł chodzić.
224222Wróci wiosna, baronowo Mówisz, że cię miłość mierzi - zmierź mnie sobie, wołam, zmierź! Spójrz, powiadasz, to są piersi - kogóż natchnie taka pierś? A ja twierdzę - baronowo - wkrótce minie zima zła, Z wiosną zaczną się na nowo nasze słodkie trulla-la... Znowu będę twój don Diego, znowu księżyc, znowu bzy, Jak u Pawła Geraldiego: sitwa zmysłów, ja i ty. I nie powie stary baron więcej do mnie "paszoł won!", Nie wypchnie na bruk z gitarą - bowiem w grobie leży on. Czarna kryje go pidżama, biedak gonił resztką sił I - jak stał - w salonie zamarzł, bo otwarty lufcik był. Zły baronie, dobrze tak ci - chciałeś naszą miłość zgnieść, Nasze słodkie koci-łapci, że tak powiem - naszą płeć. Na złość tobie wiosną amor, co sekrety różne zna, Ukołysze nas tak samo w tym najsłodszym trulla-la. Aktualnie jeszcze zima - jakże nie lubimy zim! Nasze zmysły w karbach trzyma i rozkwitnąć nie da im. Ba! - przez całą Europę - "zimno" krzyczy dziad i wnuk I zawieszam się jak sopel pod okapem twoich nóg... Lecz się nie martw, baronowo, już przemija zima zła, Rozpoczniemy znów na nowo nasze słodkie trulla-la! Trulla, trulla, trulla, trulla, trulla, trulla, trulla-la! Rozpoczniemy, ach, na nowo, nasze słodkie trulla - la! Dziś widziałem - to nie farsa, dość już mamy takich fars - Jak jamniczek twój zamarzał, "siusiu" krzyczał, łkał i marzł, Więc go wziąłem na rączyny, otuliłem w ciepły puch, O, jamniczku mój jedyny, wycierpiałeś się za dwóch... Na pierś moją marmurową chodź jamniczku, gdy ci źle, A ty właśnie, baronowo, swym jamniczkiem zowiesz mnie. Czemu dni wesołe nie są, czemu z oka płynie łza? Cierpliwości, baronesso, jeszcze miesiąc, jeszcze dwa, A powrócą nasze święta, jak najprędzej, pragnąłbym, Szał zmysłowy się rozpęta! Huknie harfa - rym cym cym! I pochłonie przepych kanap purpurowe serca dwa, W górę uszy, ukochana! Trulla, trulla, trulla-la!
225223Wspaniała nowina Ameryka chce zwyciężyć Afrykę Afryka - Amerykę Socjalista chce zwyciężyć faszystę Faszysta - socjalistę A Japonia chce zwyciężyć Rosję A Rosja - Japonię Ameryka chce zwyciężyć Afrykę Afryka - Amerykę A ostatnia wojna jest już wygrana Nie będziesz padać na kolana Chociaż wiemy, kto zwycięży Więc stańmy po stronie zwycięzcy Ostatnia wojna jest już wygrana Nie będziesz padać na kolana Chociaż wiemy, kto zwycięży Więc stańmy A ostatnia wojna jest już wygrana Nie będziesz padać na kolana Chociaż wiemy, kto zwycięży Więc stańmy po stronie zwycięzcy A ostatnia wojna jest już wygrana Nie będziesz padać na kolana Chociaż wiemy, kto zwycięży Więc stańmy Ameryka nie zwycięży Afryki Afryka - Ameryki Socjalista nie zwycięży faszysty Faszysta - socjalisty A Japonia nie zwycięży Rosji A Rosja - Japonii Ameryka nie zwycięży Afryki Afryka - Ameryki A ostatnia wojna jest już wygrana Nie będziesz padać na kolana Chociaż wiemy, kto zwycięży Więc stańmy po stronie zwycięzcy A ostatnia wojna jest już wygrana Nie będziesz padać na kolana Chociaż wiemy, kto zwycięży Więc stańmy
226224Wstać Wszyscy śpią Chociaż pora budzić się Wszyscy śpią Chociaż słońce coraz wyżej i wyżej, i wyżej Wszyscy śpią Pod pierzyną ocieplaną Ciepło jest I dalej można spać, dalej można spać Przebudźcie się póki jest ku temu czas Przebudźcie się bo za późno będzie już Przebudzcie się póki jest ku temu czas Przebudźcie się bo za późno będzie już Przebudźcie się póki jest ku temu czas Przebudźcie się bo za późno będzie już Przebudzcie się póki jest ku temu czas Przebudźcie się bo za późno będzie już Wszyscy śpią A ten dzień przyjdzie jak złodziej Wszyscy śpią Przyjdzie jak złodziej w nocy Wszyscy śpią Ten dzień przyjdzie jak złodziej Wszyscy śpią Przyjdzie jak złodziej w nocy, w nocy W nocy, w nocy, w nocy ... Przebudźcie się póki jest ku temu czas Przebudźcie się bo za późno będzie już Przebudzcie się póki jest ku temu czas Przebudźcie się bo za późno będzie już Przebudźcie się póki jest ku temu czas Przebudźcie się bo za późno będzie już Przebudzcie się póki jest ku temu czas Przebudźcie się bo za późno będzie już.
227225Wstyd Leci wiadomość po Internecie Dopiero jutro będzie w gazecie Z tej perspektywy widać dokładnie Stan ziemi na dnie Hańbą oglądać igrzyska Gazpromu, Który na wschodzie gdzieś po kryjomu Ludzi zabija za cenę gazu Raz powolutku a raz od razu Hańbą udawać jest nieść demokracje Która dla ropy stanowi racje Tyle pieniędzy brudnych pod stołem Ty takiej hańby jesteś sponsorem Niemniej gdy czytam o tym od lat Na tym właściwie oparty jest świat Leci wiadomość po Internecie I od razu wiecie Wstyd, wstyd, wstyd, Wstyd, wstyd, hańba, wstyd Wstyd, wstyd, wstyd Hańba i wstyd Kontrolowany przez siec światową Wiedzę od razu zdobywam nową Czy stać nas jeszcze na opamiętanie Czy już tak zostanie Hańba na zawsze hańbą zostanie Niewielu tylko słyszy wołanie Nie wielu tylko jeszcze coś widzi Nikt się nie wstydzi Wstyd, wstyd, wstyd, Wstyd, wstyd, hańba, wstyd Wstyd, wstyd, wstyd Hańba i wstyd x2
228226Wyłącz komputer Zastanów się co robisz kobieto, cały czas siedzisz na internetach, to życie twoje, jak ranek złoty, lepiej, byś wzięła się do jakiej roboty. Na twojej drodze nie ma niczego, co stanowiłoby coś realnego, to ciężar twoich cyfrowych istnień, w domu go dźwigasz przez kilka już pokoleń. Wyłącz komputer. Zastanów się co robisz dziewczyno, co stanu twego jest przyczyną, nie bądź jak inne w sieci miernoty, weź wstań i zawlókł chociaż pięć złotych. Ponoć szacunek ci się należy, doprawdy trudno jakoś w to uwierzyć, życie bez sensu, życie bez końca, te twoje, zwoje, się stopią z gorąca. Wyłącz komputer. Ja wyłączę ruter.
229227Wysłannik To, o czym mówię, nie moim jest wymysłem Zapytaj mnie od kogo to wszystko wiem Jak śmiem budzić twój spokojny świat To nic, to nic, on idzie ślad w ślad Ściana w ścianę z żyjącymi obok ciebie Czy będziesz bluźnić, czy dziękować prosto w niebo Jak można skruszyć ten pozorny ład To trwa już krok za krokiem, ślad w ślad Nie czynię tego, by budzić tych, co mam Budzić zapamiętasz, że był tu ktoś taki jak ja I wiedz, że nic nie zmieni biegu zdarzeń Uważaj, przeto on idzie moim śladem Ty wiesz, ja też Wysłanik, godny, wolny i swobodny Ty wiesz, ja też Wysłanik, godny, wolny i swobodny Ty wiesz, ty wiesz, ja też ...
230228Your Eyes You are calling my name For Your unproperly game You say the invitation's ready And I've got number 63 And Your Eyes They attack me Why have I met You on my way? Where everyone will meet You, there everybody will be lose When I'm hearing your voice And I can't get no choice And I can't do it myself And I can't do it properly And Your Hands They undress me I hope the phone won't ring Where everyone will meet You, there everybody will be lose When I'm hearing your voice And I can't get no choice And I can't do it myself And I can't do it properly And Your Eyes They confuse me I hope the phone won't ring Where everyone will meet You, there everybody will be Where everyone will meet You, there everybody will be Where everyone will meet You, there everybody will be lose...
231229Yvette Tutaj w lesie po południu jest dobrze Wolny czas przez palce, mrówka na zapałce Ktoś kamień rzuci duży A czas tak miło się dłuży Ja mówię: chodźmy do domu, nie mówmy nikomu O tej wielkiej tajemnicy mającej nas rozliczyć Twoja energia dzisiaj skały kruszy Więc chodźmy, rozpocznijmy trzecią część podróży Podaj mi swoją rękę Niech poczuję, że jesteś ze mną Podaj mi swoją rękę teraz Ty podaj mi swoją rękę Niech poczuję, że jesteś ze mną Podaj mi swoją rękę teraz I spotkałem Cię wczoraj, gdy byłaś pijana Powinnaś właściwie spać do rana A ci wszyscy Twoi wczoraj wyjechali Twoi bogowie Cię znowu oszukali I wiesz, wyglądasz gorzej niż gdyśmy biegali I w habity zakonnicom sztuczne ognie wrzucali Ci wszyscy Twoi wczoraj wyjechali Twoi bogowie Cię znowu oszukali Podaj mi swoją rękę Niech poczuję, że jesteś ze mną Podaj mi swoją rękę może Ty podaj mi swoją rękę Niech poczuję, że jesteś ze mną Podaj mi swoją rękę może Ty śpisz w swoim łóżku od ściany do ściany Ja znalazłem walizkę z Twoimi rysunkami Przypomniałem sobie jak byliśmy w lesie, wiesz Wolny czas przez palce, mrówka na zapałce Ale tutaj jeszcze parę minut do rana Ja patrzę w okno I co właściwie robić, ja tłukę się z myślami A Ty śpisz w swoim łóżku od ściany do ściany Podaj,podaj mi swoją rękę Niech poczuję, że jesteś ze mną Podaj mi swoją rękę znowu Ty podaj mi swoją rękę Niech poczuję, że jesteś ze mną Podaj mi swoją rękę znowu Podaj mi swoją rękę Niech poczuję, że jesteś ze mną Podaj mi swoją rękę teraz Ty, ty,podaj mi swoją rękę Niech poczuję, że jesteś ze mną Podaj mi swoją rękę teraz.
232230Z archiwum polskiego jazzu Moje drogie dzieci może tego nie wiecie, że kiedyś nie było normalnie O tym jak możesz grać - decydował muzyk wykształcony profesjonalnie Czy słuchało cię dużo, czy mało osób - nie miało to znaczenia, o Jezu! Nieznane szerzej fakty z archiwum polskiego jazzu Z archiwum polskiego jazzu Z archiwum polskiego jazzu Z archiwum polskiego jazzu Z archiwum polskiego jazzu By zadowolić audytorium, to potrzebna jest wiedza nie byle jaka Kiedy Mozart napisał "Wesele Figara", a Mahler "Wygnanie Praptaka" Niejeden zgodziwszy się na poniżenie zrezygnować musiał z wakacji Komisja zadecyduje, kto dziś otrzyma weryfikacje, tak i Z archiwum polskiego jazzu Z archiwum polskiego jazzu Z archiwum polskiego jazzu, o Jezu! Z archiwum polskiego jazzu Nasza komisja swinguje, w naszej komisji groźnych kotów wielu Nie znasz nut - to będziesz grać za pół darmo, mój przyjacielu Z archiwum polskiego jazzu - nieznane raczej fakty, zdarzenia Chronimy miejsca pracy - u nas nie ma podziemia Co najmniej piętnaście koncertów w miesiącu - niezależnie od frekwencji Potem wódka z działaczem kultury wiadomej prowieniencji A jeśli głupi nie jesteś i jeśli rozum masz w spadku To może się uda na pół roku wyjechać i grać na statku Z archiwum polskiego jazzu Z archiwum polskiego jazzu Z archiwum polskiego jazzu Z Archiwum X...
233231Z Podniesionym Czołem Z podniesionym czołem Chcę iść dalej a nie wiem czy podołam Czy ktoś słyszy mnie To sny nader osobiste Z podniesioną głową Nie rozpocznę bajki nowej Bowiem gdy za mała krata Biorę i wyłączam hałas tego świata Biorę i wyłączam hałas Z podniesionym czołem Z podniesionym czołem Z podniesionym czołem Chcę iść dalej a nie wiem czy podołam To jest jednak przekaz mój Kocham Cię bardzo oraz jestem Twój Jakim cudem tak się stało Było tak dużo a teraz jest tak mało NIe dam patrzeć na to rady Nie ma granic jakiejkolwiek żenady Jakiejkolwiek żenady Z podniesionym czołem Z podniesionym czołem Z podniesionym czołem Z podniesionym czołem Chcę iść dalej a nie wiem czy podołam Czy ktoś widzi mnie Bliżej niźli dalej jest Czasem nie ma nic lepszego Gdy z nosa wyciągnę coś naprawdę ciekawego Z podniesionym czołem Chciałbym kroczyć, może podołam Może podołam Z podniesionym czołem Z podniesionym czołem Z podniesionym czołem Z podniesionym czołem Z podniesionym czołem
234232Zabierz mu wszystko Był potężny, był bogaty Był szczęśliwy, chwalił Pana Był bogaty, był szczęśliwy Był potężny, chwalił Pana Był potężny, był bogaty Był szczęśliwy, chwalił Pana Był bogaty, był szczęśliwy Był potężny, chwalił Pana A ty zabierz mu wszystko, co jego Zabierz mu wszystko, co jego Zabierz mu wszystko, co jego Ale nie rusz jego samego Stracił dom, stracił szczęście Stracił zdrowie, a chwalił Pana Stracił swe dzieci, stracił szczęście Stracił wszystko, a chwalił Pana A ty zabierz mu wszystko, co jego Zabierz mu wszystko, co jego Zabierz mu wszystko, co jego Ale nie rusz jego samego A ty zabierz mu wszystko, co jego Zabierz mu wszystko, co jego Zabierz mu wszystko, co jego Ale nie rusz jego samego
235233Zabiłem kolegę na poligonie Zabiłem kolegę na poligonie, Na poligonie zabiłem go Pułkownik powiedział: "Spokojnie kapralu, Wypadek to tylko był" Zabiłem kolegę na poligonie, Na poligonie zabiłem go Nie będę mógł żyć dalej z takim ciężarem Naprawdę nie będę mógł Jak długo jeszcze zabijać będziecie Na poligonach ćwiczenia będą Jak długo jeszcze zabijać będziecie Na poligonach ćwiczenia będą Zabiłem kolegę na poligonie, Na poligonie zabiłem go Pułkownik powiedział: "Spokojnie kapralu, Wypadek to tylko był" Zabiłem kolegę na poligonie, Na poligonie zabiłem go Nie będę mógł żyć dalej z takim ciężarem Naprawdę nie będę mógł Jak długo jeszcze zabijać będziecie Na poligonach ćwiczenia będą Jak długo jeszcze zabijać będziecie Na poligonach ćwiczenia będą Zabiłem kolegę na poligonie, Na poligonie zabiłem go Pułkownik powiedział: "Spokojnie kapralu, Wypadek to tylko był" Zabiłem kolegę na poligonie, Na poligonie zabiłem go Nie będę mógł żyć dalej z takim ciężarem Naprawdę nie będę mógł Jak długo jeszcze zabijać będziecie Na poligonach ćwiczenia będą Jak długo jeszcze zabijać będziecie Na poligonach ćwiczenia będą
236234Zabiłem ministra finansów Zabiłem ministra finansów, Gdy do mnie w nocy włamał się Chciał wynieść z domu moje rzeczy, Przecież dla niego skończyło się źle Zabiłem ministra finansów W samoobronie strzały te Czy teraz mnie aresztujecie? Przecież broniłem tylko się Strzelałem wiele nie myślałem, Tak się w napięciu reaguje Nie myślałem, spanikowałem, Ale niewinny się czuje Gdy to się stało, ciągle mi było za mało x3 Gdy to się stało x2 Zabiłem ministra finansów, Gdy do mnie w nocy włamał się Chciał ukraść moje własne rzeczy Teraz zabity leży gdzieś Gdy to się stało, ciągle mi było za mało x3 Gdy to się stało. x2
237235Zastanówcie się sami Zastanówcie się sami - czemu w domu, nocami, Tylu ludzi się budzi - i wam też chce się wyć? Na obiedzie u cioci wylewacie kompocik I płaczecie w klozecie - jak by hańbę tę zmyć? To z lat dawnych w was gości superata młodości, Głupstwa, lęki i męki, których z serca nie wygnał czas. Czasem męczy myśl taka - zabić w sobie szczeniaka, Lecz mknie czas, a jak drzazga - to kalectwo tkwi w nas. Ty też wiesz - co to znaczy - czy za szybko czas gna, Czy za powoli? - to boli i się kończy na łzach. Będziesz tęsknić do krzyku za ptakami tropików, A tu noc i znajomi i deszcz stuka o dach... Tylko czasem, wśród mroku, straszy i krąży wokół Zamyślony marabut, w lepkich błotach błądzący ptak. Lecz dzień lęki wymiecie, więc spokojnie możecie Drzwiami trzasnąć i zasnąć, gdy "dobranoc" powiemy Wam.
238236Ze mną się bracie nie napijesz Są myśli, które potrafią kaleczyć Są obyczaje, które zabić mogą Sądy, które mocarną koparką Wyciągnąć się ze łba nie dadzą Człowiek chce widzieć, co sam chce zobaczyć Chce czytać, co sam chce przeczytać Innego co myśli, innego co mówi A wiara ma jeszcze gdzieś ustać, hej Na górę raz, na górę dwa, na górę trzy Ze mną się Marek nie napijesz? Idzie brygada cała i piosenkę śpiewa Wojskowa trauma - prawa, lewa, he, he Na górę raz, na górę dwa, na górę trzy Ze mną się, kurwa, nie napijesz ?! Idzie brygada cała i piosenkę śpiewa Wojskowa trauma - prawa, lewa, he Gdyby na przyjęciach z jakiejkolwiek okazji Spełniano by toasty heroiną Zamiast wódką czystą albo zamiast koniaku Preparowano by się kokainą Dzisiaj w gazecie znów jedno zabicie Zabicie poprzez pełne napicie Wojna domowa alkoholowa Koszmar za nędze, ząb za życie Na górę raz, na górę dwa, na górę trzy Ze mną się Pani nie napije? Idzie brygada cała i piosenkę śpiewa Wojskowa trauma - prawa, lewa Na górę raz, na górę dwa, na górę trzy Ze mną się Adaś nie napijesz ? Idzie brygada cała i piosenkę śpiewa Wojskowa trauma - prawa, lewa, bum, bum ! Nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie Nie gadaj mi tu chopie, że to max radykalny W sumie to taka myśl banalna Mniej szkodliwa marihuana Prosta w uprawie jest nielegalna Bo trudniej obłożyć jest taką akcyzą I czerpać podatki dla zgrai Niech wódka, co twarda, zabija conocnie Przynajmniej my żreć co tam mamy, he Na górę raz, na górę dwa, na górę trzy Ze mną się, kurwa, nie napijesz ?! Im więcej lejesz tym bardziej ofiarnie Trzy swoje władze utrzymujesz, ha Na górę raz, na górę dwa, na górę trzy Ze mną się chłopie nie napijesz ? Idzie brygada cała i piosenkę śpiewa Wojskowa trauma - prawa, lewa, bum, bum, bum, kabum ! Na górę raz, na górę dwa, na górę trzy Ze mną się dzidzia nie napijesz ? Idzie brygada cała i piosenkę śpiewa Wojskowa trauma - prawa, lewa, he Na górę raz, na górę dwa, na górę trzy Ze mną się Zdunas nie napijesz? Idzie brygada cała i piosenkę śpiewa Wojskowa trauma - prawa, lewa, he A kiedy już cisza zapadnie na polu I noc swą zasłonę odsłoni Poruszy się listek co wisiał bez ruchu Dzwoneczek cichutko zadzwoni Ten i ów chce życia aby choć trochę Tak sensem było wypełnione Czy to doprawdy tak wiele, tak wiele Czy można zobaczyć sensu strony, ha Na górę raz, na górę dwa, na górę trzy Ze mną się bracie nie napijesz ? Idzie brygada cała i piosenkę śpiewa Wojskowa trauma - prawa, lewa, he Na górę raz, na górę dwa, na górę trzy Ze mną się chłopie nie napijesz ? Idzie brygada cała i piosenkę śpiewa Wojskowa trauma - prawa, lewa, he Na górę raz, na górę dwa, na górę trzy Ze mną się, kurwa, nie napijesz ?! No ze mną się kurwa nie napijesz ?! No napij się ze mną Jak się nie napijesz ?! Jak się Polacy rozstawali To strzemiennego wypijali No napij się, kurwa, ze mną Proszę cię, no... Kolega jesteś?
239237Zegarmistrz światła purpurowy A kiedy wreszcie przyjdzie po mnie Zegarmistrz światła purpurowy By mi zabełtać błękit w głowie To będę jasny i gotowy... Spłyną przeze mnie dni na przestrzał Zgasną pożogi i powietrza Na wszystko jeszcze raz popatrzę I pójdę nie wiem gdzie na zawsze... A kiedy także przyjdzie po mnie Zegarmistrz światła purpurowy By mi zabełtać błękit w głowie To będę jasny i gotowy Spłyną przeze mnie dni na przestrzał Zgasną pożogi i z powietrza Na wszystko jeszcze raz popatrzę I pójdę nie wiem gdzie na zawsze A kiedy przyjdzie także po mnie Zegarmistrz światła purpurowy By mi zabełtać błękit w głowie To będę jasny i gotowy Spłyną przeze mnie dni na przestrzał Zgasną pożogi i powietrza Na wszystko jeszcze raz popatrzę I pójdę nie wiem gdzie na zawsze
240238Zgroza Ja mam proboszcza, ty masz proboszcza Proboszcz to tutaj władza najwyższa Czuwa nade mną bardzo starannie Przeszukiwane moje sumienie To zgroza | To już jest po prostu zgroza | 4x Strach przed piekłem spowiedź wymusza Przekłamali słowa Chrystusa W końcu tygodnia lud na placach Zbiera pieniądze na nowe pałace To zgroza | To już jest po prostu zgroza | 4x Napisano w księdze proroczej "Nie mówcie do nikogo Ojcze" A tu sprzedawali wszystkim wiernym Kult Ojca w wozie pancernym To zgroza | To już jest po prostu zgroza | 8x
241239Ziemia Obiecana Przeszliśmy na drugą stronę nasze morze biało-czerwone Gdy dotarliśmy tam z rana stała się rzecz - niesłychana. Natychmiast się pokłóciliśmy Po paru latach - znienawidziliśmy. Podzieliliśmy się na plemiona tak, że wroga trzeba pokonać. I przestaliśmy słuchać siebie I tak krzyczymy, że: "chcemy lepiej"! Tą krainę obiecaną Wyśnioną oraz wybłaganą. Zamieniliśmy w bitwy pole Co nie ma końca - to Wasze role! Idei naszych stosy ofiarne Będą marne! ref: Była nam dana "Ziemia Obiecana"! x7 ...była nam dana! Była nam dana "Ziemia Obiecana"! x7 ..."Ziemia Obiecana"! Przeszliśmy na drugą stronę nasze morze biało-czerwone Na drugiej stronie to co znaleźliśmy na dzień dzisiejszy - zdewastowaliśmy Serce pęknięte jako chcemy więcej By ich pokonać umyjemy ręce Była nam dana "Ziemia Obiecana" ..."Ziemia Obiecana"! Ref: Była nam dana "Ziemia Obiecana"! x7 ...była nam dana! Była nam dana "Ziemia Obiecana"! x7 ..."Ziemia Obiecana"!